Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2912
Rejestracja: 7 lat temu

Riff Masters

dj zakrystian

Tak się zastanawiałem z ziomem, kto tworzy/ł najlepsze riffy w historii i moja olimpijska trójka, wygląda tak:
1 Tony Iommi - niekwestionowany mistrz ponadczasowych riffów i dobry solista przy okazji.
2 Jeff Hanneman - jego riffy chyba najmocniej wpłynęły na cały metal ekstremalny.
3 James Hetfield - ponoć najleszy wiosłowy od rytmicznego wiosła, choć jest kilku równie dobrych, ale to Papa Het wymyślił od groma genialnych motywów, które przeszły do historii. Poza riffem z Enter Sandman, bo to Hammett, ale Papa nieco go przerobił.

Do tego: Chuck Schuldiner i Megadejw.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
blue_calx
Tormentor
Posty: 427
Rejestracja: 5 lat temu

blue_calx

A to musi być olimpijska trójka, czy można coś od siebie z pominięciem Twoich typów?
To standardowo duety Downing i Tipton oraz Denner i Schermannm.
Także Andy de laRocque
Oraz Andy Brings z Sodom za solówki na "Tapping" (czy riffy to nie wiem) i Tommy T. Baron z Coronera za "Mental Vortex" i "RIP" i pewnie i wszystko.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2912
Rejestracja: 7 lat temu

dj zakrystian

Chodzi o riffy, nie solówki pod Biedronką z paanem Glacą😉
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
blue_calx
Tormentor
Posty: 427
Rejestracja: 5 lat temu

blue_calx

To zostawię Andiego Bringsa za "One step over the Line", "Skinned alive", żylety. Barona za połamaństwa w "Son of Lilith", "Nosferatu" i "Semtex Revolution".
Andy de LaRocque za szczegółowość i kreatywność na Abigail i Them. Tutaj jak i w Sodom na pewno trzeba mieć na uwadze pośredni wpływ liderów formacji.
Brązowy (czekoladowy) medal dla polskiego kowboja co z konika spadł.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 6770
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Raw Black Metal z rana jak śmietana!!!

Vexatus

A gdzie George Michel Emmanuel III?
Awatar użytkownika
Jakub
Master Of Reality
Posty: 224
Rejestracja: 2 lata temu

Jakub

Ritchie Blackmore, Tommy Iommi jako przedwieczni, którzy położyli podwaliny pod ekstremalne łojenie. Dalej z klasyków światowych i krajowych na pewno Jeff Hanneman, Trey Azagthoth, Terrance Hobbs, John McEntee, Karl Sanders, Piotr Wiwczarek i Bart Szudek.

Z blacku niekwestionowanie na miano riff mistrza zasługuje Euronymous, mocno wyróżnia się też Necrosodom czy rudy z Goatmoon.

Dla mnie najlepszym gitarzystą wszechczasów niezmiennie pozostanie Robert Vigna.
Awatar użytkownika
CzłowiekMłot
Moderator globalny
Posty: 2605
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Festung Posen

CzłowiekMłot

No to ja grzecznie uzupełnię panteon riffiarzy o Maxa Cavalerę, Andreasa Kissera, Garego Holta, Dejwa Mustaina, Jeffa Watersa i Garego Holta - z thrashu.

Z deffu i podobnych - Eric Rutan, Mitch Harris, Bill Steer, Allen West

Doomy i stonery - Scott "Wino" Weinrich, Brent Hinds, Bill Kelliher, Steve von Till, Matt Pike, Kirk Windstein, Joe Hoare, Buzz Osborne, Josh Homme.

Z mniej true kapel - Brian "Head" Welch, Wes Borland, Marc Rizzo.

Każdy inny, wszyscy równie istotni.
Non Stop Kolor!

Browar, knajpa, dupy i metal!
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2912
Rejestracja: 7 lat temu

dj zakrystian

Jakub pisze: miesiąc temu Ritchie Blackmore, Tommy Iommi jako przedwieczni, którzy położyli podwaliny pod ekstremalne łojenie. Dalej z klasyków światowych i krajowych na pewno Jeff Hanneman, Trey Azagthoth, Terrance Hobbs, John McEntee, Karl Sanders, Piotr Wiwczarek i Bart Szudek.

Z blacku niekwestionowanie na miano riff mistrza zasługuje Euronymous, mocno wyróżnia się też Necrosodom czy rudy z Goatmoon.

Dla mnie najlepszym gitarzystą wszechczasów niezmiennie pozostanie Robert Vigna.
Ja bym z bleku wymienił jednak tego Ojro, choć był dobry, na Vargu Vikernesu. Te motywy zostają w pamięci, jak blizny po chlastach. Jeszcze wart uwagi Trondr Nefas z Urgehal i Kvarforth.
Max Cavarera oczywiście, moje niedopatrzenie, że go nie wspomniałem @CzłowiekMłot
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3311
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

Brakuje Angusa Younga, Davida Gilmoura i Jimmiego Page'a.

