O, jak pięknie ujęte. O to mi chodziło.synu pisze: ↑7 lat temu Nie tyle ze strony twórców, co odbiorców - i wkurwia to może złe słowo, bardziej bawi i niezmiennie zadziwia zjawisko polegające na dowartościowywaniu własnego ego słuchaną muzyką. "Jakim jestem kurwa melomanem, bo znam na wyrywki francuskie podziemie bm, a Mgły to słuchałem, zanim jeszcze powstała (teraz już rzecz jasna wyjebałem wszystkie kasety, bo od kiedy Żentara gra koncerty, to jest passe). Czytam Noise Magazine i Gazetę Magnetofonową, więc wiem co to ambitna muzyka. I przy okazji gardzę wszystkimi wokół, bo nikt nie ma większej ilości kapel nascrobblowanych na last.fm".
W internecie krocie jest takich "trzyszóstkowych" i "klerykowych" filozofów, wymądrzających się niemożebnie i prześcigających między sobą w pierdoleniu jak potłuczeni. To tak w skrócie![]()
A Ty z tego co pisałeś nie tak dawno to nadal nie słyszałeś Blood Incantation, a pierdolisz o tym, że na pewno jest dużo słabsze niż się o tym mówiło i pisało. To już kurwa serio czas najwyższy odwiedzić psychiatrę.Blind pisze: ↑7 lat temu Od siebie dodam, że hype'y mnie wkurwiają. Co za tym idzie - taka tendencja do zachwycania się jakimiś młodzikami i jebania nowych płyt klasycznych zespołów. Serio, był taki okres, że: włączam kompa - Blood Incantation, idę do kibla - Blood Incantation, otwieram lodówkę - Blood Incantation. Zbiorowa masturbacja nad czymś potrafi łatwo obrzydzić mi to.
Druga sprawa - internetowi profesorzy wyznaczający, czego wolno słuchać, a czego nie wypada. To już zostawię bez komentarza, bo szkoda strzępić ryja.
Myślałem, żeby pójść tropem tej logiki, ale jednak w jej kontekście najbardziej wkurwia mnie kwestia brzmienia, ponieważ dotyczy to nieraz kapel, które lubię i na których płyty czekam, a podejrzewam, że bywa to kwestia bynajmniej nie wyboru zespołu, tylko wymogów wytwórni - wiadomo np. że bębny otriggerowane nagrywa się znacznie szybciej, a zatem i taniej, niż porządne, akustyczne.
Hehe, w takim razie może nie śledzę tak uważnie BL, by potknąć się w Twoim przypadku o znamiona zjawiska, które przywołałem. Żeby była jasność - same ciągoty do słuchania tony muzyki, grzebania i pisania o kapelach z szeroko pojętego undergroundu są imo jak najbardziej pozytywne, pod warunkiem, że ktoś robi to z właściwym dystansem i świadomością, że muzyka metalowa jako całość leży na antypodach czegoś, co można nazwać elitarnym i wysublimowanym gustem. I dopóki wszyscy jesteśmy tego świadomi, dopóty mamy szansę zachować trzeźwy osąd własnych upodobań muzycznych. W momencie jednak, gdy komuś włącza się mania wielkości, "bo przecież słucham metalu i to tylko tego spoza mainstreamu, więc to czyni mnie kimś lepszym od reszty kucowatej biedoty jarającej się głównym nurtem", zaczyna się problemyog pisze: ↑7 lat temu @synu no nie wiem, jak to czytałem to miałem wrażenie, że o mnie piszesz, może nieświadomie trochę akurat taki tor rozkminy obrałeś, ale uwaga o Mgle to już 100%Tylko ja nie mam jakiegoś wielkiego problemu z tym, że ktoś tam sobie pisze w necie i się mądrzy, nawet taki Wychowany na Trójce swoje pierdolenie niech uskutecznia. Przecież mogę to z łatwością olać i nie czytać, odlajkować, usunąć ze znajomych, ukryć posty itp. To, że Blind napisze, że BI przehajpowane nie spowoduje, że się pozbędę winyli, bo ja się sam czuję trochę twórcą tego hajpu (wspomniane rozbuchane ego się ujawnia
) Jak zobaczyłem, ile tam osób w Wawie było na ich pierwszym koncercie to mi serio było miło, żem tak spamował na ich temat i to jednak ma jakiś sens, są tego jakieś - przypuszczalnie - fizyczne efekty
![]()
No niby takie podejście to jest trochę przypał ale jednak mam coś w rodzaju minimalnej irytacji gdy widzę, że ludzie na forum, ludzie na fejsie, ludzie na piwie gadają o przeciętnym i przehajpowanym [sic!] Morbid Angel a o zajebistym splicie Howls of Ebb z Khthoniik Cerviiks nikt prawie nie słyszał.
