Fajny ten album (zwłaszcza pierwsze 7 kawałków), może nie tak świetny jak poprzednik, ale Rage trzyma się wyoskiej półki od czasu kiedy odszedł od nich ten drętwiak Smolski
Ja to w sumie całkiem niedawno dowiedziałem się, że Portrecik i Pajączek to jedyne albumy, które nie mają spójnej historii jak reszta albumów Króla. No i The Eye, bo to nie opowieść spójna, tylko trzyczęściowa, a jedyne co łączy te wątki to wisiorek z okładki - czyli niewiele, co by nie powiedzieć ...
De Wint to nie ta liga co Cyriss, bliżej mu było do Dirkschneidera niż rzetelnego piewcy speed metalu.
Z Belgii to bardziej Acid, z Niemiec Living Death i wczesny Rage
Solitude to solidna firma, choć zawsze preferowałem Candlemass. O Candlemass tez można napisać, że kopiują wczesnych Sabbathów, więc takie gadanie jak powyżej mija się z celem. Jeśli miałbym to wszystko ustawic w kolejności, to jak dla mua: 1. Adagio 2. Beyond the Crimson Horizon 3. Alone 4. Into th...
Poza kasą i frajdą z grania, pytanie tylko brzmi: po co?
Bo z pewnością nie dla wrażeń arytstycznych, oceniając głównie po ostatniej mizerocie studyjnej...
Ale mi się debiutancki album wkręcił na fali fazy na staroszkolny heavy metal. Od wczoraj poleciało 5 razy, a zaraz odpalam dalej. Rzadko mi się zdarza jednego albumu z taką częstotliwością słuchać, ale tutaj się dzieje magia. Niesamowity klimat ma ten album. Oprócz świetnych kompozycji klimat robi...
Scanner...cukierkowy? No to żeś się popisał.
Ja polecam dwie płyty z Leszkiem Szpiglem jako Haridon Lee na wokalu - głównie ta która udało mi się kupić czyli Mental Reservation.
Tam to w ogóle melodii prawie nie ma i pięknie quasi-progresywnie jest.
The Carnival Bizarre najlepsza i poza zasięgiem, potem Ethereal Mirror, Supernatural Birth, potem dopiero cała reszta jak dla mnie.
Debiutu nie lubię, choć zasługi dla funeral gatunku doceniam.
Też sobie na necie poczytałem, że do jakiego to oni speed metalu nie wracają, ot kawałek jak kawałek, napompowany wszystkim co mozliwe jak wszystko co nagrali od Red Mirror. Ludzie będą się jarać tym przerostem formy nad tręścią przez kilka tygodni, potem zapomną o nowej płycie i wrzucą po raz setny...
Przykro mi to pisać, bo to jedna z ulubionych klasycznych grup z okolic heavy metal, ale kurde nie podoba mi się nowy album. Jakieś takie przesłodzone to, niby wszystko ok gra, tylko że każde kolejne przesłuchanie wywołuje chęć wyłączenia. Widzę, że oceny na RYM wysokie, i tym bardziej mnie to dziw...
Wiele kapel NWOBHM powróciło, często bez sensu i wraz wielkimi rozczarowaniami, ale nie ta ekipa. Zresztą Epka z ubiegłego roku w niczym płycie nie ustępuje.
Legions Arise - najlepszy, Before Tomorrow - najgorszy.
Zawsze lubiłem Virtual XI i pierwszą połowę X Factor, ale te płyty zyskały wiele w ocenach ostatnio w porównaniu z dwoma flegmatykami, które ostatnio wydali.
No to ja zrobie 10 najważniejszych albumów z kręgu doom metalu, może tak będzie łatwiej. 1. Pagan Altar - Pagan Altar (1982) 2. Cirith Ungol - King of the Dead (1984) 3. Candlemass - Epicus Doomicus Metallicus (1986) 4. Melvins - Gluey Porch Treatments (1987) 5. Winter- Into Darkness (1990) 6. Para...
Somewhere In Time ma jeden z najlepszych kawałków IM w ogóle - mocarny Alexander The Great . Ta solówa! Mi tam synteaztory nie przeszkadzają, ale niestety na album trafiły straszne mielizny. Heaven Can Wait z prostackim refrenem, Sea Of Madness poza świergolącym riffem w tle ma niewiele do zaoferow...
Solidny album osadzony na wyeksploatowanych riffach w stylu "odsłuchać i zapomnieć".
Ja wolę Almeidę w Attick Demons, z dwóch pierwszych płyt. Tam są dopiero dickinsonowe ataki!
HoG zasadniczo nic nie można zarzucić: świetna historia, wykonanie, końcowe przesłanie... Mój problem to Glen Drover, nie pasujący po prostu do Kinga. Lubię jego solowy album, ale Eidolon niezbyt. I tu gra właśnie jakby to był krążek Eidolon. Poza tym środkowa częśc płyty od The Pact po Passage to H...