Za sugestią z wczorajszej rozmowy na Shoutboxie - temat jak malowany. Jak to wygląda na Brutallandzie? Babeczka na wokalu odrzuca czy może jednak nie sprawia to większej różnicy, byleby to co się z jej gęby wydobywa było na wysokim poziomie? Wśród moich faworytek dzierżących mikrofon na pewno jest Tarja z Nightwish, Sharon z Within Temptation i Angela z Arch Enemy. Taki żarcik.
Całkowicie poważnie rzecz biorąc to gdy chcę posłuchać fajnych, kobiecych wokali najczęściej sięgam po retro occult rocki ze szczególnym uwzględnieniem Jess and the Ancient Ones (moja faworytka, której głos po prostu uwielbiam), Blood Ceremony czy The Devil's Blood.
Z takich oklepanych, gotyckich metali z lat 90tych to wybrałbym w zasadzie jedną - Annekke van Giersbergen ze środkowego The Gathering - "Nighttime Birds" i "Mandylion" to dla mnie przepłyty przede wszystkim ze względu na jej głos. Także na wspólnej płycie z Devinem Townsendem doskonale dała radę.
Z mieszanych to zdecydowanie Audrey z Amesoeurs. No i te niemetalowe - Lana del Rey i Karin z The Knife i Fever Ray.
No, Lori Bravo też może startować - fantastyczny wokal
A ta pani bryluje w thrashu
Ze spokojniejszych to lubię panie z Girlschool:
I Debbie Harris ale tylko w tym jednym kawałku:
@DiabelskiDom w sumie racja, przypomniała mi się studniówka i ten utwór, spisała się tam, to fakt
Ostatnio edytowany przez Nucleator7 lat temu, edytowany łącznie 1 raz.
Ryszard pisze: ↑6 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Powyższe panie cenie, jednak u mnie od zawsze prym wiedzie Lori Bravo i jej popierdolone wokalizy w Nuclear Death.
Edit: Skoro wyżej jeszcze nie było, należałoby też wspomnieć o Corinne van den Brand z Acrostichon, której wokalizy bardzo lubię i dla mnie są jakby takim żeńskim odpowiednikiem wokaliz Martina van Drunenna.
Tak poza metalem, lecz nadal maga-ekstremalnie, to Diamanda Galás deklasuje wręcz wszystkie panie - no może poza jedną, czyli Jarboe, która zarówno solowo, jak i do spółki Michaelem Girą w Swans rozpierdala na atomy swymi wokalizami.
Z niewspomnianych, trochę wstydliwie wspomniałbym o Cadaverii z Opera IX. Późniejsze jej dokonania to straszny odpust, ale na takim Sacro Culto objawiła się jako autentyczna pogańska wiedźma. Trochę to kiczowate przez klawisze, ale mnie nie razi.
Nebiros pisze: ↑5 lat temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
W metalu gówno, za to w pozametalowych klimatach jak najbardziej spoko, a wręcz niekiedy bdb jak np. Chelsea Wolfe, Diamanda Galas czy Jarboe właśnie, do tego dorzucę też Hagalaz Runedance czyli byłą żonę Samotha z Emperor.
Miałem założyć temat "Pierdziawki śpiewają" i zacząć ekskursem o egipskich tancerkach w negliżu oraz ich fryzurach łonowych, ale skoro mnie ubiegłeś, to będzie nudno i sztampowo. Bleh.
Nie no, żartuję.
Całkowicie poważnie rzecz biorąc to gdy chcę posłuchać fajnych, kobiecych wokali najczęściej sięgam po retro occult rocki ze szczególnym uwzględnieniem Jess and the Ancient Ones
Pamiętliwa bestio, tak, słusznie przypomniałeś, że nie lubię tego całego "occult rocka". Ale nulla regula sine exceptione, więc ci przyklasnę z tą "Jess...", choć bardziej podoba mi się to, co tworzy pod szyldem Jex Thoth. A inne typy, np. Occultation. Nie jest to co prawda occult rock sensu stricte, ponieważ pojawiają się tam motywy doom metalowe, niemniej jednak. Ta pierdziawencja, która tak pięknie bierze do papy mikrofon na poniższym zdjęciu
ma bardzo przyjemną barwę głosu. Do tego nie fałszyje nawet gdy wyciąga wysokie tony.
Z ostrzejszej muzy poleciłbym to. Miękko wrzeszczy, brak głębi growlu, ale kiedy wyje, moje ucho żyje.
Polecam też kapelę "Infernal Pussy" z Kolumbii, ale to już raczej ze względów pozamuzycznych. Mommi Dark z wyra bym nie wygnał, bo mam słabość do lasek z tamtego rejonu świata, a perkusistka twierdziła, że jestem guapio i pewnie gdyby nasza korespondencja nie ograniczała się do pisania na facebooku, to byłby z tej mąki jakiś chleb, wszak jak mawiał Onufry Zagłoba:
Każda dziewka hubka,
Każdy chłop krzesiwo,
Będzie iskier kupka,
Jeno krzeszcie żywo !
Nikt chyba dotąd nie wspomniał o Runhildzie Gammelsæter z death/doomowego Thorr's Hammer ani thrashowych wokalistkach Nicole Lee ze Znöwhite oraz Dawn Crosby z Détente (zmarłej w 1996) - to wszystko przednie wokale są i muza niezgorsza.
Warto też wspomnieć o Ann Boleyn z heavy/speedowego Hellion. Dama ta posiadała wytwórnię New Renaissance Records, sumptem której pojawiły się m.in. Seasons of the Dead Necrophagii, dwa pierwsze albumy Wehrmacht czy też amerykańskie wydania takich krążków, jak Under the Sign of the Black Mark Bathory czy Morbid Visions Sepultury.
