
Im dłużej porównuję te płyty, tym bardziej nie mogę zrozumieć opinii, że "Głos Stali" jest bardziej blackmetalowy od "Istyny". No, wiadomo że w tej drugiej jest więcej folku, ale ta pierwsza przecież też nie jest jakimś ekstremalnym wpierdolem.
Swoją drogą, żeby zrozumieć znaczenie słowa "istyna", musiałem trafić aż na... słownik pojęć Heideggera. I faktycznie słowo "istyna", które w języku ukraińskim i słowackim znaczy tyle, co "prawda", czyli zgodnie z angielskim tłumaczeniem płyty, nie zachowało się w naszym, choć jeszcze do XVIII wieku w polskim funkcjonowało i posługiwano się nim w sensie, w jakim wciąż używają go Ukraińcy. U nas zachowało się tylko w wyrażeniach typu "ktoś zachowuje się jak istny diabeł", gdzie "istny" znaczy tyle, co dosadny synonim słowa "prawdziwy" , taki, co do którego nie można mieć już absolutnie żadnych wątpliwości, pewny. Ale "istyna" jako "prawda" była również pojęciem prawniczym, odnoszącym się do ziemi. Np. chłop miał swoją "istynę", czyli ziemię na własność. I w tym zapewnie sensie prawdy/ ziemi zostało to użyte przy nazwaniu płyty, co zresztą koresponduje z okładką. No i, choć poprawne, angielskie tłumaczenie nie oddaje do końca znaczenia ukraińskiego pierwowzoru. Dlatego płyta jako całość ma sens tylko w wersji oryginalnej.
A poza tym, dzień bez czeskiego blackmetalu dniem straconym, więc zespół, który chciałbym bardzo zobaczyć na zywo:
