Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 7 lata temu
Lokalizacja: LIPSK

Savatage

Nucleator 6 lata temu

Obrazek

Obrazek

Jedni z największych spośród niedocenianych zespołów tkniętych geniuszem twórczym. Powstali z inicjatywy zafascynowanych heavy metalem braci Jona i Crissa Olivów w 1979 roku pod nazwą Avatar. Jednak po podpisaniu kontraktu z wytwórnią Par Records okazało się, że w Europie jest już jakiś zespół o tej nazwie, toteż bracia przechrzcili swoje dziecko na Savatage.

I tak w roku 1983 roku ukazuje się debiut Sirens, zawierający 9 kipiących energią i witalnością utworów. Zespół był niesamowicie zgrany - od porywających wokali Jona, przez znakomitą sekcję rytmiczną, po ogniste zagrywki Crissa. Są tu takie hymny jak kapitalny utwór tytułowy, motoryczne Rage czy melodyjne Scream Murder, dzięki którym ta pozycja uwodzi niczym mityczne syreny załogę Odyseusza.

Album zebrał znakomite recenzje, a wydana w następnym roku EPka The Dungeons Are Calling tylko potwierdziła, że moc była z nimi. Można się rozpłynąć nad agresywnym kawałkiem tytułowym, szybkim Visions czy By the Grace of the Witch z rozpierdalajacym trzewia solem młodszego Olivy. Ponadto wszystko było dopełnione ciekawymi lirykami sławiącymi BDSM czy terror szerzony przez szatana. Toteż Savatage został zauważony przez Jasona Floma z Atlantic, co oczywiście zaowocowało kontraktem z wytwórnią. Wydana w 1985 roku płyta Power of the Night jednak była niestety słabsza, a na płycie brakowało przebojów pokroju Sirens. To i tak jednak nic, bo naciskany przez Atlantic zespół idzie w stronę komercyjnego grania na następnym Fight for the Rock, a rezultat tego jest opłakany jak występ Polski na mundialu w Rosji.

Wtedy pojawił się producent Paul O'Neill, który na długo związał się z zespołem i pomagał przy pisaniu utworów. Wzmocniona grupa wypuszcza w 1987 roku arcydzieło gitarowego grania. Mowa rzecz jasna o Hall of the Mountain King. Bracia Oliva zaserwowali 10 cymesów, których słuchanie się po prostu przeżywa. Jest tu fenomenalna rozheaviona jazda w postaci 24hrs Ago czy White Witch, monumentalny utwór o Królu Gór, mroczne Beyond the Doors of Dark czy motoryczne The Price You Pay. Dostajemy fantastyczne partie wokalne i lasujące mózg genialne partie gitar. Grupa ruszyła w trasę z Dio i Megadejwem, ale nie dokończyła jej przez skłonności wokalisty do zaglądania do butelki, przez co musiał udać się na odwyk.

Tam stale przybierający na wadze Jon pisze większość materiału na kolejne arcydzieło zatytułowane Gutter Ballet. Największą zmianą względem poprzedniczek jest większa rola pianina, na którym wokalista potrafił grać. Dodajmy do tego wirtuozerskie riffy i solówki Crissa i dostajemy takie arcydzieła jak When the Crowds are Gone czy Mentally Yours, gdzie obaj panowie po prostu błyszczą jak naczynia umyte przez panią Dykiel. Grupa odeszła od mocnego łojenia w stronę bardziej urozmaiconych i spokojnych dźwięków, co nie znaczy, że brakuje mocnych strzałów pokroju Hounds czy Of Rage and War.

Był to jednak dopiero początek, bo następne Streets: A Rock Opera to jak sama nazwa wskazuje, metalowa opera, w dodatku opowiadająca historię o D.T. Jesusie. Sama płyta to bardzo ambitne przedsięwzięcie połączenie heavy metalu z teatralną atmosferą, ale goście wyszli z tego obronną ręką. Nawet jeśli na spektakle teatralne nie chodzicie, to warto przynajmniej raz posłuchać dla Crissa Olivy: co ten gość wyprawia na gitarze, przechodzi wszelkie pojęcie.