Sam Hellion nagrał świetną koncepcyjną płytkę o bardzo marnej okładce - The Black Book, ale wiadomo chyba, czego się po okładce nie powinno osądzać - tak samo jest w tym przypadku. Oczywiście nie jest ona tak zła, jak ta od Act of GodZnöwhite
Destroy their modern metal and bang your fucking head
@yog gdyby były takie dobre, to by się je wymieniło. To ma być w końcu wątek o tych dobrych, czy o wszystkich jakie są? Do tych lepszych zaliczyć można też Zdishe z czeskiego grindcore-owego Lycanthrophy.
Do intra z Alone in the Dark to prawie nic nie ma startu, a tak to Testament chujowszy ;p Debiut Death Angel raczej lepszy, Dawn Crosby trochę nie dociąga wysokich partii przez co nieco traci na szaleństwie całość
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Przecież Detente to jakaś trzecia liga panowie To już Tyrannizer z Nocturnal lepsza, jeśli rozmawiamy o paniach w thrashu.
Ryszard pisze: ↑6 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Co następne? Gitara basowa w metalu - gówno czy potrzebna? Pytanie głupie, bo przecież każdy szanujący się słuchacz muzyki doceni dobry kobiecy wokal czy to w metalu czy nie. Nie znam nikogo kto słuchałby samych facetów, chyba że pedał, ale na tym forum ich nie ma.
King Woman - shoegaze/doom rock/psychedelic - coś dla Ciebie @DiabelskiDom.
Dymna Lotva - pogańsko black/doomowe zawodzenia z Białorusi.
Monarch! - sludge/drone/doom z Francji.
Birth Asphyxia - tech/brutal deathowy band z dalekich Chin.
Wokalistka to ta w koszulce uwielbianych tutaj Cannibali.
Flagitious Idiosyncrasy in the Dilapidation - hałaśliwy grind grany przez 4 babki z Japonii. Znana kapela.
Star Sept Sete - Noisegrind z Japonii. Tylko dla fanów antymuzki
Spoza metalu:
Purity Ring - jeden z najlepszych synth popów w historii. Ez.
Mój guilty pleasure:
Pioniere pisze:
@yog gdyby były takie dobre, to by się je wymieniło.
Jeżeli idzie o Runhildę to wstyd, że nikt wcześniej jej nie wymienił. No ale doomu tutaj nikt nie słucha więc wybaczam błądzenie po omacku.
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself
Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay
"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Króla Babkę znam ale nigdy mnie nie porwało na tyle, żeby to wymienić. Podobnie zresztą jak uwielbiana gdzieniegdzie Jex Thoth, zarówno solo jak i na debiucie Sabbath Assembly.
A KOŚCIVŁY bdb, szanuję mocno laseczkę za mikrofonem, jej głos i te zimne, electropopowe bity.
A co do słuchania muzyki bez kobiet na woxie to akurat ja znam całkiem sporo (stosunkowo) facetów, którzy twierdzą, że nie tolerują lasek za mikrofonem i ewentualnie dwa czy trzy wyjątki są przez nich lubiane jako potwierdzające regułę. Cóż, może mam szczęście do wielkich mizoginów. NIe bój się kurwo, ta noc już się rodzi, nie bój się wódy, ta nigdy nie zwodzi
DiabelskiDom pisze: ↑7 lat temu
Króla Babkę znam ale nigdy mnie nie porwało na tyle, żeby to wymienić. Podobnie zresztą jak uwielbiana gdzieniegdzie Jex Thoth, zarówno solo jak i na debiucie Sabbath Assembly.
A co do słuchania muzyki bez kobiet na woxie to akurat ja znam całkiem sporo (stosunkowo) facetów, którzy twierdzą, że nie tolerują lasek za mikrofonem i ewentualnie dwa czy trzy wyjątki są przez nich lubiane jako potwierdzające regułę. Cóż, może mam szczęście do wielkich mizoginów. NIe bój się kurwo, ta noc już się rodzi, nie bój się wódy, ta nigdy nie zwodzi
Ja z takimi kolesiami to bym uważał. Zwłaszcza w przypadku procentów. Kto wie, może i Twoich wokalnych popisów chcieliby posłuchać.
Jak byłem młodym kucem to podobała mi się wówczas kapela The River, materiały z 2003-2005. Trochę taka zapowiedź późniejszego trendu na doomiki z kobietami na wokalu:
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself
Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay
"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Bardzo dużo osób tak twierdzi i sam uważa(łem) podobnie. Jednak sporo mniej jest kobiet w takiej muzie, więc i szansa, że się wybitna persona trafi znacznie mniejsza niż u facetów. Jednak też myślę, że taka metalowa tematyka wkurwienia, personal struggles tzw. i tym podobne tematy to się po prostu lepiej odbiera z perspektywy faceta na wokalu, bo się z przekazywanymi emocjami łatwiej identyfikować, niż z emocjami w głosie laski - jednak problemy nieco inne ma każda płeć i panie wolę zwyczajnie w bardziej zmysłowych wokalach, muzyce tanecznej czy alternatywnym popie.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Jeśli nie jest to pianie, jakieś dziwaczne skrzeki czy inne tego typu badziewia, to o gównie mowy być nie, ale generalnie nie preferuję. Chociaż, oczywiście są wyjątki, jak np. Rosalba Ninivaggi, znana po prostu jako "Rosy", czyli wokalistka Profanal. Ma całkiem ciekawą barwę i potrafi solidnie "rzygnąć". Tutaj przykład:
"From dream to dream we have always been,
Like an ever flowing stream."