Byłem tylko raz na narodowym i do ideału było daleko z dźwiękiem, ale też bez przesady. Byłem na gorzej nagłośnionych koncertach klubowych. Ale ja nie jestem maniakiem jakości, w domu też nie mam super kabli ze złota i nie słyszę różnicy jak ktoś takie ma, więc pewnie po prostu mam małe wymagania. Podobno na bokach od sceny, szczególnie ma V, jest lepiej z dźwiękiem i tam właśnie posadzę dupę, sprawdzę.
Ironi nie zapowiadają końca działalności, ale wobec problemów Nicko wiadomo, że wszystko możliwe. Za bardzo ich lubię żeby odpuścić. Szczególnie, że grają repertuar z serii nadpłyt. Cokolwiek nie zagrają, to setlista będzie totalna.
Ostatnio edytowany przez TheAbhorrentmiesiąc temu, edytowany łącznie 1 raz.
Ja też ich bardzo lubię. Dlatego odpuszczę ten spęd przypadkowych ludzików, idący na geriatryczny już niestety Mejden. Nie tylko Nicko ma problemy. Dickinson fałszuje od jakiegoś czasu i robi miny srającego kota, gdy odtwarza dawne numery. Gitarzyści też już nie ta forma. To samo czeka Metaliczkę. Teraz są jeszcze w świetnej formie o dziwo. Ale liczę na jeszcze jedną dobrą płytę i pożegnalną trasę. Mejdeni powinni zejść ze sceny niepokonani kilka lat temu.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Z jednej strony czaję, z drugiej to wszyscy się starzejemy. Nie oczekuję, że zobaczę młodzieniaszków z Live After Death. No i zawsze można pytać, czy lepiej tak jak Maiden, czy jak Judas Priest z młodymi byczkami w składzie.
Trasa sprzedaje się rewelacyjnie. Chyba ludzie czekali na ten repertuar, jednak poprzednie trasy nie sprzedawały się aż tak dobrze.
A ja podchodzę do tego tak, że chce ich jeszcze raz zobaczyć live. Nie widziałem od trasy Somewhere back... i chce się z nimi pożegnać. A 420 za płytę to dla mnie zaproszenie.
In the depths of a mind insane, fantasy and reality are the same.
Ja ostatnio kilka lat temu w Krakowie.
Dla mnie to bardzo wazna kapela. Jedna z pierwszych (metalowych), ktora poznalem.
Za nastolatka z wypiekami na twarzy ogladalo sie koncerty/teledyski.
No i sluchala sama muze rzecz jasna : ).
Pamietam pierwszy raz jak ich widzialem w Chorzowie (supportem byl chyab Edgay i Kat) - ciary na plerach.
Cos niesamowitego.
Chce jeszcze raz : ).
Tym bardziej, ze jak juz ktos chyba wspominal setlista ma bys sroga i dotykac glownie klasykow.
Ostatnia dobra plyta natomiast to rzecz jasna BNW.
Kolejne sa strasznie generyczne... ale i tak slucham i dostrzegam w niech dobre numery.
attila pisze: ↑miesiąc temu
Ostatnia dobra plyta natomiast to rzecz jasna BNW.
Kolejne sa strasznie generyczne... ale i tak slucham i dostrzegam w niech dobre numery.
A słuchałeś The Book of Souls?
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
attila pisze: ↑miesiąc temu
Ostatnia dobra plyta natomiast to rzecz jasna BNW.
Kolejne sa strasznie generyczne... ale i tak slucham i dostrzegam w niech dobre numery.
A słuchałeś The Book of Souls?
Średnia jak na Mejden.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
attila pisze: ↑miesiąc temu
Ostatnia dobra plyta natomiast to rzecz jasna BNW.
Kolejne sa strasznie generyczne... ale i tak slucham i dostrzegam w niech dobre numery.
A słuchałeś The Book of Souls?
Pewnie, ze tak.
Podoba sie w miare. Ale do BNW sporo brakuje wg mnie.
