Awatar użytkownika
CzłowiekMłot
Moderator globalny
Posty: 2263
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Festung Posen

Re: Summer Dying Loud XIV 7.09-9.09.2023 Aleksandrów Łódzki

CzłowiekMłot 3 mies. temu

Do składu dołączają Messa i E-L-R.
Non Stop Kolor!

Szczęść Boże.

Tagi:
Awatar użytkownika
hedvika
Posty: 68
Rejestracja: 4 lata temu

hedvika 3 mies. temu

lineup jest przepiękny w tym roku, mam gotowe ciepłe gacie do spania w namiocie xd
touch me, I'm sick
HUMAN
Tormentor
Posty: 1399
Rejestracja: 6 lata temu

HUMAN 3 mies. temu

hedvika pisze:
3 mies. temu
lineup jest przepiękny w tym roku, mam gotowe ciepłe gacie do spania w namiocie xd
tak 50/50 będe skład dosyć dobry jesli lubisz piwo to zapraszam na małe jasne
ps. Ekipa z Byczyny my tradycyjnie coś mocniejszego cytrynówka była wyborna i dj Nasz Aro klasa @DD ,@TiTek , Hajasz z czapka i bez mega chłopy no i reszta 100 kilowców były party w c uj dobre . No i leciał KAT więc do zobaczenia w piekle tzn . w Aleksandrowie ...
Awatar użytkownika
Nathas
Tormentor
Posty: 663
Rejestracja: 6 lata temu

Nathas 3 mies. temu

Ostatnie ogłoszenia:

- Martyrdöd
- Dödsrit

...i zamykamy skład & widzimy się! :twisted:
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 2470
Rejestracja: 3 lata temu

Szajtan 2 mies. temu

Darmowa reklama nie jest zła. Oszołomy z Polska Katolicka tym razem za cel upatrzyli sobie Summer Dying Loud. Ponoć ma się odbyć satanistyczny spęd, którego nie chce już 1800 osób (tyle zebranych zostało podpisów na ich stronie). HOSTIA,GRIEVING i KATATONIA to faktycznie najbardziej satanistyczne dźwięki świata.
Obrazek
I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 16678
Rejestracja: 7 lata temu

yog 2 mies. temu

I raise my fist to the sky
Swear the ancient oath of black
The lambs shall bleed, eternally bleed
God is dead and shall forever be
Destroy their modern metal and bang your fucking head
HUMAN
Tormentor
Posty: 1399
Rejestracja: 6 lata temu

HUMAN 2 mies. temu

Jadę tradycyjnie 50/50 natomiast piwko jak najbardziej Panowie i oby Panie :D :D :D
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 2770
Rejestracja: 4 lata temu

kurz 2 mies. temu

No przecież bóg umarł.
Awatar użytkownika
Zsamot
Moderator globalny
Posty: 3303
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot 2 mies. temu

Wkurwia mnie całą tak akcja, a jeszcze bardziej złudne myślenie, że te bandy maniaków nie mogą zaszkodzić. Ja pamiętam pierwszy Mystic- nie udało się bojówce AWS odwołać, to złożyli telefoniczne zawiadomienie o podłożeniu bomby. Frustrat nigdy nie gra rozsądnie.
Allah jest wielki, ale B-52 też jest duży.
Awatar użytkownika
mork
Tormentor
Posty: 764
Rejestracja: 5 lata temu

mork 2 mies. temu

Obrazek
It is time after miracles
and I am its prophet
I have not come to cure
but to bear witness decease
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4303
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY 2 mies. temu

Z tego setu tylko Kaelan Mikla. Ale fest się nie odbędzie, bo:
https://www.onet.pl/?utm_source=onetsg_ ... ae&utm_v=2

Ja już podpisałem.

:D
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 3683
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom 2 mies. temu

Dobra, ja też zanabyłem karnecik.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 3683
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom miesiąc temu

Obrazek

EDIT: Zaktualizowałem plakat pod zmiany w rozpisce.
Panzer Division Nightwish
HUMAN
Tormentor
Posty: 1399
Rejestracja: 6 lata temu

HUMAN miesiąc temu

70/100 jade kurcze trzeba kwatere obadac
Awatar użytkownika
CzłowiekMłot
Moderator globalny
Posty: 2263
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Festung Posen

CzłowiekMłot miesiąc temu

Odpadły Messa i Martyrdöd. W ich miejsce cośtam. Lipa jak skurwesyn.
Non Stop Kolor!