Edit. I Peter Hook. Twenty Four Hours!!!
Awatar użytkownika
Blind
Tormentor
Posty: 1943
Rejestracja: 7 lat temu

Blind

Trey, Piggy, Hanneman, Dave Murray/Adrian Smith.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze: 2 lata temu polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Awatar użytkownika
Wędrowycz
Administrator
Posty: 6166
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Warszawa

Wędrowycz

Widzę, że zdecydowaną większość już wymieniono, ja bym uzupełnił napewno o Nocturno Culto, Vindsvala i Hasjarla, a także Ihsahna. Masa charakterystycznych riffów spod paluchów tych panów wyszła.

U nas jeżeli chodzi o granie to napewno kilku gości, których ciężko za wirtuozów uznać, ale napewno umieją w pomysłowe riffy - Mikołaj z Mgły/KSM, Zyklon i Triumphator sądzę że podobnie, do tego dorzuciłbym też Cezara z Christ Agony, Klimorha z Non Opus Dei i paru innych, a także Nihila, gdyż podobnie jak Mikołaj umie w swoją robotę dobrze.

Są wizjonerzy i pionierzy, są też epigoni i rzemieślnicy. Jedni kombinują i kreują, drudzy udanie obrabiają formułę i robią z tego swoje. Osobiście szanuję i jednych i drugich. Sam od bardzo dawna nie ułożyłem naprawdę ciekawe riffu, ale nie powiem, zdarzało się. Z doświadczenia wiem, że najlepsze pomysły wpadały i mi i kolegom do łba pod wpływem różnych substancji.
Odium Humani Generis
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 17737
Rejestracja: 7 lat temu

yog

Wędrowycz pisze: 3 tyg. temu Widzę, że zdecydowaną większość już wymieniono, ja bym uzupełnił napewno o Nocturno Culto (...) Masa charakterystycznych riffów spod paluchów tych panów wyszła.
Jeśli się nie mylę, to on nie grał na gitarze na 3 (tu grał, ale na basowej), 4 i 5 Darkthone akurat i mam wrażenie trochę jako "gitarzysta Darkthrone" zbiera ordery za to, czego nie zrobił ;)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5497
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

yog pisze: 3 tyg. temu Jeśli się nie mylę, to on nie grał na gitarze na 3 (tu grał, ale na basowej), 4 i 5 Darkthone akurat i mam wrażenie trochę jako "gitarzysta Darkthrone" zbiera ordery za to, czego nie zrobił ;)
No z blek metalowcami to tak już jest, że nie bardzo wiedzą kto co i gdzie gra ale szanowny Ted pięknie poprowadził gitarkę na Soulside Journey, Total Death i Goatlord czyli okresie death metalowym natomiast niczym się nie wyróżnił w tym bardzo kultowym okresie blek metalowym. Ot taka to ironia.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Jakub
Master Of Reality
Posty: 224
Rejestracja: 2 lata temu

Jakub

W alei sław nie może zabraknąć Erika Lindmarka, to co napisał na Trading Pieces będzie czczone przeze mnie po wsze czasy.

Do głowy przychodzi mi jeszcze James Murphy z nieodżałowanego Disincarnate, Luc Lemay, duety Cutler/Coralles i Thomson/Ward.
Awatar użytkownika
Wędrowycz
Administrator
Posty: 6166
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Warszawa

Wędrowycz

@yog i @Hajasz to akurat nie zmienia aż tak wiele, gdyż dalej napisał masę riffów czy wręcz całych kawałków charakterystycznych. Zarówno "Soulside Journey" jak i "Total Death" mają masę klasyków.
Odium Humani Generis
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1795
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

dj zakrystian pisze: miesiąc temu Tak się zastanawiałem z ziomem, kto tworzy/ł najlepsze riffy w historii i moja olimpijska trójka, wygląda tak:
1 Tony Iommi - niekwestionowany mistrz ponadczasowych riffów i dobry solista przy okazji.
2 Jeff Hanneman - jego riffy chyba najmocniej wpłynęły na cały metal ekstremalny.
3 James Hetfield - ponoć najleszy wiosłowy od rytmicznego wiosła, choć jest kilku równie dobrych, ale to Papa Het wymyślił od groma genialnych motywów, które przeszły do historii. Poza riffem z Enter Sandman, bo to Hammett, ale Papa nieco go przerobił.
Doskonałe są wszystkie trzy typy.

Tony Iommi to bezwzględnie Riffmaster General, przez połowę historii metalu trudno było wskazać w tym gatunku riff, który nie byłby pochodną któregoś z patentów, jakie wprowadził. Co więcej: podczas gdy twórcy konkretnych styli często nie są tymi, którzy realizowali się w nich najlepiej, o tyle najcelniejsze riffy Iommiego zgarniają od razy 100% stawki. Nie da się w dooomowaniu wymyślić lepszej sekwencji dźwięków, niż w "Black Sabbath" - a Tony nie krążył wokół tematu, nie szlifował, tylko od razu zapierdolił w samo sedno, jednocześnie tworząc gatunek i określając jego ukoronowanie. Do tego trzeba docenić, że choć jego riffy zakorzenione są w tradycji, to są jednocześnie na maksa wyraziste i bardzo zróżnicowane.

