Czego aktualnie słuchasz?

[Sierra]

Włącz im Teitanblood, może się nawrócą.

Jeśli to nie podziała, to ja się poddaję. Oni są jak pomieszanie kurwy z mułem - do zajebania ciężcy, na wiedzę odporni. Początkiem grudnia to stamtąd leciały takie wycia, ryki i walenie o ściany, że brzmiało to jak ostatni bastion obrony podczas zombie apokalipsy.

[hellpanzer]

Kolabo Gnaw Their Tongues i Dragged Into Sunlight to chyba moje ulubione wydawnictwo w którym maczał palce Maurice De Jong. Mniej chorych dźwięków, więcej muzyki. Świetny krążek.

Od Celeste przesłuchałem już większość materiału - póki co najbardziej podobają mi się 3 ostatnie pełniaki.

Ovtrenoir z kolei to dość młody projekt za który odpowiedzialny jest, m.in. Dehn Sora znany najbardziej z Throane. Świetny post-metal/sludge. Warto się zapoznać także z ambientowo-industrialowym projektem tego jegomościa - Treha Sektori.

[yog]

Ave pogańscy blakmetalowcy \m/ only pre-2000 is real!!!

[TITELITURY]

O, i to jest muzyka, a nie jakieś post- i life metale.

A ja znowu czytam zajebistą czeską książkę, więc nie mogło obyć się bez zajebistej czeskiej płyty. Najbardziej blackmetalowej obok "IVO" w dyskografii zespołu:

Ale mam dwie duchowe ojczyzny. Oprócz Czech jest to Grecja, zatem:


Bo ileż można słuchać life metalu? Ostatni weekend leciał tylko on i czuję się jak dziecko na "paradzie równości". Niby wszystko fajnie, a w głębi du... szy coś uwiera. Ale dzisiaj też se posłucham jakiegoś life metalu.
Nauka ponoć udowodniła, że life metal nie ma nic wspólnego z pedofilią.

[Wicih]

[Szajtan]

Old Coven zapierdala czarnym jak węgiel siarczystym, zupełnie staroszkolnym Black Metalem, który miejscami wjeżdża na Thrashowe tory.

Nazarene Decomposing atakuje nienawistnym black metalem w stylu takich tuzów gatunków jak Mayhem, Immortal i Marduk. Jest zatem względnie szybko i brutalnie.

Wolftribe - póki co najnowszy materiał ekipy z Krakowa przynosi całkiem sprawny black metal w starym, skandynawskim stylu.

Materiał dokumentujący całą znaną działalność irlandzkiego Sol Axis. Surowy, pełen jadu i pierdolnięcia zdefowany black metal w stylu Mayhem, Destroyer 666 z kapitalnymi riffami oraz rozbudowaną sekcją perkusji.

Nihil Invocation - USBM w europejskim stylu, czyli las, średniowiecze, posępność i szczypta tej charakterystycznej epickiej melodyki... Moonblood, Judas Iscariot i Absurd.

Morbid Sphere - black/death metalowy kolos w chorym, pokręconym stylu Portal, późnego Nuclearhammer, Antediluvian i Advestarial, raczej bez popadania w szybkie tempa, za to z wszechobecnym brzmieniem ciasno wypełniającym każdy wolny skrawek przestrzeni.

Sarcofagus - heavy metal z Finlandii, debiutancki album z... 1980 roku. Styl oryginalny i nawiązujący do Pentagram.

[Szajtan]

Spiter - dobra muza na styku brudnego punka i chamskiego blekk metalu.

Grand Harvest - death/doom z dobrymi melodiami. Kłania się stara scena holenderska, Bolt Thrower, trochę Paradise Lost.

[deathcrush]

[HUMAN]

CRYPTAE

[Szajtan]

Imperium Infernalis - geograficznie Grecja, muzycznie już całkiem dopracowana Skandynawia. Klimaty Watain (z czasów gdy grali bardziej podziemnie) czy Dissection (ale bez melodii).

