Jeśli to FLAKI jakichś klasyków, to będą chujowe. Trzeba mieć ripy starych pressingów, które nie zostały zeunuszone kompresorem.
- Posty: 343
Jeśli to FLAKI jakichś klasyków, to będą chujowe. Trzeba mieć ripy starych pressingów, które nie zostały zeunuszone kompresorem.
Okej, ja to piszę głównie po to, żeby za jakiś czas ktoś tu nie wpadł i nie powiedział czegoś w stylu „ale chujnia, z fizycznego nośnika lepiej to brzmi”, bo nie ma to znaczenia. Na płycie CD znajdują się te same dane co w jej bezstratnym ripie – są to dokładnie te same zera i jedynki. Czy plik jest w formacie .FLAC, .WAV, .APE, .WV, M4A itd. też nie ma znaczenia, podobnie jak znaczenia dla jakości pliku nie ma format jego kompresji, czyli czy jest to .ZIP, .RAR, .7ZIP itd.Pan Efilnikufesin pisze: ↑3 lata temu Dopisze troche bo sie chyba nie kumamy do konca.
Plyty CD wrzucam na talerz odtwarzacza CD, winyle wrzucam na talerz gramofonu.. I tak pozostanie.
Bez znaczenia. Jedyna różnica między WAV a FLAC i innym bezstratnymi formatami jest taka, że WAV jest większy. Większość programów ripujących najpierw ripuje do WAVa, a potem pakuje do innego kontenera.
Nie ty pierwszy, ja już od dawna mam dedykowany zewnętrzny dysk SSD do muzyki i jeszcze jego backup na innym, wielkim dysku 8TB.Pan Efilnikufesin pisze: ↑3 lata temuPijac kolorowy alkohol wpadlem na pomysl ze wyczyscze dysk jednego laptopa i zrobie z niego tylko i wylacznie digitalnego grajka/nosnika plikow.Wiem,wiem,jestem przezajebisty
Nie mów, że nie słyszysz różnicy z dziurki laptopa albo telefonu a jakimś choćby tanim dac/amp. Przykład - Ibasso DC01, mam go akurat i to jest za lekko ponad 2 stówy słyszalna wyraźnie różnica (https://www.audionervosa.pl/2019/08/iba ... efonu.html). Nie ma przeważnie żadnego zwalenia z nóg samym tylko DACkiem, bo DAC ma poprawnie przetwarzać dźwięk, a przede wszystkim większą robotę robi wzmocnienie sygnału, gdzie w komputerach i telefonach to jest dno. Jest więcej mocy, jest czystszy sygnał i tym samym dźwięk, dźwięk zyskuje na rozdzielczości, trochę większej głębi i sceny. A największe znaczenie ma i tak końcówka toru- kolumny i słuchawki, nimi sobie najbardziej dopasujesz dźwięk do preferencji, czy tam pokolorujesz w jakiś sposób. Chociaż nie brakuje też takich implementacji dacków i wzmocnień, które już same z siebie brzmią albo cieplej albo bardziej surowo i technicznie. Jakbyś sobie posłuchał np. jakiś lampowy sprzęt, stricte lampy, nie hybrydę, a potem porównał z kiepską implementacją któregoś dacka Sabre (z przeostrzeniami, szklanką w wysokich tonach) to masz jasne skrajnie różne brzmienia.Nekroskop pisze: ↑3 lata temu Nie słyszałem DACa, który zwaliłby mnie z nóg. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że w przedziale 500-1500 można kupić podobnej klasy rzeczy, jeśli chodzi o jakość dźwięku, a różnica sprowadza się do preferencji (każdy lubi inny dźwięk). Tyle że kupowanie czegokolwiek z naklejką „Hi-Res” IMO mija się z sensem, bo płacimy za podzespoły przetwarzające dźwięk, którego i tak nikt nie usłyszy. Poza tym sam DAC to tylko element systemu, który sam cudów na kiju nie wyczaruje.
