Okkultokrati pochodząca z Norwegii grupa zajmująca się mieszaniem punka z black metalem - według mnie to prawdopodobnie najznamienitsi przedstawiciele tego wielkiego dzieła. Dwa lata temu coś im się stało, a może uznali, że nie ma sensu się ograniczać... W każdym razie ostatni album, zatytułowany "Raspberry Dawn" różni się radykalnie od trzech poprzednich. To tylko moja interpretacja, ale wyobraźcie sobie: The Beatles grających post-punka z Fenrizem na wokalu. To nie żadne żarty w rodzaju The Meads of Asphodel (których nawet lubię), słychać że to na poważnie i najwyraźniej doskonale wiedzą co robią.
Skład:
Boris Leaf - Bass (?-2013), Guitars (2013-present) Hombre Malo, The Sons of Saturn, Årabrot (live)
Verminscum - Drums
BlackRace - Guitars (?-2013), Keyboards (2013-present) Haust
Erik Svarte - Guitars
Black Qvisling - Vocals
Fredrik Severin Lindstrøm Torvik - Keyboards (2015-present)
Jak dla mnie to właśnie na ostatnim wypadają najlepiej. Starszych słucha się dobrze ale to "Malinowy Świt" potrząsnął mną najbardziej. Przetworzony, crustowy postpunk. Bardzo ciekawa rzecz.
Zgadzam się. Przy pierwszym kontakcie jest nawet szokujące (black i punk mają przecież szokować), przy drugim człowiek zastanawia się czy nie oszaleli, przy trzecim wie już, że w tym szaleństwie jest metoda.
Słuchałem sobie dzisiaj i dalej wchodzi zajebiście. Tak jak pisałem wcześniej, dużo lepiej niż dość już przebrzmiałe black/punki ze starszych wydawnictw. Taka syntezatorowa, pulsująca punkowymi rytmami i wokoderowymi krzykami wirtualna rzeczywistość. Czy, jak kto woli, crustujące Joy Division lub Talking Heads
PS. W tym roku nowy album, La Ilden Lyse. Ciekawe, czy znowu odważą się na woltę.
Przeleciały już "Knarkskog" i "Ingen veit alt". Muszę przyznać, że mi weszły momentalnie. To jest taka mieszanka hardocre punk, crusta i black metalu która wpasowuje się idealnie w moje gusta. Zresztą jak zauważył już @pit w przeciwieństwie do niektórych tego typu przedstawicieli nie ma tu beki i jaj, chłopaki grają na poważnie i to dodatkowy plus. Poza tym szacuneczek też za okładki, które znowu odwołują się nieco do tej norweskiej black metalowej konwencji.
Teraz leci "No Light for Mass" i dalej jest dobrze, czekam zatem na coś co zrobi mi większe kuku. Z tego co opisaliście to najlepsze przede mną
Miałem się zapoznać, ale jakoś tak się nie złożyło... Dopiero teraz się za nich zabrałem, no i spodobało mi się. Nawet bardzo. Bardzo nieszablonowe podejście do mieszania gatunków, dzięki czemu panowie mają swój własny i dość wyjątkowy styl.