Cultus Funeris - mroczny i klimatyczny BM gdzie przewala się wszystko od starego Rotting Christ, poprzez Mortuary Drape. Miejscami surowizna, miejscami podlane klawiszowym tłem. Chyba jedyne co zaskakuje to fakt że zespół jest z Brazylii, ponieważ ma zdecydowanie bardziej europejski niż południowoamerykański klimat.

Mathyr – dość unikalny styl, który najlepiej można opisać jako mieszankę wczesnego Mayhem i Satyricon ze szczyptą Slayera.

[TITELITURY]

Looking into my grief
I worship nothing...

Panie kochany, co za materiał! I nie to, żebym go teraz odkrył, płytę kupiłem lDnych parę lat temu na hellthrasherze i wracam sobie do niej podczas remisji antylifemetalowego raka. A wracam, bo nie wali po uszach banałem, jak te współczesne płyty. Sroga sieka wymieszana ze świetnymi solówkami, tu i ówdzie damski głos; aż przyjemnie posłuchać jak panowie przekraczali granice gatunku, jednocześnie cały czas pozostając w jego obrębie. Bo jest to przede wszystkim rasowy dm z tnącymi riffami i zajebistym growlem. Kiedyś, to się grało life metal, a teraz to się nie gra!

[Szajtan]

Wothrosch to stosunkowo 'świeży' twór na greckiej scenie blackmetalowej. Świeży również ze względu na podejście do muzycznej materii. Ich brzmienie na debiutanckim krążku Odium to zderzenie SepticFlesh z Anaal Nathrakh.

Putrid Tomb - 5 staroszkolnych Śmierć Metalowych wałków, które stylistycznie zalatują starym Cannibal Corpse, Suffucation czy wczesnym Autopsy.

Høstsol - Niklas Kvarforth za mikrofonem gwarantuje zawsze specyficzne emocje!

Bafomet - ich muzyka to drapieżny, przesiąknięty alkoholem, oparty na klasycznych filarach Speed, Thrash, Punk, Black Metal, którego słucha mi się z najprawdziwszą przyjemnością.

[Vortex]

[Szajtan]

Medieval Demon powstał na początku lat 90, ale kariery nie zrobił i zdechł. reaktywacja w XXI wieku to jedna z tych reaktywacji, gdzie można się cieszyć, że starzy ludzie, na starość, postanowili pograć stara muzykę. Kilka lat temu dołaczył do nich Mutilator znany z Varathron czy Rotting Christ, a zespół zyskał brakujące ogniwo. Black Coven to sztos dla zakochanych w starej Grecji, ale nie tylko.

Voak mają niemieckojęzyczne teksty, a grają jak krzyżówka greckiego i skandynawskiego black metalu z black 'n rollem, post-punkiem i cholera wie czym jeszcze.

Muzykę w wykonaniu Diabolic Oath stanowi brutalna ściana dźwięku, nawiązująca delikatnie do standardów war metalowych.Znów dostarczyli potężną dawkę satanicznego i przepełnionego mistyką gruzu.

The Gauntlet jak podejrzewam powstał by czcić początkowy etap twórczości Bathory. Nie brak tu jednak elementów znanych z Venom czy Hellhammer. Totalnie wtórne granie, ale słucha się fajnie...

[deathcrush]

[Szajtan]

Muirthemne - black metal śpiewany po… kaszubsku.

Meyhnach - 51 minut chorej, surowej muzyki, która tematycznie nawiązuje do wielorakich twarzy Zła trzeciego tysiąclecia.

Hellevate - pięć kawałków niezwykle pomysłowego i energetycznego thrashu.

Embarla Firgasto - 30 minut muzyki znajdującej się na przecięciu black i bardziej technicznego death metalu.

Ohyda nowy twór na naszym podwórku, prezentujący raczej surowy black metal z lekko ambientowym posmakiem.Wszystko tak jak Szatan przykazał.Klasyczny black bez udziwnień i odchyłek od rdzenia gatunku.

[kurz]

Pitchshifter [...] Z kopistów Godflesh lubię zespoły które dodają coś swojego np. Dead World, Sonic Violence.

Dead World - The Machine i Sonic Violence - Jagd. Słabizna. Generyczne do bólu. Koło Pitchshifter nie stało, nie mówiąc o Godflesh.

