DiabelskiDom 3 lata temu
Bardzo zacny wieczór to był. Sacrofuck pozytywnie, momentami średnio było słychać wokale, ale też bez jakiejś przesady wielkiej, chociaż sami muzycy twierdzili potem, że nie wokale a, zdaje się, gitary. Bardzo to jebało klimatami Abscess, taki obleśny death metal grany z punkowym sznytem. Gitarzysta i perkusista to młodziutkie chłopięta, basista za to stary koń, zatem rozstrzał wiekowy spory. Ale ten młody wiosłowy to ma swój instrument opanowany w stopniu zajebistym, czapki z głów.
Galvanizer (ilekroć słyszę/widzę tę nazwę to z automatu zaczynam nucić Chemical Brothers, ech) taki sobie, ale nie do końca trafili w moje gusta, zatem nie będę się produkował. Inna sprawa, że usłyszałem ich pierwszy raz w życiu właśnie wczoraj. Przyzwoite i tyle. Za to Funebrarum rozpierdol niemiłosierny. Od drugiego numeru porzuciłem strzelanie sobie selfi i tworzenie relacji na Insta i poszedłem napierdalać banią pod scenę, gdzie zostałem już do końca gigu. Mój ulubiony styl grania death metalu (obok gruzowisk) - średnie tempa, sporo zwolnień, gęste, niskie wokale. Do tego autentyczny fun z grania, zero reżyserki, pozy, tylko tłuczenie metalu śmierci dla maniaków. Nawet można było sobie ryknąć do mikrofonu kilka razy, co też było czynione z ochotą! Brzmienie absolutnie bez zarzutu, wszystkie instrumenty słyszałem bardzo dobrze.
Znajomych sporo, zapoznałem się rzecz jasna z szacownym gronem Sacrofuckowym (plus nawet z drugimi połówkami co poniektórych), poprzybijaliśmy sobie piąteczki, wymieniliśmy się wiążącymi opiniami o muzyce wszelakiej oraz filmach różnych no i dopiąłem deal płytowy z użytkownikiem @deathwhore , którego serdecznie, po blackmetalowemu pozdrawiam (dyskografia Dodsengel uzupełniona a w dodatku otrzymałem split z Enterchristem :* ).
Dzisiaj, kiedy warszawka będzie cieszyć się tym, czym ja cieszyłem się wczoraj - ja będę cieszył się warmetalowym recitalem w wykonaniu Sarinvomit.
Panzer Division Nightwish