Od półtora miesiąca kontempluję nad zakupem przyzwoitego DACa. Przeczytałem tyle recenzji, testów, komentarzy, że nie w przenośni rozbolała mnie od tego wszystkiego głowa. Niestety, świadomy zakup przetwornika wymusza jakieś ustosunkowanie się do konfliktu geeków z audiofilami, który rozciąga się też na inne kontrowersyjne kwestie związane z audio – grające kable, Hi-Rez, b-wiring itd.
Wg geeków nie ma słyszalnej różnicy między dwoma transparentnymi DACami, czyli takimi, które przetwarzają sygnał nie wprowadzając zniekształceń do słyszalnego zakresu. Dlatego na
www.audiosciencereview.com, które ma OGROMNĄ bazę pomiarową sprzętu audio, testerzy w ogóle nie zajmują się odsłuchem, a jedyne zamieszczają gołe dane i wykresy (w przypadku np. głośników jest oddzielny akapit z wrażeniami z odsłuchu). Audiofile wiedzą jednak swoje i ich opisy brzmienia przetworników można by zebrać i wydać jako tomik poezji.
Sytuacja jest skomplikowana, bo o ile w przypadku np. wzmacniacza warto się rozejrzeć za dobrym i solidnym klasykiem sprzed lat, o tyle w przypadku DACa już nie, bo na przestrzeni ostatnich lat nastąpił spory postęp w aspekcie przetwarzania sygnału cyfrowego na analogowy. Dodatkowo, domena cyfrowa jest zdominowana przez marketingową szarlatanerię, przez co kompetentne przetworniki muszą spełniać pewne „standardy”, aby nie odstawały od konkurencji – np. wsparcie dla DSD czy MQA, różne certyfikaty itd. W efekcie klient dodatkowo płaci za podzespoły, które robią coś, czego – moim zdaniem – nie ma prawa usłyszeć.
Po półtora miesiąca stoję przed następującym wyborem:
Topping E30 – ok 700 zł – przyzwoity, budżetowy DAC
SMSL M500 – ok 1900 zł – dobry DAC, ale z funkcjonalnościami, które nie są mi do niczego potrzebne (MQA)
ALLO Revolution DAC – od ok. 1000 zł do ok. 1600 zł (w zależności od wybranego zasilania) – bardzo ciekawy DAC, dający użytkownikowi sporo opcji