Za to,

Jeszcze Slab! może cię zainteresować. Bez Broadricka, ale z ludźmi z God.

to, o to jest dobre. Wybuchowa mieszanka industrialu z saksofonem i funkującymi gitarami. Płytki Descension / Sanity Allergy. Szczególnie ta druga, gdzie tego funku jest więcej. Ale coby nie było, to wciąż jest metal.

[pit]

Jak chcesz. Dla mnie Dead World jest świetne, a najlepszymi rzeczami nagranymi przez Pitchshifter są covery.

Mogę rzucić jeszcze kilkoma nazwami: Candiru, Skin Chamber, Meathook Seed, Blood From The Soul, Skrew.

[Wicih]

Ostatnio z nudów zaczynam sobie zapuszczać coraz więcej rzeczy których słuchania jeszcze rok temu bym się powstydził. Zwykle uznaje że dalej się wstydzę, ale czasem trafię sobie na coś co śmiało może być u mnie włożone do pudełka guilty pleasure. No i ten albumik Murdrdolls do tego pudełka włożyłem, czasem jedzie żenadą, czasem mam wrażenie aspiracją na bycie emo, ale w zasadzie podobieństwa to albumów Roba Zombie do których mam słabość sprawiają że jednak jakoś tam mi siedzi. Dopóki nie schodzą w te zbyt melodyjne i mniej agresywne kawałki, to, mam wrażenie psuje cały album. Takie rzeczy powinni wydać osobno, na innym krążku. No, i ubrać się normalnie

[Hajasz]

Sonic Violence - Jagd. Słabizna.

A gdzie to porównywać do Pitchshifter? Przecież to kompletnie inne granie. Jagd to jedna z najlepszych i najważniejszych płyt w szeroko rozumianym industrialu. Ten album jest równie zajebisty co pierwsze dwie płyty Pitchshifter a po tysiąckroć lepszy niż cała reszta ich dyskografii.
Ciekawe kiedy jeszcze przeczytam, że Tekton Motor Corp to słabizna.

[kurz]

Cóż, może jestem głuchy, ale nie słyszę tam nic zajebistego. Może w swoich czasach było ok, teraz pachnie nieświeżością.

Tekton Motor Corporation nie znam, dzięki za rekomendację. Po przesłuchaniu podzielę się opinią na pewno.

[Pioniere]

@kurz mrocznego electro inddsutralu od G.G.F.H. se lepiej posłuchaj. Najlepiej albumu Disease, który metalem nie jest, ale śmiało może konkurować w pewnych względach z Pitchshifter.

[pit]

Albo po prostu Skinny Puppy.

[Pioniere]

Albo po prostu Skinny Puppy.

Nie, nie w tym kontekście (nie pasuje do wspomnianego PS) - to zupełnie inna bajka i zupełnie inny pojebany wykręt, który Ja uwielbiam. A ty zdaje się, nie przepadasz, a polecasz? Dziwne.

[Szajtan]

Ferum - death metal z dziewczyną na wokalu. Dobrze odbiorą ten materiał fani Autopsy, Asphyx, Bolt Thrower, Incantation czy Derketa, bo tymi kapelami ta włosko - estońska grupa mocno się inspiruje.

Bodyrot w czterech krótkich numerach zamknęli esencję bezkompromisowego grindu, powerviolence i crustowej rytmiki.

Znakomity i potężny metal z pogranicza black i death metalu proponują Grecy z Prometheus. Nad albumem unosi się ta specyficzna helleńska aura, ale też sporo skandynawskiego blacku, bliższe lub dalsze echa Emperor.

Innumerable Forms - zajebisty death/doomowy metal. Okładka dobrze oddaje klimat tego albumu.

Profanity Angel to agresywny, złowrogi i totalnie ekstremalny black/death metalowy cios po, którym ciężko jest się pozbierać.

[kurz]

Ciekawe kiedy jeszcze przeczytam, że Tekton Motor Corp to słabizna.

Mrocznego electro industrialu od G.G.F.H. se lepiej posłuchaj. Najlepiej albumu Disease.

