Raw black metal to jest granie, które wyrosło głównie z brzmienia Burzum z debiutu i Darkthrone z
Under a Funeral Moon - to leśny, tremolowany blaczur z upodobaniem do melodyjki i nierzadko punkową rytmiką. Potem były LLN-y, Ildjarny, w Saksonii Moonblood. Jak sama nazwa wskazuje, w założeniach gatunkowych mieści się maksymalna surowość nagrania (najlepiej pewnie na 4, góra 8-tracku). Dawno temu się niektórzy mianowali orthodox black metal, co wtedy nie tyle podkreślało tzw. religijność tych kapel, co ortodoksyjne podejście do blacku drugofalowego i odarcie go z wszystkiego, co pojawiło się po
dniu, w którym Burzum zabił Mayhem.
Jeśli chodzi o Katharsis i parę innych hordes to oczywiście chodzi mi o początki, nie jakąś tam
Czwartą Rzeszę już ;p A złożone kompozycje, to akurat jak najbardziej, nie każdy raw bm to neandertalczycy ;P
Aha, jeszcze jest taki etos raw black metalu, żeby nie wydawać więcej, niż 100 kaset z danym wydawnictwem

Trochę żartem to piszę, ale mniej więcej takie są reguły gry
