Udało mi się odzyskać mój spory post z poprzedniego forum, także tego - prokrastynacja na całego.
Z racji osłuchiwania materiałów wydanych przez Finów z chęcią zrobię małe podsumowanie:
Epki Sick Bastard, Psychotic Veterinarian, Loosin' Face, Still Psycho (1994-2003)
wydane zostały w kompilacji From Crust 'Till Grind (2003)
Dość dobry materiał, chociaż strasznie nierówny. Najlepiej wypadają Loosing Face oraz Still Psycho. PV jest nawet chwytliwe, choć jeszcze amatorskie. Natomiast Sick Bastard to kotwica tego materiału. 1 demko Finów jest zwyczajnie słabe, i to również słabe jako pierwszy materiał. Niemniej, ogólnie rzecz biorąc jest to dobra kompilacja, która ucieszy zarówno fanów grindcore jak i crust punka. Tutaj mamy jeszcze do czynienia z graniem pod Napalm Death, wczesnym obliczem zespołu. Patrząc z perspektywy czasu jest coś urzekającego w tym prostackim i chamskim graniu.
Ocena: 7/10
1997 - Under Pressure
Pojawiają się zwolnienia, melodyjne momenty, ale bez naruszenia koncepcji grind/crustu. Na takim urozmaiceniu najbardziej korzystają kompozycję, które stają się bardziej różnorodne i idzie rozpoznać kawałki bez molestowania tracklisty. Płyta wyprodukowana dość amatorsko, co dziwi ze względu na fakt, że pochodzi od hiszpańskiego labelu Repulse, który pod różnymi inkarnacjami wydaje muzykę od początku lat '90. Najbardziej razi słabo zmasterowana perkusja... Pomimo sporej dawki amatorskości płyta jest całkiem dobra i stanowi ważny element dyskografii, wskazując początki ewolucji zespołu w aktualne rejony.
Ocena: 6.5/10
1999 - Drain
No i się zaczęło. Lepsza produkcja znacznie podwyższyła poziom płyty. Teraz jest masywnie, selektywnie i momentami eksperymentalnie (Cold Venience czy Abusment Park). Momentami pojawiają się nawet krótkie sola gitarowe. Główny zarzut stawiany poprzedniej płycie został tutaj zniwelowany. Perkusja brzmi wyśmienicie, a dzięki dobrej produkcji Kai Hahto staje się najjaśniejszym punktem tej płyty. Konkludując, mamy na tej płycie wszystko co stanie się w przyszłości znakiem rozpoznawczym zespołu z Finlandii - świetne połączenie brutalności z chwytliwością. Niektóre kawałki to czyste przeboje, wystarczy wspomnieć chociażby o wyróżniającym się "Alone at Last".
Ocena: 7.5/10
2002 - Murderworks
Mamy tutaj do czynienia z pewną woltą stylistyczną. Zamiast crustowego szaleństwa pojawia się więcej death metalowego mięsa. Dla wielu jest to najlepszy album Finów. Ja osobiście niespecjalnie za nim przepadam. Nie jestem do końca pewien z czego to wynika. Z jednej strony album jest naprawdę udany, ale z drugiej strony nie umiem go ocenić nie porównując do jego następcy. Wierzę, że kiedyś zaskoczy!
Ocena: 7/10
2005 - Exit
Arcydzieło nowoczesnego grindcoru, płyta której raczej już nikt w tym gatunku nie dorówna. Znany polski raper, nucił sobie kiedyś "oczyścił miasto z pustą głową". Dokładnie tak się czuje po słuchaniu Exit. Czyści słuchacza, istne catharsis. Album jest idealnie wyprodukowany, świetnie oprawiony i genialnie skomponowany. Rotten Sound chcieli zagrać jak Nasum i zdecydowanie pokonali Szwedów na ich własnym podwórku. "Exit" nie nudzi ani przez chwilę. Skomasowanie takiej ilości brutalności, energii, nienawiści podanej w przebojowej i ciężkiej formie ucieszy każdego fana cięższego grania. To co robi Kai Hahto przekracza ludzkie pojęcie - to nie jest zwykłe brutalne napieprzanie byle szybciej. Tutaj mamy do czynienia z finezyjną grą, która stanowi najwyższy poziom zarówno w najszybszych jak i w wolniejszych momentach. Wokale nigdy nie brzmiały tak nihilistycznie i obleśnie. W dodatku są całkowicie zrozumiałe, co dla mnie jest dużym atutem. Reszta instrumentów robi swoje. Całość zwieńcza genialny utwór The Weak - wolniejsze tempa, klimaty death/metalowo sludgowe, budowanie napięcia, ambienty w tle to po prostu poezja.