Szczęść Boże.
Awatar użytkownika
Zsamot
Moderator globalny
Posty: 3303
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot miesiąc temu

Dla mnie bez znaczenia strata. Za to fajne ogłoszenia w sekcji grafików, którzy będą wystawiać swoje prace.
Allah jest wielki, ale B-52 też jest duży.
HUMAN
Tormentor
Posty: 1399
Rejestracja: 6 lata temu

HUMAN miesiąc temu

Moze cos deathowego dojdzie oby , a moze Flapjack było by cudnie .
Kto się melduje ja bede na pewno sobota .
@Hedvika będziesz :D :D :D
Awatar użytkownika
Zsamot
Moderator globalny
Posty: 3303
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot miesiąc temu

Trzy dni. Namiot. Do upadłego!
Nie wiem czy Flapjack wpadnie, Litza pewnie byłby nie za bardzo, bo mu publika nie pasuje. Poza tym jadą pewnie w trasę samodzielną... Chuj go zresztą wie.
Allah jest wielki, ale B-52 też jest duży.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 3683
Rejestracja: 7 lata temu

DiabelskiDom 2 tyg. temu

Piękny to był festiwal, nie zapomnę go nigdy. Co roku wygląda to coraz lepiej, coraz bardziej dopracowane, na bieżąco rozwiązywane problemy i minimalizowane mankamenty. Towarzysko wiadomo, spotkanych forumowiczów pozdrowiłem już w innym wątku, to nie będę się powtarzał. Poza tym kupa znajomych, zbitych piąteczek z szeroko pojętym podziemiem i takimż mainstreamem. I najważniejsze, że tak naprawdę to wszystko było na miejscu, nie trzeba drałować do innego województwa, zatem powrót do domu mógł się codziennie odbyć do własnego wyra (no, chyba, że jednak pojedziemy do kolegi pić wódkę i słuchać metalu, ale to inna sprawa :D ).

A jak sprawa się miała z najważniejszym czynnikiem, czyli muzyką?

Dzień 1:

Zdążyłem na Entropię, pobujałem się do ich trance post blacku, aczkolwiek widziałem to już nie raz i nie dwa, zatem zero zaskoczenia. Potem udałem się na klasykę gore metalu, czyli Squash Bowels. I fajnie, radosna muzyka o kupie i flakach, czyli goregrindowe tańce, bieganie w kółeczko i gęstwa gitar. Postałem z pół godziny, czyli grubo ponad połowę koncertu i udałem się na pierwszą, faktycznie wyczekiwaną kapelę tego dnia, czyli Ampacity. Koncert odbywał się na małej scenie, czyli w tzw Krypcie i o ile samej Ampie wytrzymać się dało, tak już na bardziej obleganych niezbyt. Ukrop, duchota i ciasnota. Mam nadzieję, że w kolejnych latach jakoś to rozwiążą. Ale wracając, Ampacity super występ. Piękne, space rockowe pasażowanie, w ogóle zaczęli od zajebistego kawałka z debiutu, czyli Ultima Hombre więc już na starcie się zajarałem. Pojawił się nowy numer, i jak dla mnie to jeden z ich najlepszych.

Po Ampacity udałem się z powrotem pod dużą scenę zobaczyć kątem ucha podróbę Beastmilk, czyli Grave Pleasures. No takie tam, jak pisałem podróba, do tego dość nędzna świetnej kapeli, chociaż coś tam próbowali z przekupstwem starych fanów i zagrali Death Reflects Us. Grające po nich Enslaved dla odmiany bardzo mnie zaskoczyło, bo spodziewałem się, jak kilka już razy, smęcenia z nowych rzeczy a tu nie dość, że zagrali dwa najlepsze kawałki z Below the Lights, to jeszcze na koniec poleciał Allfǫðr Oðinn, a takiego starocia to się totalnie nie spodziewałem. No i dzień pierwszy zakończył zajebisty w opór występ Coronera. Przekrojowy, ale z dużym naciskiem na Grin. Złożony, twardy, techniczny a jednocześnie bardzo "piosenkowy" set, bania cały czas nakurwiała w rytmy granej muzy.