'Średni' to może on jest dla kogoś nielubiącego dłuższych i bardziej złożonych kompozycji?
Dla mnie to album wybitny i najlepszy jeśli chodzi o okres od Brave New World włącznie .. a patrząc na całość dyskografii to spokojnie pierwsza piątka.
Bardzo równy bez slabszych kawałków, wirtuozerka pełną gębą i instrumentalnie i wokalnie.
No i nagrać taką płytę po czterdziestu latach!?
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Mnie po czasie lepiej podchodzi Final Frontiers. S. Harris miał ambicje nagrać 15 płyt studyjnych i zakończyć karierę. FF jest 15 stąd taki tytuł, ale trzasnęli se jeszcze dwie średniaki. No i na żywo już nie ma tego ognia, co choćby na pamiętnym Rock in Rio w 2000.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Dla mnie The Book Of Souls jest numerem jeden, ale patrząc od dołu zestawienia. Ironi nabrali w pewnym momencie maniery wydłużania kawałków przez powtarzanie tego samego fragmentu, ale na tej płycie to już przegięcie pały. Senjutsu natomiast doceniam i oczywiście nie jest to żadna rewelacja jak na Iron Maiden, ale ma swoje zajebiste momenty i sam jestem zdziwiony, jak często do niego wracam (ściślej mówiąc do CD nr 2, do pierwszego prawie wcale).
Ostatnio z kumplem z tego samego rocznika zaczęliśmy gadać o tym, jak wypadają Ironi po powrocie Bruce'a. Wiecie, jak my poznaliśmy ten zespół to Blaze był na wokalu. Klasyki z poprzedniej epoki zespołu były niedoścignionymi wzorami. Aż tu nagle Dickinson wrócił i hype był taki, jakby sam mesjasz zstąpił na ziemię. Brave New World słuchali wszyscy i wszyscy się tym jarali. Ja też. Ale jak już emocje opadły, to jednak BNW jest po prostu słabsze niż starsze płyty. Dobre, nawet bardzo, ale ile razy można powtórzyć, że to nowy, wspaniały świat i w nowym, wspaniałym świecie i nowy, wspaniały świat, a my jesteśmy braćmi krwi i jesteśmy braćmi krwi i jeszcze jesteśmy braćmi krwi?
No ale dobra, jest skład na 6 osób, 3 gitary, jest Dickinson, to teraz czekamy na płyty lepsze od BNW, prawda? Czy z perspektywy lat nie powinniśmy czuć się raczej rozczarowani?
Wracając do trasy, to nie dziwię się, że bilety sprzedają się jak chyba nigdy wcześniej. Iron Maiden od debiutu do Fear of the Dark to jest nadzespół nagrywający nadpłytę za nadpłytą. A potem już nie, chociaż bywało lepiej i gorzej.
Dlaczego było świętowanie powrotu Bruce'a? Mam wrażenie, że sam band nie pogodził się, że został "porzucony".
I nowy - ówczesny - wokalista nie dostał należytego wsparcia. W każdym razie ciągle musiał coś udowadniać. Kurcze, Bruce odszedł i tyle.
Niezależnie, to powrót Bruce'a wraz z gitarzystą od siebie pokazywał, kto będzie karty rozdawał. Szkoda, że potem poszli w kolosy 70 minutowe.
W heavy płyta powinna mieć 10 kawałków i tyle. Takie 45-60 minut.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.
Pamiętam pisemka muzyczne z tamtych czasów, wszędzie ekscytacja. No i nie wiem jak u Ciebie, ale to się udzieliło moim znajomym. BNW było nieprawdopodobnie wyczekiwane.
Temat jest o konkretnej trasie więc może setlista na ruszt. Czego można się spodziewać, co zaskoczy i życzenia of course.
Pewnie poza numerami, bez których się nie obejdzie będą niespodzianki.
Życzę sobie:
Seventh son...
Children of the Damned.
In the depths of a mind insane, fantasy and reality are the same.