- 1
- 2
Tak! Masz zadatki na bycie blackmetalowcem. Odkryj swoją prawdziwą naturę, nie wstydź się tego jaki jesteś, dokonaj cumming outu i przestań słuchać tych lifemetalowych popylin!Nieskromnie tylko przypomnę, że debiut Emperor to najlepsza black metalowa płyta jaką wypluła norweska ziemia.
Zjadłeś coś nieświeżego, czy tak zwyczajnie nie wiesz o czym piszesz?
Bas nie przeszkadza nikomu. Przesada z mocno słyszalnym basem już może, gdyż ma on tylko dopełniać brzmienie, a nie zakłócać odbiór.
Nie mam też pizdy i kaplica.
Bo perkusiści (w przeciwieństwie do klawiszowców) są użyteczni i potrzebni? Nie wiedziałem jak to delikatnie napisać...
deathwhore pisze:Bo perkusista w zespole gitarowym jest najważniejszy.
Podam taki przykład z życia wzięty. Będąc w szkole średniej miałem kumpla który grał na klawiszu, był zdaje się po jakiejś niedzielnej szkółce pianistycznej na którą rodzice ganiali go za dzieciaka. Można powiedzieć, że koleś był jednoosobowym zespołem. Miał jakiś niedrogi klawisz ale potrafił wycisnąć z niego 110%. Grał w kilku zespołach, zawsze z tyłu przy perkusji sprawiał wrażenie jakby był tłem dla zespołu ale kiedyś wpadłem do nich na próbę i dopiero zobaczyłem jak istotną rolę pełnił. Za pomocą swojego klawisza przełączał brzmienia od organów po gitarę i perkusję. W trakcie próby potrafił powiedzieć do perkusisty "A może przejście zagraj tak?" i na klawiszu odgrywał jakieś zaawansowane przejście. Do gitarzysty "Solo mógłbyś tak zakończyć" i pyk przełączał brzmienie na gitarę i jechał klawiszami solo gitarowe z podciągnięciami. Robił także podkłady pod solówki jako gitara rytmiczna a nawet grał brzmienie gitary klasycznej.Ursatz pisze: ↑2 mies. temuLekko odkopię temat jako człowiek, który takim klawiszem starał się być.
Stwierdzasz, że większa motywację masz do grania z ludźmi, chcesz wyjść z piwnicy. Odpowiadasz na ogłoszenia, pokazujesz próbki, oni tobie swoją muzę, wszystko jest super. Aż do... pierwszej próby. Nagle okazuje się, że nikt nie zwraca na ciebie uwagi, padają tylko krytyczne teksty typu "to chyba od niego ten szum", "to brzmienie mi się nie podoba", "nie dubluj mojej partii" i tak w nieskończoność. Paradoksalnie, jak się wycofujesz i prawie nic nie grasz, albo proponujesz granie na sklejki (dogranie partii do już gotowych utworów), wszyscy się obrażają. Gdzie tu logika?
Z kapel, które widziałem na żywo i miało tam sens postawienie syntezatora na scenie, uchowało się tylko i wyłącznie Cult Of Luna. Reszta równie dobrze mogłaby puszczać to z laptopa, co zresztą robią, w tym np. Ufomammut.
Klawisze w metalu świetnie sprawdzają się... poza samym metalem, tworząc dark ambienty, drone'y, dungeon synthy... I tak dalej.