TITELITURY 2 lata temu
Do końca roku pozostały trzy tygodnie, można więc wreszcie chyba pokusić się o ostateczną listę. A zatem rok 2020, to dla mnie:
Serpent Noir - Death Clan OD
Płyta nie tak dobra jak poprzednia, ale wciąż na bardzo, bardzo wysokim poziomie "okultystycznego" black metalu. W zasadzie pisząc nie tak dobra, miałem na mysłi, że mi mniej pasuje, bo obiektywnie to majstersztyk. Rzadko wydają muzykę panowie szwedo - grecy, ale ilość przekłada się na jakość.
Kawir - Adrasteia
Jak już wielokrotnie zdaje się pisałem, Kawir nigdy mi nie podchodził. Uważam kapelę za średnią i zawsze tak było, aż tu nagle jeb, pojawia się Adrasteia, album tak wracający do korzeni greckiej sceny, że nie mogłem go nie polubić od pierwszego odsłuchu.
Empire of the Moon - Έκλειψις
Kolejny powrót po długiej przerwie i kolejny sztos. DeDe twierdzi, że nudne, dla mnie doskonały powrót do korzeni greckiej sceny, zawierający multum szlachetnych melodii.
Katavasia - Magnus Venator
To samo jak wyżej. Do tego pięknie wydany booklet.
Black Magick SS - Rainbow Nights
W kółko grają to samo, to fakt. Ale przecież kawałki są za każdym razem inne, a syntezatorki mniej lub bardziej wpadają w ucho. Te wpadły lepiej od poprzedniej płyty. Czyli niby to samo, a jednak inne. I wciąż zajebiste.
Malokarpatan - Krupinske Ohne
W zestawieniu nie mogło zabraknąć tych tuzów nie tylko słowackiej, ale już chyba światowej sceny, którzy znów zabierają słuchacza w świat ludowej, słowackiej mitologii i wierzeń, o których wiemy dzięki rodzącej się w XVIII w. etnografii. Płyta zabija klimatem i za każdym razem, kiedy jej słucham, w wyobraźni przenoszę się to owych Krupin, regionu geograficznego na Słowacji, który najdłużej pozostał "najmniej ucywilizowany" gdzie, jak osbie poczytałem, jeszcze w latach 80. ludzie wierzyli, że po lasach biegają diabły. Piękne lasy, wzgórza i muzyka Malokarpatan, kapeli z płyty na płytę coraz lepszej.
Terrestrial Hospice - Indian Summer Brought Mushroom Clouds
Polską scenę BM zaliczam do słabych, a jeszcze w dodatku jakby tego było mało, mamy wysyp jakichś pedałów od pseudoawangardy, którzy dodatkowo kopią tego trupa. A przecież lata 90., to były niemalże same dobre płyty. Gówno więc goni gówno, ale oto powraca Paimon pod zmienioną ksywką i odpierdala materiał tak głęboko zanurzony w tradycji norweskiego grania, a przy tym brutalny, że klękajcie narody. Ponoć płyta spotkała się z szerokim odzewem. Chciałbym w to wierzyć i zachować resztki dobrego zdania o polskich kucykach, których gust kształtują niedomyte tuczniki oraz egzaltowane przygłupy z pedalskim wąsem, produkujące taśmowo filmiki na Youtube.
Inquisition - Black Mass for a Mass Grave
W ostatniej chwili wskoczyli do "topki" pedofile z Inquisition, kapeli, której podobnie jak Kawir nie lubię, ale ostatnią płytą wbili mnie w ziemię.
Ondskapt - Grimoire Ordo Devs
Długo kazali na siebie czekać , ale było warto. Dalej bowiem Szwedzi wycinają ten swój religijny bm, który chyba w ich przypadku nie jest modą, skoro inni już od tego odeszli, a oni nadal nagrywają wyśmienitą muzykę, będącą dla mnie kwintesencją tego, jak postrzegam black metal.
Temple of Void - The World that Was
Peleton zmierzający do mety z napisem 2020 kończy life metal. Life metal jak wiadomo, w większości jest chujowy, ale i tu znajdą się perełki. Jedną z nich jest ten właśnie death/doom, ciężki i klimatyczny. Jeśli miałbym wskazać palcem jakąś kapelę "spiewającą o potworach", której udaje się autentycznie stworzyć klimat horrorów z lat 60., 70., i 80., a nie po prostu napierdalającą tę swoją OS sztampową muzykę, to byłaby to właśnie ToV, która także na tej płycie nie zawodzi.
Incantation - Sect of Vile Divinities
Są tacy, którzy psioczą na zbyt czyste brzmienie i w ogóle, że ta płyta jakaś taka "ugrzeczniona". Trochę się z tym stwierdzeniem mogę zgodzić, ale dla mnie to nie jest przeszkodą w słuchaniu nowego krążka bogów death metalu. Incantation kolejny raz zagrało to samo, ale inaczej i mnie zaskoczyło. Kapela - fenomen. Najlepsze swoje płyty zaczęła nagrywać po latach, kiedy wydawałoby się, że muzycy powinni się wypalić. Ta jest kolejną.
I to by było na tyle Kochane Metale. Dla mnie ten rok należy do Grecji, która wydała kilka świetnych płyt, nawiązujących do swoich najlepszych czasów. Być może czeka nas renesans takiego grania ? Jako lubiącego te klimaty, bardzo by mnie to ucieszyło.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.