Posłuchałem obu po kilka razy. Świetne albumy.
Human Race Ignition od TMC absolutnie cudowny, dynamiczny, niezwykle energetyczny. W tej energetyce przypomina mi trochę fantastyczny soundtrack Run Rola Run.
Disease G.G.F.H. to inna bajka, mroczna, ale podobnie taneczna.
Bardzo dobre polecanki.

[deathcrush]

[pit]

Albo po prostu Skinny Puppy.

Nie, nie w tym kontekście (nie pasuje do wspomnianego PS) - to zupełnie inna bajka i zupełnie inny pojebany wykręt, który Ja uwielbiam. A ty zdaje się, nie przepadasz, a polecasz? Dziwne.

Lubię, ale nie koniecznie te ich albumy które są uważane za najlepsze. Np. nie rozumiem hajpu na Too Dark Park. Side projecty, jak Download i ten z Ka-Spelem również są w porządku. Puppy Gristle itd.

[STALOWY SYLWEK]

Generał surgery - necrology

Jazda z kurwami

[Szajtan]

Deathfiend gra crustowo-punkową odmianę hołdu dla Celtic Frost.

Imha Tarikt - pozbawiony hamulców, ekstatyczny black metal napędzany nawałnicą blastów.

Dehydrated - całkiem niezły death metal, przypominający mi skandynawskie hordy z początku lat ’90, a w szczególności duński ILLDISPOSED i szwedzkie EDGE OF SANITY ( w melodyjniejszych fragmentach).

[Wędrowycz]

Od dłuższego już czasu (pewnie wyjdzie coś ok roku) praktycznie nie sprawdzam nowości. Cofam się wręcz do swoich ulubionych staroci, które przerabiam po raz pewnie niekiedy tysięczny. Obecnie lecę sobie chronologicznie swoją kolekcją fizycznych nośników.
W tej chwili kończy się:


Zrobiłem sobie też na ten rok listę ok. 30-40 tytułów które są również klasykami, a dotąd ich nie mam jeszcze w kolekcji i planuję sukcesywnie uzupełniać te tytuły. Zauważyłem też, że pojedyncze tytuły kupuję do kolekcji wydawane ostatnimi laty.

[Vortex]

[Szajtan]

Faithxtractor - całkiem niezły, oldskulowy łamacz kości z USA.

Nothingness - fajny materiał, który powinien spodobać się przede wszystkim tym, którzy stawiając trochę bardziej na kompozycje niż na żywioł.

[Veamir]

Dzisiejsza mieszanka

Swoja drogą to każemu polecam tego świniaka -DIPHENYLCHLOROARSINE - Subterranean Existential Warfare, na bandcampie jest z dobrego chowu

[obrazki przepadły - dop. @yog]

[Szajtan]

Debiutancki długograj Australijczyków z Ashen to propozycja dla tych, którzy lubią old schoolowy death metal, zwłaszcza w szwedzkim wydaniu.

Obsidious to zespół stworzony przez trzech byłych muzyków Obscury, którym towarzyszy wokalista Javi Perera (Juggernaut). Jest technicznie i progresywnie, ale w porównaniu do Obscury bardziej melodyjnie, zwłaszcza od strony wokalnej, gdzie growling przeplata się z czystym śpiewem.

Askeregn wybitnym zespołem nie był i chyba już nie będzie, ale doskonale wiedzą, jak komponować okrutne black metalowe hymny wypełnione po brzegi negatywną wręcz apokaliptyczną aurą utrzymaną w klasycznym nienawistnym stylu.

[hellpanzer]

przerwa od metali

[yog]

Gruchnęło dziś info, że Sortileż powraca po długich dekadach, to sobie posłucham klasyczka.