Ale ta naklejka to jest chyba certyfikat, który oznacza spełnienie jakichś kryteriów dla dźwięku Hi-Res, a nie samo odtwarzanie jako takie.Belzebóbr pisze: ↑3 lata temu Bezpośrednio nie, ale w ostatnim akapicie piszę, że wszystko co sobie dokupisz z audio zewnętrznego ma dziś naklejkę Hi-res, a nie ma ich na laptopach czy telefonach. Chociaż na niektórych laptopach powinny być, i może są na tych gamingowych gdzie włożą jakiś lepszy dac obsługujący dźwięk hi-res.
pizdabobr,Ja cie traktuje jak totalnego debila a ty widze potrafisz cos z sensem napisac.
A po kiego grzyba ci takie pliki? Miałem parę albumów w HD i były gorsze od starych pressingów CD (gorsza dynamika), więc je wyjebałem, bo tylko miejsce zajmowały. Informacje zawarte w plikach Hi-Rez są przydatne jedynie w przypadku obróbki dźwięku (np. żeby mieć zapas headroomu, ale nie tylko), stąd nazwa „jakość studyjna” na Tidalu jest jak na ironię bardzo trafna. Słuchanie tego jest jednak pozbawione jakiegokolwiek sensu.
A ja mam Cię w piździe! Bo nie umiesz rozpoznać ironii i głupiego żartu, więc sam jesteś debil! Kurwa123!Pan Efilnikufesin pisze: ↑3 lata temu pizdabobr,Ja cie traktuje jak totalnego debila a ty widze potrafisz cos z sensem napisac.
Podaj jakis ekstremalny Metal zajebiscie,nie dobrze,zajebiscie nagrany.
Znowu się z Tobą nie zgodzę. Jak można mieć coś w lepszej jakości to dlaczego mówić nie. Dynamika a hi-res to coś innego, zgodzę się, że będzie lipa jak się da marną dynamikę i wyższą jakość dźwięku, więc to musi iść w parze ze sobą. Ja słuchałem trochę 192/24, zdarzy się taki pliczek na getmetal.org, albo ruskich torrentach, niestety praktycznie nie jest to ekstremalny metal tylko coś łagodniejszego i bardziej znanego, ja słyszę różnicę z laptopa z dobrym zewnętrznym dac/amp do tysiaka, i nie jest to placebo. Nie odnoszę hi-res do większego zakresu słyszalności, bo te teorie jakoby powyżej 20kHz człowiek nie słyszal, ale i tak wpływało to na niego w jakiś psychoakustyczny sposób wydają się mocno naciągane i niepodparte żadną nauką. Natomiast wg mnie częstsze próbkowanie i głębia mimo wszystko daje więcej rozdzielczości dźwiękowi, sprawiało, że słyszałem jakby ciut więcej detali, a na pewno więcej separacji dźwięków. Jestem przekonany, że różnica wzrasta wraz z lepszym sprzętem, a słuchając hi-res na topowych torach i zajebistych kolumnach nikt nie będzie chciał wracać do jakości CD. Nie porównałbym tej różnicy między CD a Hi-res do np. obrazu, między HD a Full HD, raczej do takiej różnicy między dużymi wartościami zagęszczenia pikseli na cal. Mam gdzieś na zewnętrznym dysku jakiś starszy metaly, typu Nazareth, w hi-res i bodajże z bdb dynamiką, i od pierwszego odsłuchu zajebiście mi to brzmiało, słyszalnie lepiej niż pamiętam tą płytę.Nekroskop pisze:A po kiego grzyba ci takie pliki? Miałem parę albumów w HD i były gorsze od starych pressingów CD (gorsza dynamika), więc je wyjebałem, bo tylko miejsce zajmowały. Informacje zawarte w plikach Hi-Rez są przydatne jedynie w przypadku obróbki dźwięku (np. żeby mieć zapas headroomu, ale nie tylko), stąd nazwa „jakość studyjna” na Tidalu jest jak na ironię bardzo trafna. Słuchanie tego jest jednak pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Absolutnie w to nie wierzę, bo wszystkie badania o walorze naukowym wskazują na autosugestię. Podwójne ślepe próby, które eliminują błąd po stronie testowanego, ale i przeprowadzającego test, dowodzą, że człowiek nic z tej wysokiej rozdzielczości nie słyszy, a jedynie mając świadomość czego słucha podświadomie wprowadza się w błąd. Nie oszukują człowieka uszy, tylko jego umysł. Ludzie, którzy zajmują się kodowaniem kodeków audio w ogóle nie przeprowadzają testów odsłuchowych bez specjalnego oprogramowania, które eliminuje autosugestię. Stwierdzenia typu „na pewno nie jest to placebo” albo „wiem, bo słyszałem” każdy z nich zbyłby uśmiechem.Belzebóbr pisze: ↑3 lata temuNatomiast wg mnie częstsze próbkowanie i głębia mimo wszystko daje więcej rozdzielczości dźwiękowi, sprawiało, że słyszałem jakby ciut więcej detali, a na pewno więcej separacji dźwięków. Jestem przekonany, że różnica wzrasta wraz z lepszym sprzętem, a słuchając hi-res na topowych torach i zajebistych kolumnach nikt nie będzie chciał wracać do jakości CD.