Ja to trochę tych heheszków nie czaję. Za granicą to raczej normalka, a u nas nie wiadomo jaki wstyd cokolwiek crowdfundować w rocku/metalu. Jakby jakieś wspierające twórców wszelakich contentów programy typu Patreon w PL były popularny pewnie by było to samo. Bo przecież jak to, youtuberzy na wyświetleniach zarabiają? A przecież jak nie chcesz, to nie wpłacasz. Co innego potem mieć bekę, jak ta kasa zostanie spożytkowana itp, ale u nas wystarczy sam fakt zbiórki, żeby stać się pośmiewiskiem.synu pisze: ↑7 lat temutacy z nich kuple, że jak szły żebry na CebulaStudio, to Yony z OS był pierwszym, który darł z kapeli łacha i pierdolił, jakie z nich żałosne frędzle (a potem nosił im graty i sprzedawał merch na koncertach).
Sam zespół nagrał co miał nagrać na Aurze, potem już różnie, choć pojedyncze utwory bardzo lubię.
Ok, przekonałeś mnie. Od dziś tylko pozytywnie!Ryszard pisze: Pierdolicie jak stare dziadzie.
Odłączyć w kurwe neta, zacznijcie płacić za ziny i muze kupowaną w pół ciemno i macie 91'. Simples.
Ja słyszałem a niedługo będę słuchać. Nie płacz AnielskiApartamencie, jest nadzieja.DiabelskiDom pisze: ↑7 lat temu
No niby takie podejście to jest trochę przypał ale jednak mam coś w rodzaju minimalnej irytacji gdy widzę, że ludzie na forum, ludzie na fejsie, ludzie na piwie gadają o przeciętnym i przehajpowanym [sic!] Morbid Angel a o zajebistym splicie Howls of Ebb z Khthoniik Cerviiks nikt prawie nie słyszał.![]()
Słuchacz w 1 kolejności powinien słuchać a nie filozofowaćEpoxx pisze: ↑ bo muzyk w pierwszej kolejności powinien być muzykiem, a nie biznesmenem jak to często bywa.
Problem w tym, że żeby muzyk mógł być muzykiem aktywnym, potrzebne są pieniądze. Mało kto może pozwolić sobie na trawienie czasu na próbach i studio, nie mówiąc o wypadach koncertowych, w sytuacji, gdy nie przynosi to żadnych profitów. Dlatego właśnie tyle bandów rozpada się, gdy ich członkowie wyrastają z wieku szkolno-studenckiego, tyle artystycznego potencjału zjadła proza życia. W dobie, gdy sprzedaż płyt jest raczej słabym biznesem, to właśnie koncerty i merch utrzymują wytwórnie, stad tyle tego się produkuje, stąd (plus specyfika ery bezproblemowego dostępu i przesytu) tak intensywna, śmieszna wedle dawnych standardów, promocja na najwcześniejszych etapach istnienia bandu. Wiadomo, że jest porażką, gdy muzyk podejmuje decyzje muzyczne kierując się przewidywaną dynamiką konta w banku, ale jeżeli nie dochodzi do takich aberracji to czy nie lepiej, by muzyk był dbającym o swoje interesy muzykiem, niż dajmy na to kucharzem, który gitarę dostawił do kąta albo i sprzedał?