Edge of Thorns to kolejne arcydzieło, po raz pierwszy z Zacharym Stevensem za mikrofonem. W skrócie to takie połączenie heavy metalu z Fates Warning i hardrockową melodyką w stylu choćby Whitesnake. Po raz kolejny recital daje młodszy Oliva, który gra jakby nie było jutra, a to, co wyprawia choćby w He Carves His Stone, każe się zastanawiać, jakim cudem ten gość nie jest wymieniamy w zestawieniach najlepszych gitarzystów. Album kipi od cudownych solówek, przejmujących melodii i neoklasycznych klimatów.

I gdy wydawało się, że drzwi do kariery i panteonu sław stają otworem przed Savatage, zespół dotyka najgorsza z możliwych tragedii: z powodu pijanego kierowcy w wieku 30 lat ginie Criss Oliva. Rok później zespół wydaje Handful of Rain z Alexem Skolnickiem w składzie.

Następne albumy już mnie specjalnie nie interesowały, a Savatage oferował na nich zazwyczaj coś a la słuchowiska radiowe - czyli pozycje opowiadające historię koncepcyjną, przepełnione teatralnym klimatem i podniosłym nastrojem. Sam zespół wkrótce umarł, bo jednak bez Crissa już nie mogło być to samo. Niemniej boli trochę do dziś, że ta grupa jest zapomniana, bo jedyne, co jej brakowało, to szczęścia. Bo umiejętności i talent były.

Dyskografia:
1983 - Demo [demo]
1983 - Sirens
1984 - The Dungeons Are Calling [EP]
1985 - In the Dream [single]
1985 - Hard For Love [single]
1985 - Power of the Night
1986 - Out on the Streets [single]
1986 - Fight for the Rock
1987 - Hall of the Mountain King [single]
1987 - Strange Wings [single]
1987 - Hall of the Mountain King
1989 - Gutter Ballet [single]
1989 - Of Rage and War [single]
1989 - When the Crowds are Gone [single]
1989 - Gutter Ballet
1990 - When the Crowds are Gone [EP]
1991 - Sammy and Tex [single]
1991 - Jesus Saves [EP]
1991 - Streets: A Rock Opera
1992 - From the Dungeons to the Streets [kompilacja]
1993 - Edge of Thorns [single]
1993 - He Carves his Stone [EP]
1993 - Edge of Thorns
1994 - Chance [EP]
1994 - Handful of Rain [single]
1994 - Handful of Rain
1995 - Live Devastation [live]
1995 - Dead Winter Dead
1995 - Japan Live '94 [live]
1995 - From the Gutter to the Stage: The Best of Savatage 1981-1995 [kompilacja]
1995 - Ghost in the Ruins: A Tribute to Criss Oliva [live]
1996 - One Child [single]
1997 - The Best and the Rest [kompilacja]
1997 - The Wake of Magellan
1998 - Turns to Me [single]
1998 - Japan Live 94 [video]
1998 - Believe [kompilacja]
2001 - Drive [single]
2001 - Commissar [single]
2001 - Poets and Madmen
2010 - Still the Orchestra Plays: Greatest Hits Vol. 1 & 2 [kompilacja]
2014 - The Ultimate Boxset [boxed set]
2015 - Return to Wacken [kompilacja]
2015 - Collector's Package [boxed set]