Album absolut gatunku i tyle w temacie.
Ocena: 10/10
2006 - Consume to Contaminate [EP]
Nie pamiętam zbyt dobrze tej EPki, podobała mi się bardzo swego czasu, mnóstwo masywnych zwolnień i ciekawe kompozycje. Muszę odświeżyć ten materiał.
2008 - Cycles
Jest to album niesłusznie zajechany przez ludzi, którzy oczekiwali, że RS nagrają drugie Exit. A tu proszę, Finowie mają w dupie co sobie żądacie oni dalej podążają swoją ścieżką. Album jest zbliżony do poprzedniego, ale tutaj jest więcej przestrzeni i progresywności(w dobrym tego słowa znaczeniu, nie chodzi mi o masturbowanie instrumentów). Ponownie najlepszym kawałkiem na płycie jest zamykacz. Trust w swojej budowie bardziej przypomina połączenie sludge metalu z grindcorem. Pamiętam jak pierwszy raz słuchałem i gdy nadszedł ten moment... skrzypce w grindcorze? No bo czemu nie. Brzmi to wyśmienicie. Na wyróżnienie zasługują także otwierający płytę The Effects oraz miażdżąca Enigma. Mimo progresywności jest tu sporo klasycznego grindcore, nie rozumiem zarzutów co do tej płyty.
Ocena: 8+/10
2010 - Napalm [EP]
Trybut dla Napalm Death. 3 kawałki Rotten Sound 3 covery. "To nie może wypalić, bo to dwie inne szkoły grindu - ND to furia, agresja, brud i hołota, a RS to czyste, mechaniczne i pozbawione wigoru granie" - takie głosy można było zaobserwować po ogłoszeniu konceptu EP-ki. Jednakże, panowie z Rotten Sound znowu mieli w dupie co sądzą o tym pomyśle pryszczaci znawcy grindcore'a. Pogorszyli produkcję, dodali trochę szumów do miksów i więcej agresji. I wyszło świetnie. Jeżeli wierzyć w historię opowiadane o Napalm Death w kontekście Nasum to nic dziwnego że ND jest nadal tak szanowane przez wszystkich(ktoś mi kiedyś opowiadał, że Napalmi patrząc na dokonania Nasum na Inhale/Exhale postanowili wrócić do grania grindcore, widząc że ta muzyka dalej ma swoją moc i wielbicieli. Na dowód wdzięczności po wydaniu OotL na koncertach nosili koszulki Nasum). Nie wiem na ile to była prawda, ale jeżeli chociaż część jest prawdziwa, to wielki szacunek dla Napalmów za podejście (wyobrażacie sobie którąś thrash metalową primadonnę w takiej sytuacji?
)
Wracając do albumu -
Ocena: 8/10
2011 - Cursed
Słabsza wersja Cycles, brak tutaj jakiś motywów, zamysłów, konceptów które by wyróżniały tą płytę na tle innych w dyskografii RS. Na tle dwóch poprzednich pełniaków płyta jest bardzo średnia, ale ciężko się równać z takimi kolosami. RS nieświadomie wyrządzili sobie krzywdę. Wiadomym jest, że nigdy nie dorównają poziomem do "Exit", a większość ludzi tego od nich oczekuje. Ja sobie zdaję sprawę z krępującej Finów pułapki dlatego też do tej płyty podchodzę inaczej. I z takim nastawieniem jest to płyta średnia z dużym plusem. Tylko za cholerę nie mam ochoty słuchać jej zbyt często. Po prostu mieli lepsze rzeczy.
Ocena: 6+/10
2013 - Species At War [EP]
Nie podoba mi się produkcja na tej płycie. Jest bardzo mało selektywna, wręcz drażniąca, wszystko się zlewa i brzmi jak wymieszane w szambie. Pod względem muzycznym jest to praktycznie to samo co na płycie z 2011, co w sumie trochę mnie martwi. Przydałoby się znowu trochę pomieszać ze stylami, tak jak to robili dotychczas. Taki lekki zastój formy, ale nadal lepiej od większości grindcorowych zespołów. Małe zapowietrzenie materiału zdarza się najlepszym, nie ma co ich jeszcze przekreślać.
Ocena: 6+/10