Bob Marley i Pink Floyd Heavy Metalu, czyli wasze ulubione płyty metalowe nagrane w odmiennych stanach świadomości.
Moje typy:
Black Sabbath 'Master of Reality' '71
Godflesh 'Streetcleaner' '89
Tool 'AEnima' '96
Marilyn Manson 'Mechanical Animals' '98
yog6 lat temu
Tormentor
Posty: 18005
Rejestracja:8 lat temu
yog
Przypuszczam, że spokojnie z 1/3 najlepszych płyt metalowych tak powstała. Darkthrony, Tiamaty, Morbid Angele, Manilla Roady, przypuszczam, że i Bathory. Oczywiście nie wiem na pewno, tak strzelam.
1:28
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Skąd wiecie, że byli naćpani ? Może akurat byli trzeźwi, bo nie padało i w lesie nie było grzybów ?
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
yog6 lat temu
Tormentor
Posty: 18005
Rejestracja:8 lat temu
yog
Taki Trey nie wygląda mi na typa, który by się potrafił obejść bez jarania Co do Quorthona to też jakieś takie mam przeczucia i podejrzenia ;p Reszta przeze mnie wymienionych to w zasadzie wiadomo pół-oficjalnie, że lubią sobie zapalić (lubili za życia w przypadku Manilli)
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Trey i Pete to byly a moze sa proszki, nie liscie. W latach 90tych maszyna commando napedzana byla kokaina. Stad bog a wczesniej polamany organizm i psyche. Trey nie wiem, pewnie tez wydoroslal...
Zreszta haj to takze stan umyslu, wiec moze to byc haj religijny np norwegia, czy alkiholowy (yogi i jego przyklady). Zatrucie to zatrucie. Lykna taki mlodziutki mozdzek, jalowy jeszcze i bez zyciowego doswiadczenia kilka ksiazek i juz kosciolek sie pali... Smieszne ze niektorzy maja zawieszke na cale zycie