[deathcrush]

[TITELITURY]

Miałem osłuchać się z muzyką tego eiffel7100 na okoliczność jutrzejszego koncertu, ale wjechał nowy Goatmoon i nie ma chuja we wsi, inny metal poszedł się jebać, bo to chuj do lania. Czego i tak nie ogarnięcie, bo macie zajebany gust, a @Blind już mnie obraził na pejsbuku, że słucham jasełek. Gdyby, młody kucu, ten twój Vader, którego koszulkę tak dumnie nosisz, nagrał kiedykolwiek płytę choć w połowie tak dobrą jak Goatmoon, to może ludzie nie śmialiby się z Petera, a słuchaczy tego zespołu nie określali mianem "Vaderkommando", co dwadzieścia lat temu oznaczało gówniarzy dopiero zaczynających przygodę z metalem i dlatego słuchających tego nijakiego zespołu. Ukorz się przed potęgą fińskiego blacku, zacznij słuchać Goatmoon i wstąp do grona dorosłych metalowców! Niech będzie to twoja bar micwa! Może nawet odrośnie ci napletek!

[Blind]

Powiedziałem, że słuchasz jarmarku i dożynek, bo napisałeś "chuj z Autopsy".
Poza tym, jak wyszło Voitto tai Valhalla to się trochę zasłuchiwałem i te skoczne melodie ze skansenu nie były złe, bo łatwo wchodziły i nosiły nawet znamiona przebojowości. Tylko no właśnie - to nadal jakbym stał na dożynkach i w jednej ręce trzymał kiełbasę z grilla, a w drugiej ręce ściskał szkło z Tyskim z kija.

[yog]

Taki właśnie jest Goatmoon, jak Blindziu napisał. Nie wiem, co w tym złego, nie każdy black metal musi być ponury jak pizda szpaka, któremu wrona podpierdoliła kolację!

[TITELITURY]

ROZMÓWCIE SIĘ ZE STAWONOGAMI!

[Vortex]

[Epoxx]

Grindowe polecanki z SB.

Live od Cavurn, ale mnie tutaj interesuje przede wszystkim nowy utwór Tomb. Mam nadzieję, że to zwiastuje w końcu nadejście jakiegoś nowego materiału.

Po okładce myślałem, że to jakis atmo sraka, a to Black/Punk z Danii. Momentami to przypomina Darkthrone z ich pankowych momentów, nawet przyśpiewki ala najebany Fenriz są. elegancko to siadło.

[TITELITURY]

Jesienią tego roku najlepsi Słowaccy metalowcy z Malokarpatan przeniosą nas z krainy słowackich ludowych wierzeń do XVI wieku na dwór cesarza Rzeszy Niemieckiej Rudolfa II, który parał się okultyzmem. Wtedy powstał Golem, a cesarza otaczali alchemicy. Gościnnie na albumie wystąpi Necrocock oraz Silenthil. Na tę okoliczność:

[Derelict]

[TITELITURY]

Kiedyś potwornie mnie nudziło. Ostatnio jednak pomyślałem, że posłuchałbym sobie jakiegoś h amerykańskiego DM i przypomniała mi się ta nazwa. Teraz weszło bez popitki. Jak to się gust zmienia...



A to dla odmiany kupa, co piszę z przykrością, ponieważ zespół jest ze Słowacji. Chłopy grają "urban black metal", czyli te nowomodne gówna, które teraz robią furorę w Polsce, ale u nich jest więcej "atmosferycznego" czarnego metalu. Skutek, to nudna płyta. Niby jakieś upiększacze są, ale wszystko tonie w morzu nudnych tremol. Z przykrością stwierdzam, że nawet Gruzja gra lepiej. Ale przypomnieli mi najkrótszy kawał na świecie. Sympozjum solipsystów. ( To ten kawał. )

[brzask]

Sporo w tym tygodniu Winter, Gøden i Sodalicji...ale skoro trochę było ostatnio tu i tam o pewnej płycie... a i pozostawi mnie ona w zbliżonym klimacie i nastroju to już ją odkurzam!
bo Mare trzeba znać i szanować!!

[deathcrush]

[TITELITURY]

Maanam jest jednym z tych niewielu zespołów, a już w ogóle chyba jedynym polskim, po które sięgam w tych rzadkich momentach, gdy jestem zmęczony słuchaniem NSBM. Kora była tępa jak zagięty szpadel, ale podobnie jak Cunt Grishnack, artystką była niepoślednią. Wspaniały głos, muzyka pełna spleenu.