Pierwszy set organizowany przez BTM zaliczony. Szybki wyjazd w środę po pracy do Breslau na Trollcave i Putridarium. Jak to w Liverpoolu widownia w ilości ok 50 osób zjawiła się na wspomniany koncercik. Bez zbędnego pierdolenia pierwszy wjechał Trollcave i zaczęło się gloomy defowe doomowanko. Zespół zagrał niestety z basem z playbacku bo wybrali dwie gitarki, którą jedną obsługiwała Martusia ale o niej trochę później. Sam występ mroczny i bardzo emocjonalny. Wokalista chyba dużo naoglądał się pierwszych koncertów MDB bo emocje okazywał niczym Aaron. Zagrali bodajże cały debiutancki album i EP'kę. Po występie chłopaki weszli w tłum no i była też Marta jak na hiszpankę ani brzydka ani ładna, taka normalna dziewczynka i przynajmniej nie miała gówna na twarzy. Ludki szybko ją wyłapały i zaczęły się fotki, stukanie piwkami i czuć było w powietrzu, że kilka Wacławów zagrzmiało. Generalnie sympatyczne ludki, którzy od tego momentu stali się widzami z resztą tłumu w oczekiwaniu na Putridarium.
Germańcy wjechali na pełnej i zaprezentowali wszystkie kawałki z trzech demówek, które w wersji live masakrowały nienarodzonych. Zapowiadany album chyba nie zawiedzie. Oby. A secik to ogień od początku do końca z nieplanowaną przerwą po trzecim kawałku kiedy baterie szły pod moshing to napierdalające stopy rozjebały naciąg na centrali!!! Spoko, chwila przerwy, duck tape i jedziemy kurwa dalej. Co ciekawe u nich na grubym wywija też foczka ale już o typowej germańskiej urodzie. Krótkie nóżki, parnik jak bojler i z japy taka se a jak robiła minę i otwierała japę to przypominała mój koszmar w postaci Eweliny L, która rozjebała ludziom święta.
Jak to w Liverpoolu w barze wszystko ale skoro przyjechałem autem to niestety tylko piwko non alko ale takich jak ja było tam sporo a samych takich piwek było aż 5 rodzajów. No i nowa barmanka prawie cała wydziarana oprócz japy ale tam znowu miała dużo gówna. 22:45 koniec i powrót do domku.
Większość się zapowiedziała na oba sety w październiku w tym i ja.