No to najwyraźniej na tej fotce jego głowa jest także o krok bliżej aparatu od reszty jego ciała.

No to najwyraźniej na tej fotce jego głowa jest także o krok bliżej aparatu od reszty jego ciała.
Poczułem przypływ nadziei po lekturze tego komentarza, że może nawiązali wreszcie do swojego eksperymentalnego okresu, ale po przesłuchaniu kawałka totalne rozczarowanie. Brzmi to dokładnie jak ostatnia płyta i kojarzy mi się z Running Wild. Meh.dj zakrystian pisze: ↑2 lata temuTen nowy numer całkiem niezły i jakieś nowum w graniu Majdenów. Po tylu latach na scenie to już jest wyczyn. Oby płyta nie była wydłużonym na siłę gniotem.
No dla Ironów dodanie klawiszy na siódmym synu było dość sporym wyzwaniem, co też dość szeroko opisywali w "Run to the Hills".
Trochę skojarzył mi się z muzyką dla gimbazy oraz cofniętych umysłowo metalowców, którzy mają już pod 50, ale mentalnie zatrzymali się na 15 latach, wciąż są zbuntowani, a IM słuchają z nawyku, ponieważ w połowie lat 80. nie było nic innego. Bardzo mimo wszystko skoczny utwór, melodyjny, mało skomplikowany, a do tego teledysk dla dzieci. Nigdy nie lubiłem tego zespołu, uważając go za jedną z najbardziej przereklamowanych kapel w historii metalu, mającą na koncie ilość dobrych kawałków, które można policzyć na palcach jednej ręki, a to utwierdza mnie tylko w moim przekonaniu. Są fani, którzy się na to rzucą, ale obiektywnie rzecz biorąc, utwór kiepski.dj zakrystian pisze: ↑2 lata temuTen nowy numer całkiem niezły i jakieś nowum w graniu Majdenów. Po tylu latach na scenie to już jest wyczyn. Oby płyta nie była wydłużonym na siłę gniotem.
A i tak są zajebiste, pełne chwytliwych motywów, przekozackich solówek duetu Gers/Murray i właśnie dobrych riffów czego brak Kreonom i innym Pająkom. Wokal Dickinsona to było mistrzostwo wtedy, oczywiste, że nie każdemu musiał podejść, ale Mejden byli przechuje do roku 2000.yog pisze: ↑2 lata temuFenomen zespołu polega w głównej mierze na zajebistych riffach i gitarowych gonitwach podpartych galopującym basem i to bogactwo riffów to coś, co najbardziej odróżnia Iron Maiden od takiego Kreona, ale No Prayer for the Dying i Fear of the Dark to moim zdaniem jedne z najgorszych płyt starszych Ironów.
No patrz, a ja wielokrotnie spotykałem się z opinią, że ta druga z wymienionych, to jedna z najlepszych w ich dyskografii. Ale niech Ci będzie.ale No Prayer for the Dying i Fear of the Dark to moim zdaniem jedne z najgorszych płyt starszych Ironów.
Pytanie proste jak dupczenie. Do tego okresu można sobie wpisać i kolejność może być dowolna wszystko od No Prayer for the Dying do Virtual XI
Dokładnie tak jest. Jak ktoś mówi, że na Powerslave środek to zapychacze to albo to black metalowiec albo idiota. Najczęściej jedno i drugie.dj zakrystian pisze: Na Powerslave nie ma zapychaczy. Te mniej wałkowane numery są świetne
Ha, czasem mam odmienne zdanie, ale argumenty w pełni popieram. I niestety, przyznam, że najwięcej pamiętam te albumy, co obsłuchałem na kasetach. Czyli do Fear ... włącznie.DiabelskiDom pisze: Ja sobie przez tę dyskusję odświeżyłem wczoraj te albumy, które uważam za najlepsze (chociaż przede wszystkim to albumy, których słuchałem najwięcej w takim, że tak powiem, bardziej świadomym muzycznie etapie życia), mianowicie The Number of the Beast, Somewhere in Time i Powerslave. No, jeszcze dużo Seventh Son of Seventh Son oraz Brave New World słuchałem, ale to raczej kilkanaście lat temu.
Mogę tylko napisać, że bawiłem się przednio. A nawet więcej, bawiłem się zajebiście. Ale też zlapałem się na tym, że innych płyt niż wymienione prawie nie pamiętam, albo i nawet ich nigdy nie słuchałem (jak np te po Dance of Death w górę). Z debiutu i dwójki to w zasadzie pamiętam kilka numerów, z X-Factor i Virtuala nie pamiętam kompletnie nic. Z pozostałych także jakieś wybiórcze numery bardziej niż całe materiały. Ale tak całkiem szczerze, to jakoś bardzo źle mi z tym nie jest.
PS. Nigdy nie uważałem Fear of the Dark za najlepszą płytę. Najbardziej znaną to może, ale na pewno nie najlepszą![]()
Chyba najbardziej wieśniacki utwór Iron Maiden razem z The Trooper, ale co kto lubi.
Rozpuszczony, znudzony, zblazowany Rysio.
No jeżeli ktoś słucha metalu to raczej lubi takie "wieśniackie" klimaty. Ja uwielbiam.
Po chuj słuchać gówna, które Wania stworzył w przerwie na hot doga robiąc podbitkę ze 128 kbps do 192 kbps. Zapytasz pewnie a dlaczego nie od razu do 320 kbps? Bo Wania to myśłący człek i aż tak ludzi w chuja robić nie będzie skoro wie, że cała płyta promka dla gazet i dziennikarzy była w 128 kbps.
Z ciekawości to można dostać kocią japę.
Tak, dokładnie tak. Plus siła sentymentu. A już pomijam, że czekam na koncerty.dj zakrystian pisze: ↑2 lata temuStratego lepsze od poprzedniego numeru. Bruce lepiej brzmi obecnie w niższych tonacjach i kiedy nie ma siłowego piania jak na FF i BoS. Forma gitarzystów bez zmian na wysokim poziomie, nawet Nico klepie beczki ciekawiej jak ostatnimi czasy. Niby nic nowego, ale na płytę czekam, może być nieźle i tyle mi od kapeli z takim stażem wystarczy.