Skład:
Jon Oliva - Vocals (1983-1993, 2000-2001), Keyboards (1986-2002, 2014-?) Jon Oliva's Pain, Oliva, Trans-Siberian Orchestra, ex-Doctor Butcher, ex-Avatar, ex-Alien, ex-Black Diamond, ex-Metropolis
Johnny Lee Middleton - Bass, Vocals (backing) (1985-2002, 2014-?) Trans-Siberian Orchestra, Big Shooter, Cold Blooded Sapphire, Johnny Lee Middleton, ex-Lefty
Chris Caffery - Guitars, Vocals (backing) (1989-1990, 1994-2002, 2014-?) Artension, Chris Caffery, Trans-Siberian Orchestra, John West, ex-Doctor Butcher, Spirits of Fire, ex-Metal Church (live), ex-Tim Ripper Owens (live), ex-Metalium, ex-Rondinelli, ex-Big Mouth, ex-Witchdoctor
Zak Stevens - Vocals (lead) (1993-2000, 2014-?) Circle II Circle, Stardust Reverie, Wicked Witch of Boston, ex-Machines of Grace, ex-Trans-Siberian Orchestra
Jeff Plate - Drums (1994-2002, 2014-?) Trans-Siberian Orchestra, Wicked Witch of Boston, John West, ex-Machines of Grace, ex-Chris Caffery, ex-Metal Church, ex-Doctor Butcher
Al Pitrelli - Guitars, Vocals (backing) (1994-1999, 2002, 2014-?) Trans-Siberian Orchestra, ex-Widowmaker, ex-Van Helsing's Curse, O'2L, ex-Megadeth, ex-Alice Cooper, ex-Asia, ex-Blue Öyster Cult, ex-CPR, ex-Danger Danger, ex-Flesh and Blood, ex-Hotshot, ex-Michael Bolton, ex-Place Called Rage, ex-Talas, ex-Vertex
▼ Byli muzycy
Keith "Thumper" Collins - Bass (1983-1985) ex-Krunch, ex-Avatar, ex-Jack Starr's Burning Starr, ex-Solar
Steve "Doc" Wacholz - Drums (1983-1993) Reverence, ex-Avatar, ex-Crimson Glory, ex-Metropolis
Criss Oliva - Guitars (1983-1993) (R.I.P. 1993) ex-Avatar, ex-Black Diamond, ex-Tower
Alex Skolnick - Guitars (1994) Metal Allegiance, Testament, ex-Legacy, Alex Skolnick Trio, ex-Trans-Siberian Orchestra, ex-Anthrax (live), ex-Ozzy Osbourne (live), ex-Attention Deficit
Jack Frost - Guitars (2000-2001) Frost, Seven Witches, The Bronx Casket Co., Circle II Circle (live), ex-Bird of Prey, ex-Farley's Ritual, ex-Frost Bite, ex-Speeed, ex-Randall Frost Project, ex-Belladonna, ex-Lizzy Borden (live), ex-Marshall Law, ex-Metalium
Damond Jiniya - Vocals (lead) (2001-2002) Lover of Sin (live), Herman/Nebula, ex-Diet of Worms
▼ Muzycy koncertowi
Chris Caffery - Guitars (rhythm), Keyboards (1987-1988) Artension, Chris Caffery, Trans-Siberian Orchestra, John West, ex-Doctor Butcher, Spirits of Fire, ex-Metal Church (live), ex-Tim Ripper Owens (live), ex-Metalium, ex-Rondinelli, ex-Big Mouth, ex-Witchdoctor
Michael Reynolds - Drums (1988)
John Zahner - Keyboards (1991) ex-Crimson Glory (live), ex-Circle II Circle, ex-Jon Oliva's Pain
Andy James - Drums (1993) ex-Torrod, ex-Predator
Wes Garren - Guitars (rhythm), Keyboards (1993)
Jeff Waters - Guitars (2002) Annihilator
Bill Hudson - Guitars (2015) Circle II Circle, Jon Oliva's Pain, Stardust Reverie, Consortium Project (live), Doro (live), ex-The Supremacy, Emphatic, I Am Morbid, ex-Aquaria, ex-Avian, ex-Cellador, ex-Ian Parry, ex-Power Quest, ex-U.D.O., ex-Kobra and the Lotus (live), ex-Nightrage (live), ex-Vital Remains (live), ex-Epicurean (live), ex-Written in Blood, ex-Westfield Massacre
Vitalij Kuprij - Keyboards (2015) Artension, Mark Boals, Ring of Fire, Trans-Siberian Orchestra, Vitalij Kuprij, Ferrigno, Leal, Kuprij, ex-Book of Reflections, ex-Stygia, ex-Adagio, ex-Atlantis Rising
MA: https://www.metal-archives.com/bands/Savatage/193
Ryszard pisze:
5 lata temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha

Tagi:
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17717
Rejestracja: 7 lata temu

yog 6 lata temu

Hall of the Mountain King to album - jak by to rzekł @deathwhore - wybitny. Brzmienie tego krążka jest przepiękne. Absolutna czołówka progresywnego metalu. Wokale i riffy niebywale spektakularne ;)