I pisząc to miałem na myśli dokładnie takie podejście do tematu:)porwanie w satanistanie pisze: ↑7 lat temuWiadomo, że jest porażką, gdy muzyk podejmuje decyzje muzyczne kierując się przewidywaną dynamiką konta w banku, ...
Lepiej, żeby odstawił do kąta albo sprzedał. I tak jest ich za dużo, a jak komuś brakuje zapału, to i raczej to niewielka strata.porwanie w satanistanie pisze: ↑7 lat temuProblem w tym, że żeby muzyk mógł być muzykiem aktywnym, potrzebne są pieniądze. Mało kto może pozwolić sobie na trawienie czasu na próbach i studio, nie mówiąc o wypadach koncertowych, w sytuacji, gdy nie przynosi to żadnych profitów. Dlatego właśnie tyle bandów rozpada się, gdy ich członkowie wyrastają z wieku szkolno-studenckiego, tyle artystycznego potencjału zjadła proza życia. W dobie, gdy sprzedaż płyt jest raczej słabym biznesem, to właśnie koncerty i merch utrzymują wytwórnie, stad tyle tego się produkuje, stąd (plus specyfika ery bezproblemowego dostępu i przesytu) tak intensywna, śmieszna wedle dawnych standardów, promocja na najwcześniejszych etapach istnienia bandu. Wiadomo, że jest porażką, gdy muzyk podejmuje decyzje muzyczne kierując się przewidywaną dynamiką konta w banku, ale jeżeli nie dochodzi do takich aberracji to czy nie lepiej, by muzyk był dbającym o swoje interesy muzykiem, niż dajmy na to kucharzem, który gitarę dostawił do kąta albo i sprzedał?
No wlasnie... aberacji. Gdybym nie kradl empetrojek nawet najlepszych bandow, gdybym wspieral podziemie chodzac na koncerty, kupujac ziny i demowki, to wtedy moglbym narzekac... A tak zagladam "do czego sluchasz" a pozniej do tego tematu i jedynie co widze to hipokryzja fanow.... Muzyk chce zarabiac muzyka, Sluchacz winien placic muzykowi. Niestety w dzisiejszych internetowych czasach zlodzieje przypierdalaja sie do okradanych ze ci chca zarobic na rzemiosle i sztuce. Kurwa dzizas ja pierdole!!!porwanie w satanistanie pisze: Wiadomo, że jest porażką, gdy muzyk podejmuje decyzje muzyczne kierując się przewidywaną dynamiką konta w banku, ale jeżeli nie dochodzi do takich aberracji to czy nie lepiej, by muzyk był dbającym o swoje interesy muzykiem, niż dajmy na to kucharzem, który gitarę dostawił do kąta albo i sprzedał?
plus koncerty, ziny, demowki, listy... Piszesz o piratach zagranicznych wydawnictw ktore i tak byly by za drogie na polska kieszen. Jezeli popytasz starszych kolegow o nasze polskie podworko nie uslyszysz o piratach etc.... Ew. Baron rec. czy MMP. Zreszta wytwornie to tez piraci bo loja kapele na potege a stara gwardia non stop kupuje lub upgrajduje. To mlodzi uzaleznieni od internetu wala w chuja.yog pisze: w sensie czy wspieramy tak, jak nabywcy pirackich kaset? mp3 ble, kasetki spoko - taka to jest hipokryzja starej gwardii, Rysiek
Nie lubie tego sarkazmu. Nie odpowiem wiec na to durne pytanie.yog pisze: ps. kilka tysięcy zł, to mało czy dużo w przeliczeniu na funty??
No i spoko. Odnosze sie do tych ktorzy z zasady nic nie kupuja a znam takich w chuj. Z reguly mlodziakow.
Jak nie MITHRAS to B.INCANTATION lub sraczkayog pisze: ↑7 lat temu Bo starzy fani to nigdy nie poprosili nikogo o skopiowanie taśmy, nigdy nic z radia nie nagrali, aby później słuchać i tak dalej? Pierdolenie najzwyklejsze, a stare pryki sobie wybielają przeszłość, jak to zawsze było. Pewnie kopiowanie kaset to było wspieranie podziemia - nie to, co mp3.
