No ja bym się podpisał pod tymi ocenami, ale Black Hand Inn zaledwie 7/10? Jedynie Mr.Deadhed jest średni a reszta, to same szlagi na ryj, cytując klasyka.
Maskarada to bardzo niedoceniona płyta. Najagresywniejsza w ich dorobku, przy tym wchuj chwytliwa. Tytułowy albo Lions of the Sea wlewają się do uszu jak woda morska i wypłukują złogi miodzia u tych z drewnianym słuchem.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
No niestety jedynie siódemka - dla mnie sporo słabsza od poprzedniczek, a i Masquerade mi lepiej wchodzi. Nie żeby była zła, bo nie jest. To dobra płyta, tylko Niemcy przyzwyczaili wcześniej do znacznie wyższego poziomu.
Żeby nie było, że tylko rugam - Fight The Fire of Hate to świetny szlagier, a Genesis jak najbardziej udany kolos. Druga połowa albumu dla mnie lepsza. Tak odkąd chwytliwe The Privateer wjeżdża to zaczyna być elegancko.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze: ↑2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Ja również mogę się podpisać pod tymi ocenami. Zwłaszcza uwaga nt Black Wings of Death mnie ujęła, bo to pierwszy kawałek RW jaki w ogóle usłyszałem i zajebiście mi się spodobał ten wstępniak do niego. W ogóle całą płytę mi wtedy podkręcił nowy gach koleżanki na jednej kuc-imprezie. Wszystko tam było fani Kredek i Dimmu a ten jedyny hejwiarz/traszer, no ale dość, że potem przez niego dwa tygodnie zasłuchiwałem się w tamtejszych hitach ze wspomnianym na czele, a także Fistful of Dynamite, Sinister Eyes czy Treasure Island. Piękne wspomnienia sprzed 20+ lat mnie naszły...
Panzer Division Nightwish
Blind2 lata temu
Tormentor
Posty: 2099
Rejestracja:8 lat temu
Blind
No wstęp do Black Wings of Death jest zajebisty. Słuchasz i masz ochotę unieść zaciśniętą pięść. Kiczowaty patos na pełnej, ale przecież to jest piękne w tej muzyce. No i reszta utworu też niezwykle chwytliwa i bujająca jak łajba w trakcie sztormu. A refren w Treasure Island to jeden z moich ulubionych obok tych z Bad to the Bone czy Port Royal. Właściwie przesłuchasz raz czy dwa i już się przyłapujesz na podśpiewywaniu go później w ciszy.
W ogóle, żeby w tak krótkim okresie nagrać tyle zajebistych płyt z takimi riffami i takimi refrenami to chyba trzeba być lekko stukniętym i mieć coś z geniusza.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze: ↑2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
W RW ten kicz jest tylko w oprawie wizualnej. W muzyce to czyste chemicznie hejwi i zero pedaliady i lukru w stylu power metalowców jak Helloween czy Stratovarius. Black Wings of Death ma świetny, charakterystyczny dla RW wstęp. Ale takich melodii to oni mają dużo więcej. Od debiutu, aż do Rivalry jest po prostu zajebiście. Od Victory i Brotherhood już tylko dobrze, ale to i tak wysoki poziom. Właśnie 7/10. No bo BHInn to solidne 9/10. Freewind Rider, Dragonman, Soulless czy epicki Genesis strzelają po ryju jak ryba płetwą pijanego pirata.
Port Royal i Death or Glory to sztosy absolutne 10/10.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
To zdaj legitymację metalowca i zgłoś się na powtórne testy jak dorośniesz do hiciorów w rodzaju Black Wings of Death albo Sinister Eyes.
Panzer Division Nightwish
Blind2 lata temu
Tormentor
Posty: 2099
Rejestracja:8 lat temu
Blind
Refren Treasure Island to jak wędrówka w najpiękniejsze, książkowe, patetyczne przygody piratów. Coś absolutnie zajebistego. To zupełnie inny patos niż w europejskiej power metalowej chujni. Tutaj jest cały abordaż na wroga.
No i kawałki, które wymienił gruzownik z Łodzi też absolutnie zajebiste. Początek Black Wings of Death to idealny hymn metalowca.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze: ↑2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Leci sobie zakupiony niedawno album niemieckich piratów. Chociaż najwięcej wspomnień z lat młodzieńczych mam związanych w przypadku tej kapeli z Under Jolly Roger oraz Pile of Skulls, to na Death or Glory właśnie mamy ścisłą czołówkę ciosów w postaci Riding the Storm i Bad to the Bone. Ten drugi zwłaszcza, to do dzisiaj jeden z trzech moich ulubionych utworów Running Wild (obok np wspomnianego kiedyś wcześniej Black Wings of Death). Zresztą całe Death or Glory to kopalnia hitów, żeby wspomnieć choćby Battle of Waterloo, Renegade czy tytułowy. Zajebiście się cieszę z faktu dołączenia do swojej kolekcji takiego ciosu jak ten, dodatkowo w wydaniu z epoki.
Płyta wybitna i nie tylko najlepsza od RW, ale jedna z najlepszych w heavy metalu w ogóle. Zaraz obok jest równie miodne Port Royal. Maria Konopnicka niedawno wrzucał coś o RW i w książce o Noise Records, jest opisane, czemu nie zrobili kariery globalnej na miarę Judas Priest, czy Maiden. Pewno chujowe kontraktty, po poziomem niczym nie odstawali w latach 80 i początku 90-tych.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Blindrok temu
Tormentor
Posty: 2099
Rejestracja:8 lat temu
Blind
No ten album to jest hit od początku do końca. Pełna napięcia morska podróż w nieznane - to jest picie podłego alkoholu, to jest walka z samym sobą. Męska przyjaźń, męska miłość. Pała wzrasta o kilka centrymetrów w trakcie odsłuchu. Razem z Port Royal, najlepiej słuchane jedna po drugiej, sprawia, że człowiekowi chce się żyć.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze: ↑2 lata temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!