Słuchałem jeszcze Sirens, ale ciężki kaliber to jest, mroczna płytka dosyć i jakoś nie miałem wtedy ochoty się z nią siłować (bdb mimo wszystko). W sumie to wspomniany Hall of the Mountain King jest na tyle dobry, że nie obadałem wciąż reszty, bo można tego albumu słuchać raz za razem i odkrywać wciąż to nowe smaczki.
Jedni z największych spośród niedocenianych zespołów tkniętych geniuszem twórczym.
Doceniony, jak zaczęli grać kolędy jako Trans-Siberian Orchestra ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3302
Rejestracja: 5 lata temu

kurz 2 lata temu

Ale tu w temacie posucha.. A szkoda bo grupa w szczycie kariery z muzą niebanalną. Progres, jaki przeszli od Sierens do Streets A Rock Opera jest niebywały. Zresztą Nucleator nieźle to opisał, tylko może za mało peanów w tytule Streets było; album to przepiękny, heavy metal podbity wspaniałym rockowym szaleństwem, cudowność. Plus oczywiście poprzednie arcydzieło Hall of The Mountain King, o którym nic więcej niż Yogi nie napiszę, bo nie ma takiej potrzeby.
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 3182
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan rok temu

Będzie płyta, a może nawet trzy. Nowa płyta będzie nosiła tytuł "Curtain Call" i ukaże się 3 kwietnia 2024 roku. Jon Oliva rzuca trochę światła na sytuację w wywiadzie udzielonym greckiemu magazynowi Rock Hard.

I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
Blind
Tormentor
Posty: 1939
Rejestracja: 7 lata temu

Blind rok temu

Nie mogę się zgodzić ze słowami Nucleatora, że na Power of the Night zabrakło hitów. Co prawda jego punktem odniesienia do stawiania takiej tezy był debiut, a ja takiego punktu nie mam, bo wczoraj pierwszy raz w życiu Savatage włączyłem, ale!

Ale od razu mi się rzuciły w uszy mocne riffy (jeszcze w ramach klasycznego heavy metalu, ale bez kwadratów, a momentami naprawdę fajnie rozbudowane, gdzie jeden naturalnie przechodzi w drugi) oraz dobre wokale (gdzie trzeba mocniej to jest mocniej, gdzie lżej to lżej, a gdzie trzeba popiszczeć to jest piszczenie). Całość się składa na dziesięć równych utworów bez zbędnych zapychaczy. Sam się zdziwiłem jak siadło, bo od wczoraj z sześć razy już poleciała całość.

Dużo dobrych refrenów, energii i hiciarstwa.

Ulubione kawałki: Unusual, Warriors i Stuck on You.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze:
2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3302
Rejestracja: 5 lata temu

kurz rok temu

Nucleator pisze:
6 lata temu
Jedni z największych spośród niedocenianych zespołów tkniętych geniuszem twórczym.
Słucham ich ostatniej płytki i jaki to jest piękny album.. @yog, jak nie słuchałeś, to zapodaj - na 3% będziesz oczarowany!
Epickie, teatralne, pełne rozczarowania życiem dźwięki. Coś cudownego.
Awatar użytkownika
encyklopedia metalu
Posty: 73
Rejestracja: 2 lata temu

encyklopedia metalu rok temu

No... epicka monotonnia chyba, bo poza Morphine Child nic tam ciekawego ne ma.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3302
Rejestracja: 5 lata temu

kurz rok temu

To chyba innych albumów słuchaliśmy.
Awatar użytkownika
Kozioł
Tormentor
Posty: 2046
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Forteca trolli.

Kozioł rok temu

ale ja się z nich kiedyś śmiałem, i nie lubiłem. rano w tyrce posłuchałem Power of the Night, Fight for the Rock i Hall of the Mountain King.

Pieczątkę przychylności dam i pochwalę zespół bo jest to mega muzyczne i inteligentne, co w pedałkowatym HM jest mega rare. Z tego wszystkiego jeszcze Annihilatora polubię....

