Mamy i nowy kawałek Bezwering - ze splitu z The Rite
Posłuchałem obydwu płyt i cóż, techniczna rąbanina w stylu Nile. Przede wszystkim ten kapel tutaj słyszę, czy brutalnie, riffownie, technicznie i mrocznie. Ogólnie nieźle, ale z punktu widzenia blackmetalowca nawróconego na doom i heavy nic specjalnego. Można posłuchać, ale bawełnoświaty nie zostały obsrane przy pierwszej styczności.TITELITURY pisze: ↑2 lata temu Świat się kończy, Titelitury poleca life metal! Toczy się to to jak walec, brzmi jak zgrzyt blachy, słowem ciężkie w chuj. A jak już przypierdolą solówką, to pojebana niczym Hajasz po upaleniu się cygarem. Polecam z głębi serca entuzjastom tej muzyki.
Nuta spoko, jak ktoś za Death tęskni, ale okładka z rysuneczkami na dole trochę w stylu pierwszego Sentenced - sporo fajniejsza.
Pioniere pisze: ↑2 lata temu @Czit wczoraj trafiłem na ciekawy split. Pierwsza cześć Australijczykami z Vile Apparition powinna cię bardziej zainteresować, ze względu na inspiracje Suffocation i Defeated Sanity. Druga to Makaroniarze z Miscreance serwujący perfekcyjną tech. death-thrashową jazdę, która w sumie jeszcze bardziej mi podeszła - coś dla fanów Human era Death, Pestilence, Hellwitch, Atheist itp.
BTW za niecały miesiąc ma się ukazać debiutancki LP Włochów, którego próbkę poniżej wklejam:
Sprawdzałem sobie ich 2 EPki już kiedyś bo ktoś wrzucał w nowości wyd. z miesiąc temu..
Ostatnio słuchałem, bo ziomek z roboty się jarał dodając, że "z lżejszych rzeczy to mu ostatnio siadło". Nie wiem gdzie tam ma te lzejsze rzeczy, ale o ile takie rzeczy to ja rzadko włączam, tak to cudo mi bardzo przypasowało.Pioniere pisze: ↑2 lata temu God's Country to debiutancki longplay Chat Pile, Amerykanów pochodzących z Oklahoma City, mających już na swym koncie kilka wcześniejszych EP-ek i singli, a parających się graniem wybornie brzmiącej mieszanki noise rocka ze sludge i post-punkiem o bardzo wyraźnie zarysowanych wpływach industrialu spod znaku wczesnego Swans, czy Godflesh. Co jaszcze dodać do tej palety? Myślę że wściekły alternatywny sludge noise rock post-hardcore od Fudge Tunel idealnie się tu wpasuje. Jak dla mnie brzmi to wręcz fantastycznie, czym się chciałem czym prędzej z wami podzielić. Jak piszą w komentarzach bc, pyta kandydat na tytuł debiutu/albumu roku. Liczę na jakiś komentarz od @pit, @Kozioł, czy innych zwolenników tychże gatunków muzy.
Z powyższymi porównaniami wypada się oczywiście zgodzić, od siebie dodam tylko, że wokal, a zwłaszcza ładunek emocjonalny, który niesie ze sobą przez cały album wpierw skojarzył mi się z panem z Converge, następnie trochę z manifestami pana z SOAD, aż w końcu z Jonathanem Davisem. Funkujący metalowo bas również przywodził na myśl tę złą kapelę z Bakersfield, a motyw od 1:40 - 1:50 w utworze nr 9 uznałem za istny cytat z Korna. Cofając się wstecz - utwór drugi riffowo niczym bonusowe dżwięki z trzeciej płyty Code Orange. I mimo tak odległych od siebie skojarzeń wszystko zdaje się pasować idealnie do siebie. Super polecanka!Pioniere pisze: ↑2 lata temu God's Country to debiutancki longplay Chat Pile, Amerykanów pochodzących z Oklahoma City, mających już na swym koncie kilka wcześniejszych EP-ek i singli, a parających się graniem wybornie brzmiącej mieszanki noise rocka ze sludge i post-punkiem o bardzo wyraźnie zarysowanych wpływach industrialu spod znaku wczesnego Swans, czy Godflesh. Co jaszcze dodać do tej palety? Myślę że wściekły alternatywny sludge noise rock post-hardcore od Fudge Tunel idealnie się tu wpasuje. Jak dla mnie brzmi to wręcz fantastycznie, czym się chciałem czym prędzej z wami podzielić. Jak piszą w komentarzach bc, pyta kandydat na tytuł debiutu/albumu roku. Liczę na jakiś komentarz od @pit, @Kozioł, czy innych zwolenników tychże gatunków muzy.
Moje uszy mówią mi coś innego, może w ramach tego Illbientu tak było, ale szerokość horyzontów Millera wykracza poza te ramy bardzo mocno; jazz, reagge, hip-hop, Harris jednak nie eksplorował tych tematów.
Harris w ramach Illbientu, o czym wcześniej zaznaczając piszę, pokazał światu nową drogę twórczą, którą inni szybko podłapali.kurz pisze:Moje uszy mówią mi coś innego, może w ramach tego Illbientu tak było, ale szerokość horyzontów Millera wykracza poza te ramy bardzo mocno; jazz, reagge, hip-hop, Harris jednak nie eksplorował tych tematów.
To fakt, same dobroci na tym krążku.Szajtan pisze: ↑2 lata temu Nowy album Verberis Was pochłonie i nie ma szans ucieczki z otchłani zgotowanej nam przez Nowozelandczyków. Żadnych. Wizjonerski black metal, równie momentami ortodoksyjny co atmosferyczny. Furia na przemian ze spokojem. Gitarowa nawałnica i atmosfera udręczenia z deklamacjami. Piekielny bas w splocie różnych stylów. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Do tego szalone bębny będące dziełem gościa z Ulcerate. Nie do podjebania. Jeżeli macie ochotę na szalony, opętany, nieprzewidywalny, black death metal to nie czekajcie ani chwili. Wessie was. Jak mnie.