Dzień 2:

Prawie od samego początku, mimo chlania wódy do 6 rano stawiłem się na feście, żeby zobaczyć Maga. Kapel z płyt coraz bardziej lubię, więc nie mogłem sobie odmówić. Mimo koncertu o godzinie 14 i czasu na raptem pięć numerów stanęli na wysokości zadania bardzo porządnie. No i poleciał mój ulubiony ich numer, czyli Akuszerka Cthulhucenu. Pozdzierało się gardło, ale co z tego, skoro na dłuższą chwilę miałem okienko koncertowe?
Bo i też kolejny interesujący mnie recital to była dopiero Kælan Mikla w Krypcie. Zajebisty, lodowaty postpunk. Trzy panienki w dziwacznych makijażach i zimno wręcz kłujące w ciało (co się przydało, bo to znowu ta saunowata Krypta ;) ). Szkoda, że ostatnie dwa numery musiałem odpuścić, bo jednak bardziej zależało mi, żeby obczaić Furię na głównej. No i nie pożałowałem, bo chyba najlepszy występ Nihila i Spółki, jaki widziałem. Nie miałem przyjemności, co istotne, obejrzeć dotychczas występu a la "Best of", bo tak to albo cała/prawie cała aktualna płyta, albo covery Darkthrone itp a tutaj proszę, zarówno Ohydny Jestem, jak i Są to Koła, ale też trzy (hehehehe) numery z nadchodzącej płyty, która, jeśli chociaż w połowie będzie tak jak ten jede... tzn trzy kawałki, to będzie to blackowy album roku.

Co tam po Furii? Aha, akustyczny set Rome. Spoko, Dorotka mnie na to strasznie ciągnęła i było to w porządku, ale jednak duchota Krypty, ładny, acz mulący set na klasyku trochę mnie przerosły i z ulgą przyjąłem fakt, że się skończyło. Rome jednak wolę w pełnym składzie, jak kilka lat temu i już w sumie za miesiąc z hakiem w Krakowie.
Tym sposobem został mi już jeden występ, na który bardzo czekałem, czyli Crippled Black Phoenix. Z nimi mam tak, że bardzo dobrze znam i mam jedną, jedyną płytę, I Vigilante i z niej nie zagrali nic a nic ku niezadowoleniu Dorotki. Ja się jednak bawiłem przednio, bo ponieważ gdyż lubię The Cranberries a dokładniej głos Dolores, a śpiewająca w Feniksie Belinda ma trochę zbliżony wokal do nieżyjącej irlandki. Zresztą głos głosem, ale te numery, które grali również mi podpasowały; dobre, żywe postrocki z jajem i na fajne dwa woksy. A kawałek zamykający set, czyli Rise Up and Fight, to w ogóle zajebioza i ciągle go nucę.

Dzień 3:

No, tutaj już full metalowo było. Na dzień dobry, pierwszy w ogóle występ ostatniego dnia festu. O.D.R.A. Godzina 13:00. Cisnąłem, żeby na nich zdążyć, i udało się, czego nie żałuję, bo dojebali konkretnie. Potężny, zgniły sludge, wprost doskonały na śmierdzący upał. Nawet był kawałek o Legii Warszawa/koneserze rocka, czyli Lament Starej Kurwy, należący do moich ulubionych. Trochę odpoczynku i jazda pod scenę na Year of the Cobra. Znałem to wcześniej z nazwy, miałem zapisane, żeby obczaić, bo miało się wpasować w moje gusta bardzo ładnie. I tak właśnie było! Doom stoner metal z wygoloną panią na wokalu, idealny dla fanów takiego Acid King na przykład, do których się zaliczam. Pięknie płynął ten doom, nostalgicznie, rzewnie a jednocześnie z pięknymi wygrzewami na garach co rusz. Musowo będzie obczajane dokładniej.

