dj zakrystian pisze: ↑miesiąc temu
Pierwsze słyszę, że ktoś chciał być ćpunem i alkoholikiem. To raczej wynik problemów ze sobą. No, ale gość z doktoratem wie lepij od niedoszłego magistra
Coś Cię uwiera, że nie umiesz bez wycieczek osobistych? Jak się w czymś różnimy, to będziesz już zawsze robił wjazd na rzeczy bez znaczenia?
Nie sądzę, że chciał się stoczyć, ale trochę zmienia mi się patrzenie na takie sprawy. Pomagałem kiedyś w przy bezdomnych i myślałem, że to jest takie proste, odpowiednio zagadać wydzielając obiad, to wybiorą programy rehabilitacyjne i dach nad głową ponad alko. No i nie. Ludzie mają dużo krzywd w sobie, takich żywych ran. Dlatego te programy mają raczej średnią efektywność i kładzie się nacisk na zapobieganie (co nie jest łatwe w kulturze chlania). Znam też ludzi próbujących wyjść z nałogu. Długo by gadać. Pytanie też jest o rodzinę, bliskie jest mi podejście, w którym patrzy się na życie przez to, co daje się innym. Używki to wiadomo, że głównie krzywdy.
Sam zaczynam o sobie myśleć, że mogłem to i tamto, gdyby nie coś tam, złe wybory, poświęcenie się temu, zamiast czemuś innemu. Praca vs rodzina krótko i długoterminowo. Życie to nie jest jednak prosta sprawa.
Innymi słowy, nie wiem jak żyć. Życie Dickinsona wydaje się dużo lepsze di'Anno, ale nie każdy tak chce i umie. Ludzie piszą jakieś wspomnienia z nim, to był raczej pogodnym gościem. Pisanie o nim jak o jakimś totalnym przegrywie nie jest OK. Np. zastanawiam się co musiało się dziać z nim, jakie miał relacje z bliskimi, że z tego co można przeczytać przepił kasę od Ironów na operację. Może był po prostu słaby, a może jest za tym dużo więcej życiowych zawijasów. Nie wiem tego.