Najlepsze, co w takich klimatach znam, jest dla mnie (choć to nie tyle czysty Egipt, co raczej mieszanka egipsko-babilońsko-filmowa) - Karl Sanders -
Saurian Meditation:
Jakieś tam egipskie wstawki ma oczywiście też macierzysty Nile Karla, ale po wrzuconych kawałkach wnioskuję, że techniczny, brutalny death to niekoniecznie? ;p Takie podobne granie nieco do tego, w klimatach bliskowschodnich uprawiają Septic Flesh i Melechesh, ale to nie koniecznie Egipt, a bardziej Sumer.
W tym Shokran szczerze mówiąc, nie oglądając teledysku, to nie ma niemalże nic egipskiego za bardzo w samej muzie, prócz mega okazjonalnych orientalnych zagrywek