Jeff Hanneman to gość, który wstrzyknął metalowi błogosławioną truciznę złowrogich melodycznych biegników, narzędzie budowania w riffach genialnego napięcia i doprawił rozpędzaniem powerchordowo-pedalnotowej jazdy do piekielnych temp - choć później miało się okazać, że i w tempach bardziej gniotących odnajduje się genialnie. Jedyny zarzut, jaki można mu postawić, to ta melodyka była u niego, patrząc po całości, dość ograniczona i z czasem powtarzalna. No, ale on przynajmniej powtarzał się z patentami własnymi, podczas gdy inni przez całe kariery lecą na lickach podpatrzonych u takich jak on ;)

James Hetfield to z kolei mistrz pożenienia thrashowego wymiatania z przejrzystością kompozycji. Zajebiste w starej Metallice było to, że praktycznie nie słyszało się tam tego, co jest zmorą thrashu, czyli wplatania między ciekawe riffowanko wypełniaczy, takich riffów-nieriffów, stylistycznie poprawnego, ale nic nie wnoszącego rytmicznego galopowania, tam każdy riff był po coś i każdy zapadał w pamięć.

No i teraz… jakże dziwi mnie, że jeden @Blind wspomniał o zajebistym riffmasterze grającym na własnych warunkach i w lidze kosmicznej, jakim był Denis „Piggy” D'Amour. To, co ten gość wniósł do riffowania w metalu, rytmicznie i harmonicznie ( i dzięki czemu cały Voivod mógł pokazać jak odmiennie kosmicznie mogą współpracować ze sobą w metalu bas, perka i gitara), to chyba dopiero teraz dobrze widać i słychać. Geniusz i tyle.
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4843
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY

Najlepsze Riffy tworzy czarnuch z Blasphemy!

A tak już bardziej poważnie, to faktycznie ten gość z Metaliki kiedyś niszczył obiekty. Przecież na "Kill'em All" nie ma zbędnego dźwięku. Dlatego żart, że metalika skończyła się na tej płycie, żartem nie jest.

Nie ma tu żadnych wirtuozów gitary typu Dżoe nudziarz Satriani? A nie, oni grają tylko solówki, a to jest temat o muzyce.

Ale tak, Hatfield jak najbardziej.

A teraz jebnę z grubej rury i napisze, że do tego grona powinien zaliczać się cunt Grisznak. Tak, tak, jego patenty słychać w black metalu do dzisiaj. Cudowne dziecko gitary, choć mogło być dwóch pedałów, wszak to Norwegia.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2912
Rejestracja: 7 lat temu

dj zakrystian

Varga też wspomniałem, chyba nikt nie rozwinął tak blek metylu, jak Un. Podczas, gdy Ojro z kolegami kombinował, jak odróżnić się od life metalowców, Krzychu dojebał takimi szlagami, jak Spell of Destruction, Ea, Lord of Depth, czy Lost Forgotten Sad Spirit i zdefiniował bleczor, nawet wytyczył jego podgatunki. Mistrz, choć technicznie średni, nie kiepski.

@porwanie w satanistanie stara Meta kvlt niezaprzeczalny, ale nawet na Blek Album, czy odmiennych stylistycznie Load/Reload, jest od groma świetnych zagrywek. Het to naturszczyk, po prostu ma coś w łapie, że to brzmi. Do tego jest precyzyjny w tym riffowanku.

Piggy nowator. Też godny wspomnienia rzecz jasna.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
porwanie w satanistanie
Tormentor
Posty: 1795
Rejestracja: 7 lat temu

porwanie w satanistanie

Varg zajebisty riffmaster, moim zdaniem w typie Hetfielda, tzn. gość, który doskonale wie/czuje, po co są riffy (nie mówię o technice ;) ) i tworzy je po to, żeby coś szerszego wyczarować, tudzież wyrazić. W takim "Ea" nie tylko każdy riff jest mimo prostoty tego grania zajebisty, ale jeszcze ich następstwo nadaje każdemu z nich dodatkowego blasku, słychać że tam jedna myśl muzyczna wynika z drugiej, a nie że naklepał tych riffów na zaś, a potem - jak do tego bez żenady przyznaje się wiele zespołów - dopiero myślał, które można upchnąć w jednym kawałku, żeby za bardzo się nie gryzły.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2912
Rejestracja: 7 lat temu

dj zakrystian

Dimebag Darrel -- jeden z pierwszych, grających cięte i kurewsko precyzyjne riffy. Jego twórczość, wspomina się głównie, przez pryzmat solowych popisów. Ale takie riffowanko w Im Broken, czy 5 minutes alone, to mistrzostwo.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem