Kapela z Santa Cruz w Kalifornii powstała w 2016 na fundamentach deff/hardcore/crossoverowych Spinebreaker i Drain. Grają coś na modłę Grindcore z duchem hardcorowej rozwałki. Porównałbym ich do świrów z Nails, ale z mniejszym naciskiem na noise. Ich świeży debiut Impenetrable Cerebral Fortress wali nieźle w pysk i nieźle sprawdza się podczas obijania komuś mordy i skakania po ścianach mimo swoich 15 epkowych minut. Mimo to czasami, strzelą jakimiś emocjonalnymi wstawkami. Ciekawy i świeży twór.
Skład:
Elliot Morrow - Vocals (2016-present) Spinebreaker + ekipa na nagrywki
Dyskografia: 2017 - Demolition of Human Construct [demo] 2018 - Burning Desire to Draw Last Breath [EP] 2019 - Gulch [demo] 2020 - Live on Axe to Grind [live] 2020 - Impenetrable Cerebral Fortress
Ja katuję od paru dni longa i wchodzi mi nad wyraz dobrze. Zaraz puszczam w/w EP-kę. I tak jak piszesz. Fani Nails w przerwach mogą przywalić Gulch bez popity. Jednak dla mnie Nails dla mnie mocniejsze w odbiorze.
Na Encyklopedii Metallum widnieją jako metalcore. Być może mi się coś popierdoliło (znam tylko pełny album), albo pojebały mi się gatunki?
yog3 lata temu
Tormentor
Posty: 18029
Rejestracja:8 lat temu
yog
No jest w tym metal i jest w tym core, ale z takim emo-metalcore czy jak to nazwać rzeczy typu Asking Alexandria to chyba nie bardzo jest sens to zestawiać.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Miałem kiedyś zajawkę na np. taki Caliban, który jawił mi się jako typowy metalcorowy band. Były to czasy emo, technicznego grzania i tekstów z pogranicza "samobójstwa". Wtedy uważałem, że potrafię rozróżnić to czego chcę słuchać. Na tą chwilę muszę się zastanowić, czy lata odsłuchów miały jakiś sens. Wiemy jaki jest metalcore, grindcore, itp. ale jak teraz ludzkość ma problem z płcią to dlaczego nie mamy się zastanawiać nad -core?