Ja bym ich postawił w rozkroku pomiędzy Helloween, DIO a Van Halen.. Z gitarzeniem godnym King Diamond/MF
Turris Babylonica e stercore facta est.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3302
Rejestracja: 5 lata temu

kurz rok temu

Kozioł pisze:
rok temu
pedałkowatym HM
He, he. Dużo w tym prawdy. Ale posłuchaj Quuensryche Operation: Mindcrime i W.A.S.P The Crimson Idol, to być może usłyszysz w tej pedalskiej muzie niezwykłą wyjątkowość.
Kozioł pisze:
rok temu
Hall of the Mountain King.
Album mistrzowski w każdym calu.
Awatar użytkownika
Kozioł
Tormentor
Posty: 2046
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Forteca trolli.

Kozioł rok temu

kurz pisze:
rok temu
Kozioł pisze:
rok temu
pedałkowatym HM
He, he. Dużo w tym prawdy. Ale posłuchaj Quuensryche Operation: Mindcrime i W.A.S.P The Crimson Idol, to być może usłyszysz w tej pedalskiej muzie niezwykłą wyjątkowość.
Kozioł pisze:
rok temu
Hall of the Mountain King.
Album mistrzowski w każdym calu.
no to wymieniłeś akurat te, których słuchanie UWAŻAŁEM za zbrodnię przeciwko ludzkości.... 😁 chuj tam. dzisiaj church of misery cały dzień, i EHG, a jutro..... gejoza będzie grana.
Turris Babylonica e stercore facta est.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3302
Rejestracja: 5 lata temu

kurz rok temu

Kozioł pisze:
rok temu
jutro..... gejoza będzie grana.
Ja na twoim miejscu bym się nie siłował.
Lepiej daj jakieś fajne albumy z czystym wokalem, oprócz Swans. Mam dosyć ukrywania za growlami, pomrukami, charkami i innymi skwarkami brak umiejętności śpiewania. Mogą być oczywistości.
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 3182
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan 11 mies. temu

Obrazek
Premiera 27 października, w 30 rocznicę śmierci Crissa.
I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4314
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom 6 mies. temu

Słucham sobie Hall of the Mountain King, bo w sumie to zawsze bardziej słyszałem o zespole, niż zespołu faktycznie słuchałem. Zajebisty materiał. Kapitalny us powerek, przebogata riffownia i kurewsko dobry wokal. Od razu miałem skojarzenia z Refuge Denied Sanctuary, bo albumy mają dość podobny vibe, no i też muzycznie i wokalnie oscylują w podobnych rejonach. Świetna rzecz.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4314
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom 4 mies. temu

Na tyle się zajarałem, że do pudełek wleciało pierwsze wydanie Hall of the Mountain King. Kapitalny jest ten materiał. Z jednej strony epicko-mroczno heavy metalowy a z drugiej kipiący energią i nasterydowany.

Obrazek

Powiem Wam, że posłuchałem też sobie więcej kilku pozostałych albumów. I chociaż nie była to cała dyskografia, to jestem skłonny rzec, że zespół dopiero i jedynie na wyżej ujętej płycie trafił idealnie w mój gust. Wcześniejsze Sirens spoko, trafi się kilka hitów podkręconych bardzo dobrymi wokalami, jednak trochę za bardzo wychylają się w kierunku, w którym przegibnęli się choćby na wydanej później Power of The Night. Trochę ciężko mi to przechodzi przez klawiaturę, ale uważam, że nie jest to jakoś bardzo odległa muzyka od takiego Bon Jovi. Stadionowe, miłosne szlagiery w mrocznym wydaniu - zbyt często napadały mnie takie myśli, żebym nie uznał ich za ważne ;)

Tych operowo-teatralnych, wydanych później próbowałem słuchać, ale chyba nie jestem targetem takiego grania, bo nie dawałem rady dotrwać do końca. Tzn mówię o Gutter Ballet i Streets. Może kiedyś, jak zdziadzieję, to się za nie wezmę, na obecną chwilę do widzenia kup se trąbkę do pierdzenia.