Młodzi dziś akurat dość często używają streamingów jakichś itp, a nie ściągają mp3. Youtube teraz zmiany wprowadza i z reklam nie chce płacić, więc typcio z Mithras postanowił, że usunie filmy z muzą kapeli, będzie ścigał za copyrighty itp. Dla mnie to zachowanie godne 5 latka, szczerze powiem. Jak nikt nie usłyszy, że taka kapela coś nowego wydaje, to nawet mi chyba żal nie będzie.
Co do młodzieży jeszcze - sorry, ale na płytę za 50zł - a takie jeszcze kilka lat temu miały ceny, to rzadko jaki gówniarz ze wsi może sobie pozwolić częściej. Ja nie mogłem (płyty, które mnie naprawdę interesowały te 15 lat temu kosztowały zresztą bliżej 70 zł + kp).
Miałem się w tym temacie nie udzielać bo tak jak myślałem wszystko zakończy się tzw. rozmową chuja z butem.porwanie w satanistanie pisze: ↑7 lat temu A już najgorszy ze wszystkiego jest, rzecz jasna, kult pierwszych bić. To dopiero zabija scenę![]()
No, ja tez nie mialem, ty ChujuHajasz pisze: ↑7 lat temuMiałem się w tym temacie nie udzielać bo tak jak myślałem wszystko zakończy się tzw. rozmową chuja z butem.porwanie w satanistanie pisze: ↑7 lat temu A już najgorszy ze wszystkiego jest, rzecz jasna, kult pierwszych bić. To dopiero zabija scenę![]()
No ale skoro padł zarzut kultu pierwszych wydań to tylko dodam, że nie mam absolutnie nic przeciwko wszystkim wznowieniom ale tylko pod jednym warunkiem jeżeli jest ono wydane jako 1:1 z oryginałem tak jeżeli chodzi o szatę graficzną jak i dźwięk. Nawet nie przeszkadzają mi te wszystkie wątpliwej jakości bonusy wpierdalane gdzie się da ale płyta musi wyglądać jak pierwsze wydanie. Słyszałem setki wznowień remasterów i innych cudaków i w 90% takich wydań słuchałem po prostu innej płyty niż pierwsze wydanie. Bardzo mi się podoba akcja z Osmose Prod., którzy właśnie wypuścili wiele swoich płyt jako wznowienia z oryginalnymi okładkami i bez ingerencji w dźwięk. Znajomy nabył wznowione Necromantie i płyty brzmią jak oryginalne wydania z lat 90-tych.
Tak powinien moim zdanie wyglądać sens wydawania wznowień. Jeżeli tak nie jest to pierdolę to i wolę poszukać pierwszego wydania aby nie zatracić dziecięcej radości.
Za trasy De Mysteriis? xD
Co za bzdury. Jesteś nabywcą produktu i masz prawo z nim robić co chcesz, a duża szansa, że sprzedający odkupił swoją winę, największą winę - kupno słabej płyty. Dzięki temu liczba sprzedanych egzemplarzy się zgadza, bo nabyła ją osoba właściwie zainteresowana z prawdopodobnie brakiem funduszy na nówkę, podjara się posiadaniem fizycznego nośnika, w przyszłości wzbogaci i zacznie kupować nowe.porwanie w satanistanie pisze: ↑7 lat temu A ja tak na marginesie zaistniałej sytuacji chciałbym zauważyć, że nikt prawie nie zwraca uwagi na fakt, że nabywanie, czy tym bardziej sprzedawanie nagrań na rynku wtórnym stanowi okradanie zespołów w stopniu o wiele większym niż ściąganie lewych plików, ergo - możliwa jest sytuacja, w której delikwent z pełnymi dyskografiami na półkach jest o wiele większym szkodnikiem, niż ziomek z obfitością dysko na dysku.
Za to że każdy materiał inny. Trasa "De Mysteriis..." była dobra na raz. Drugi raz to już męczenie buły, nawet jak dla takiego fana kapeli jak ja.