“Nie ważne, co kto mówi, obstaję przy swoim” brzmi dokładnie tak, jak brzmi.
Wynik w okolicach 50% jest oczywistym dowodem na zgadywanie – raz trafisz, raz nie trafisz. Co śmieszniejsze, testy z audiofilami w roli głównej dały właśnie takie rezultaty.
Gość zamieścił rysunki i nawet pliki, na których można jego twierdzenia przetestować.Cyfrowe pliki audio 192kHz nie oferują żadnych korzyści. Nie są one jednak także neutralne, bo w praktyce ich jakość jest nieco gorsza. Ultradźwięki stanowią problem przy odtwarzaniu. Ani transduktory audio, ani wzmacniacze mocy nie są wolne od zniekształceń, a zniekształcenia mają tendencję do gwałtownego wzrostu na najniższych i najwyższych częstotliwościach. Jeśli ten sam transduktor odtwarza ultradźwięki razem ze słyszalnym zakresem, to każda nieliniowość przesunie ultradźwięki w dół do słyszalnego spektrum jako niekontrolowane zniekształcenie intermodulacyjne, pokrywając cały słyszalny zakres. Nieliniowość we wzmacniaczu mocy spowoduje podobny efekt, jest on nieznaczny, ale testy odsłuchowe potwierdziły, że oba efekty mogą być słyszalne.
Próbkowanie ponad 48kHz nie ma znaczenia dla wysokiej wierności dźwięku, jednak jest istotne dla wielu nowoczesnych technologii przetwarzania cyfrowego sygnału. Nadpróbkowanie jest obecnie najbardziej znaczącym przykładem.
Nadpróbkowanie jest proste i sprytne. Możecie pamiętać z mojego video „A Digital Media Primer for Geeks” [pol. „Podręcznik cyfrowych mediów dla geeków”], że wysokie próbkowanie przekłada się na znacznie większą przestrzeń między najwyższą częstotliwością, na jakiej nam zależy (20kHz), a częstotliwością Nyquista (połowa wartości próbkowania). To umożliwia działanie prostszych, płynniejszych, rzetelniejszych, analogowych filtrów wygładzających, a co za tym idzie większą wierność. Dodatkowa przestrzeń między 20kHz a częstotliwością Nyquista jest więc w istocie balastem dla filtra analogowego.
Niestety nie do końca łapię, o co chodzi.The 'Loudness War' is a commonly cited example of bad mastering practices in the industry today, though it's not the only one. Loudness is also an older phenomenon than the Wikipedia article leads the reader to believe; as early as the 1950s, artists and producers pushed for the loudest possible recordings. Equipment vendors increasingly researched and marketed new technology to allow hotter and hotter masters. Advanced vinyl mastering equipment in the 1970s and 1980s, for example, tracked and nested groove envelopes when possible in order to allow higher amplitudes than the groove spacing would normally permit.
Today's digital technology has allowed loudness to be pumped up to an absurd level. It's also provided a plethora of automatic, highly complex, proprietary DAW plugins that are deployed en-masse without a wide understanding of how they work or what they're really doing.
Advanced vinyl mastering equipment in the 1970s and 1980s, for example, tracked and nested groove envelopes when possible in order to allow higher amplitudes than the groove spacing would normally permit.