Ojcowie cybergrindu. Podgatunku który uważam za najbardziej chujowy w niszy grindowej. No nie, przepraszam jest jeszcze pornogrind jeżeli mamy go wyróżniać.
Scenę dość szybko zaczęły zalegać masy gówna. Przesadzam? Gut, Spermswamp, Libido Airbag, Prosthetic Cunt i cała rzesza śmieszków z internetowymi meme. Bleh.
Wracając jednak do bohaterów tematu to zatrudnienie Katherine Katz było ich najlepszym pomysłem. Debiut, dwójkę i trójkę można posłuchać, słucha się nawet fajnie, ale dopiero gdy przerzucili się na bardziej tradycyjny grindcore na Agorapocalypse to mnie całkowicie kupili. Genialna płyta, świetny feeling. Bardzo możliwe że na kształt tej płyty wielki wpływ miały dobre notowania Pig Destroyera, w którym udziela się Scott Hull i J.R.Hayes. Katherine zapewniła im świetne wokale.
Kolejnym materiałem jaki bym wyrożnił jest ich ostatnia EP-ka "Arc". Grają na niej... atmosferyczny sludge/doom/stoner metal. Czemu taki dziwny wybór gatunku? Otóż jest to 1 z serii 4 EP-ek, w której każdy przedstawiciel zespołu może przedstawić swoją "wizję muzyki i to co go inspiruje". 1 epka należy do Katherine, a że występowała ona wcześniej w sludge/doomowy zespole Salome to wybór był oczywisty. Jestem bardzo ciekaw co zaserwują Scott i Hayes. Scott jest chyba fanem wczesnego hardcore punka, co mogłoby nawet wypalić w ich składzie : )
W dodatku bardzo ciekawe, osobiste teksty - o relacji wokalistki z chorą matką i późniejszej jej śmierci:
@pit do powyższej listy należy dodać Genghis Tron. Z ciekawostek Drumcorps (mix grindu z breakcorem).