Zaraz po nich King Diamond z Lidla. Attic widziałem kiedyś na Byczynie, dla jakoś 20 x mniej ludzi i byłem bardzo ciekaw jak będzie tym razem. Co mam powiedzieć, ta marketowa podróbka Króla jest zajebista. Słucha się tego wybornie i chociaż to coverband, to nie podpierają się klasycznymi numerami KD/MF. Swoją drogą mieliśmy z ziomkiem rozkminę co o nich ma do powiedzenia sama Jego Wysokość, bo przecież na pewno się z nimi zetknął. Koncert w każdym razie był świetny, muzycznie często wychodziło to z heavy i wchodziło do blackowych tremol, więc coś tam od siebie dodają, no i do tego charyzma i chwytliwość całości. Ja jestem na tak.

Kolumbryne Manbryne olałem, bo Krypta. Tzn wszedłem tam na pięć minut do ziomka z merchu, ale myślałem, że ochujeję, więc uciekłem. Inna sprawa, że wolałem obczaić w końcu wprowadzone do występów na żywo Owls Woods Graves. Hoho, spodziewałem się zajebistego szoł, ale dostałem coś więcej. Dziki, pełen punczurskiej, poczerniałej energii występ chuliganów Antychrysta. To się samo śpiewało i tańczyło. Pięść w górę również sama szła, a usta same skandowały. A dodatkowo smaczek w postaci mord z racami podczas wykonu właśnie Antichristian Hooligan dodatkowo uradował serce. Taka duperela, a nietypowa i przywołująca uśmiech na ryju.

Nadszedł czas na dwa doomowe headlinki imprezy. My Dying Bride to zespół, w moim odczuciu dla tzw rozmemłanych pizdeuszy, bo skala rzewności, płaczu i skrzypeczków to dla mnie za dużo, zwłaszcza na "death doom". Ale tutaj muszę przyznać, że tego nie było praktycznie wcale. Praktycznie, bo skrzypce były i były zajebiste. Ludzie widzący na żywo mówili, że naprawdę można się zdziwić po ich występie komuś z takim stanowiskiem jak ja i mieli rację. Ciężko, potężnie i nastrojowo, gdzie nastrój to nie smutne świeczki i kadzidełka gimnazjalisty, któremu koleżanka dała kosz na śmieci. Do tego wokalnie w chuj dobrze ten cały Aaron sobie radził, co wcale nie było tak oczywiste. Growle sypały się aż miło, zdaje się, że nawet więcej niż na płytach. No cóż, ogółem bez czegokolwiek do przyjebania się, miażdżący death doom metal w pełnym tego określenia znaczeniu.
I prawie zbliżamy się do końca, bo przed nami Candlemass! No, tutaj to w ogóle nie wiedziałem czego się spodziewać, bo mogło być zajebiście, a mogło być kupą, bo Johanowi mogło się tak naprawdę wydawać, że wyrabia te śpiewane przez siebie ponad 30 lat temu kawałki. No i oczywiście mogłoby być tak, że zagrają sobie same nowe kawałki, na koniec z łachy poleci Bewitched i elo, do domu. Kurwa mać, Bewitched to poleciało jako drugie, prawie na wejściu. A potem? Under the Oak, Crystal Ball, Samarithan, Sorcerer's Pledge i oczywiście Solitude. Cios za ciosem praktycznie leciał i wszystko fajnie, ale doczepiłbym się do niektórych motywów. Np w Zobowiązaniu Czarownika nie wiem po jaki chuj zrobili z tego drugie Mother North, bo w miejscu jak na płycie wjeżdża wokal laski, to frontman chyba przez 3 minuty intonował łooooo-ooooo-oooo a publika to podłapywała. Dla mnie w chuj niepotrzebnie i rujnująco wrażenie, ale tak jak mówię, taka przypierdolka na siłę. Ogółem koncert sztos jak chuj i cieszę się, że mogłem to zobaczyć.

Aha, na koniec uderzyliśmy na Dödsrit pod Kryptę, bo chociaż wejść się nadal nie dało, to pod samym budynkiem słychać było naprawdę dobrze. I mówię to bez szydery, bo jak pouchylali tam okienka, to pięknie się muzyka niosła na zewnątrz pod drzewko, zatem można powiedzieć, że zaliczone 50/50 :D

I to by było na tyle. Uczęszczajcie na koncerty i festiwale, bo warto pod wieloma względami, hails.
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
Nathas
Tormentor
Posty: 663
Rejestracja: 6 lata temu

Nathas 2 tyg. temu

To i ja zrobię krótkie podsumowanko.

