No to mamy identyko, wg mnie też najlepsza ich płyta. Same szlagiery a na deser solo na przesterowanym basie i epicki Bridge of Death. Wyczytałem, że podczas tej samej sesji powstał Sign of the Hammer, które to niewiele ustępuje poprzednikowi.
Strach Cię ogarnia, jak mówią o false metalu, ot co.
Army of Immortals to akurat jeden z hymnów Manowar i tru metalu. Świetne riffy i solówy Rossa, Adams w formie ponadprzeciętnej. Nie wiem do czego tu się można przypierdolić?yog pisze: ↑rok temuNie, właśnie jak już przestają i się DeMaio popisuje to dopiero wtedy, jak gadają o false metalu to jest bardzo spoko. Gdyby ten kawałek wyjebać, to by było idealne 30 minutej sztosowanka, a jakby jeszcze Army of the Immortals było trochę lepsze, no, to już w ogóle by było pięknie.
Potężny Indianin DeMaio powinien dawno zagadać do Rossa i poprosić o powrót do Manowar. Chyba nic takiego miejsca nie miało? Sam Ross wspominał, że wracać raczej nie chce, pewno czeka na pierwszy krok ze strony Wodza. Kolejny przykład mody na sukces.yog pisze: ↑rok temuNieopatrznie włączyłem i no, no, nie wiedziałem, że teraz wieczorynki nagrywają. Z tych 5 kawałków to ostatni brzmi jako tako jak Manowar, reszta to jakiś bullshit. Dobrze, żeśmy tego Rossa the Bossa zobaczyli, bo tam był sztos za sztosem, z jednym wyjątkiem, zaś na czymś takim jak tu, to by trzeba na papierosa wyjść albo trzy, a już nie palę.
Eeeee tam, najlepszy to jest fragment: I know the one who waits... SEJTAN! is his neeejm, across the bridge of death, there he stands, in fleeeejm.Nucleator pisze: ↑5 lata temu(...) czy arcydzieło, jakim jest Bridge of Death - co tam wyprawia Adams z wokalem, co tam robi Ross, no po prostu szok, a gdy demoniczny głos wypowiada:
to ciary po całym ciele przechodzą.Dark lord I summon thee
Demanding the sacred right to burn in Hell
Ride up on Hell's hot wind
Face one more evil than thou
Take my lustful soul
Drink my blood as I drink yours
Impale me on the horns of death
Cut off my head release all my evil
Dokładnie. Dla mnie minimalnie lepsze Into Glory Ride, z ciosami pokroju Gates of Valhalla czy Secret of Steel, ale oba wspomniane przez ciebie albumy to topka dokonań Manowar.DiabelskiDom pisze: ↑miesiąc temuCo do dwóch ulubionych płyt, czyli Into Glory Ride i wspomnianego przez Ciebie Hail to England, to dla mnie żadna tam strona A czy B, bo obie płyty w całości dojebane[/l]![]()
Po prostu nie rozumiesz mechanizmu pierwszej i drugiej strony. W czasach winyli (i kaset!) to był naturalny podział. Tak była ta muza nagrywana. Najbardziej genialne dzieła też się charakteryzują takim zróżnicowaniem. Weźmy Paranoid Sabbathów. Jest tam wyczuwalna gołym uchem różnica w brzmieniu i doborze kawałków, mimo że jako całość jest to spójny materiał. Dopiero era CD zmieniła ten sposób nagrywania. Dla mnie naturalny i którego renesans, w jakimś tam nieznacznym stopniu, nadszedł.DiabelskiDom pisze: ↑miesiąc temuto dla mnie żadna tam strona A czy B, bo obie płyty w całości dojebane