Na szczęście Hall of the Mountain King deklasuje to co "przed" i to, co "po". Od początku, od pierwszego kontaktu ta płyta mi podeszła i regularnie do niej wracałem. Podtrzymuję, że chociaż muzycznie to łagodniejszy, mniej thrashowy temat, to klimatem i wokalami bardzo przypomina debiut Sanctuary. No jakoś mi się jedno z drugim spina. Dwaj bracia - dojrzalszy vs chuligan, student archeologii vs wojownik z bractwa rycerskiego i tak dalej i tak dalej.

No i tak sobie leci ta Grota Króla Gór, po raz drugi z placuszka i leci a ja wygrażam pięścią naruszającym spokój władcy i upycham po szafkach skrzynie z kosztownościami. Co kawałek to sztos, od otwierających 24 Hrs Ago, przez potężne Beyond the Doors of the Dark, tęskne i dzikie Strange Wings oraz epickie przez wielkie E Prelude to Madness i rozpierdalający kawałek tytułowy aż po zmierzające do końca płyty, zajebiste i motoryczne White Witch. Jestem zajarany jak stodoła w Bawełnianem i chylę czoła.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2910
Rejestracja: 7 lata temu

dj zakrystian 3 mies. temu

Mnie się swego czasu mocno wkręciło Dead Winter Dead, ale to już chyba z tych nielubianych płyt?
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
encyklopedia metalu
Posty: 73
Rejestracja: 2 lata temu

encyklopedia metalu 3 mies. temu

DiabelskiDom pisze:
4 mies. temu
w kierunku, w którym przegibnęli się choćby na wydanej później Power of The Night. Trochę ciężko mi to przechodzi przez klawiaturę, ale uważam, że nie jest to jakoś bardzo odległa muzyka od takiego Bon Jovi. Stadionowe, miłosne szlagiery w mrocznym wydaniu
A nie pojebały ci się płyty czasem? Bo to brzmi jakbyś pisał o Fight For The Rock zagrany pod Whitesnake. Przecież Power of The Night to jest heavy/powerowy killer. i jedna z lepszych płyt US Metalu! Skull Session....Necrophilia...już nie wspominając o kawałku tytułowym. Dla mnie lepsza niż Hall... Weź zweryfikuj
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4314
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom 3 mies. temu

Nie, nie pojebały mi się płyty i nie mam czego weryfikować. Już na Syrenach słychać zalążki takiego mroczno-miłosnego granka, którego jest jeszcze więcej na Power of the Night. Tej o której piszesz nigdy nie słyszałem, natomiast nie jestem zdziwiony, że poszli tam już w hard rockowe granko na pełnej kurwie.

Dla mnie z tych płyt, które słyszałem to Hall of the Mountain King jest najlepsza, bo tam uchwycili w idealnych proporcjach us power metalową epickość, moc i potęgę z odrobiną tego pasjonackiego, delikatno-mrocznego anturażu. Nie słyszę tam lekkich piosenek o miłości, ale słyszę, że gra zespół, który mimo wszystko takie piosenki umiał napisać ;)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Blind
Tormentor
Posty: 1939
Rejestracja: 7 lata temu

Blind 3 mies. temu

Na Power of the Night to niektóre teksty czy, momentami, ociekające seksem wokale mogą przypominać "mroczno-miłosne granie". Muzycznie to przecież power/heavy na pełnej, więc też z tym Bon Jovi bym się nie zgodził. Tak czy siak, bardzo dobra płyta, a riff otwierający kawałek Stuck On You ma niesamowitą moc. Takich energicznych, wkręcających się w pamięć riffów na tym albumie jest zresztą znacznie więcej.

Za inne płyty miałem zamiar się zabrać, ale co nadeszła ochota na Savatage, to wybór padał na dwójkę i później tak się już po kilka razy kręciła.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze:
2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3302
Rejestracja: 5 lata temu

kurz 3 mies. temu

Power od The Night ma kilka hiciorów, ale sumarycznie jest tylko średniodobrym albumem, a w porównaniu do takich sztosów jak Hall of the Mountain King, Gutter Ballad czy Streets: A Rock Opera wypada blado. Bardzo lubię także zamykający dyskografię Poets od Madmen.

Wróć do „Heavy / Speed / Power Metal”