Dzień 1:
Byliśmy od początku, dwie pierwsze kapelki słyszane z odległości, bo jedzone i łażone, piona z @Zsamotem zbita. Potem obejrzałem stand-up Czerni (pdk), Hostia słuchana i trochę oglądana spod palemek. Entropia (nuuuuuudy!) tylko dlatego, że przysiadłem na krzesełkach, potem Squash Bowels - bdb. Grave Pleasurs też zaliczone prawie w całości, bo nie miałem nic innego do roboty ;) Pierwsze widzę i słyszę nazwę, ale po ilości i reakcji publiki wnioskuję, że to jakie gwiazdy. Enslaved myślałem, że będzie gorzej ale było całkiem ok, zaskoczyli mnie pozytywnie tym starym kawałkiem. Coroner też fajnie, a przed ostatnik koncertem się już urwaliśmy na chatę.
Mała scena nawet nie zahaczona, bo ta klitka jest tragiczna tak dla publiki, jak i muzyków. Zresztą żadna nazwa mnie tam nie ciągnęła.

Dzień 2:
Przyjechałem sam koło 15:00, bo Dorotka się umówiła z koleżankami. Także obejrzane i posłuchane po kolei Planet Hell, Distruster, Motorowl i Fąż - żodyn nie zachwycił jednak ok bez tragedii, a jakbym miał wybierać faworyta to najbardziej się podobało pierwsze. Akurat jak miała zaczynać Furia to Dorotka dojechała autobusem i po nią wyszedłem, więc widziałem tylko połowę. Bardzo ładnie zagrali i 'trzy' nowe kawałki też bdb. Katatonia nudy, jestem ich fanem tylko do EPki z okładką z 'Begotten', więc na nic nie liczyłem i siłą rzeczy oceniam słabo - identycznie jak na Mystic rok temu. Później jeszcze pokiwałem główką na Dismember i w końcu zajrzałem do tej beznadziejnej (ze względu na panujące tam warunki) Krypty. Pobujałem się więc przy gruzach zapodawanych przez Autophagy i Sedimentum, kończąc tym samym dzień.

Dzień 3:
Przeciągnęło się jedno spotkanie, ale zdążyłem na styk na Gorycz - co to był za koncert! Wiedziałem, że ten bas przy takim nagłośnieniu będzie potężny, pod sceną czułem go i chłonąłem całym ciałem. Bardzo szkoda, że tylko pół godzinki. Później znowu coś tam łażone, jedzone, zajrzałem na Wieże Fabryk do Krypty ale uciekłem po jednym kawałku. Masakra! Nie muzycznie oczywiście tylko sauna okropna, do tego wejść tam chce dwa razy więcej ludzi niż się mieści. Podobnie było po nich na Manbryne ale tu już się zaparłem i postanowiłem przetrwać cały koncert, choć gówno na scenie można było zobaczyć nawet z bliska. Co się napociłem to moje, więc trzeba było się opłukać pod kranem i pójść uzupełnić płyny. W międzyczasie dotarł i odezwał się @brzask, którego przekierowałem do @DiabelskiDom i obu razem przekierowałem do siebie na parking, gdzie spożywałem piwerko :) Eleganckie chłopaki! Fota w bagażniku strzelona i Duduś już do innych kolegów, rozchwytywana ta nasza gwiazda ;P Brzask z kolegą poszli obczajać Benediction, gdzie i ja się po chwili udałem. No a potem petarda i dla mnie gwóźdź całego festiwalu - My Dying Bride. Kapela w świetnej formie, grali cios za ciosem, Aaron nie oszczędzał gardła - nie spodziewałem się tylu growli, sam też darłem sie jak opętany (i najebany hyhy). Jeszcze trochę obczaiłem Candlemass, spotkałem Radosława kolarza wybitnego i kartofliskowego, potem z nim przy jednym z ostatnich krafcików pobajdurzyłem i na tym festiwal zakończyłem.

Do zobaczenia za rok! Na wesoło i będę 50/50! :D
paero123
Posty: 64
Rejestracja: 4 lata temu

paero123 2 tyg. temu


Wróć do „Koncerty”