Przeczytał żem był na popularnym portalu społecznościowym, że zespół Dark Fury jest jak Volkswagen Passat. Nic z wysokiej półki, ale kupując go masz pewność solidnego produktu, który cię nie zawiedzie.
I w sumie podpisałbym się pod tymi słowami. Passat dojeżdża wszędzie, Dark Fury dojeżdża żydów i czarnuchów. Natomiast w światku life metalu takim zespołem jest dla mnie Incantation. Nieważne, że są starsi od połowy piszących tutaj ludzi, a dyskografię mają dłuższą, niż ich CV, bo każda płyta tych hamburgerożerców trzyma poziom, więc jak tylko pojawiają się jakieś zapowiedzi nowego wydawnictwa, wiadomo, że można wydać swoje szekle w ciemno. Nie inaczej jest z tą płytą, momentami walcowatą, momentami poprzeplataną hiciarskimi solówkami, a nawet zawierającą chórek męski muzyków w niej grających. I te ciągotki do doomu. Zawsze świetnie się bawię, kiedy ją sobie puszczę. Ale nie siusiakiem.
Orać to deathmetalowe poletko tyle lat i nie skurwić się jak wiele zespołów, które zaczynały grać w podobnym okresie, to trzeba mieć samozaparcie !
opluwasz tak zacne ekipy

Te ekipy są dla mnie symbolem spierdolenia metalowej subkultury. Ale ten onslałt nie jest taki tragiczny, ma fajne momenty. Na Byczynie kupię sobie piwko przed ich występem, stanę gdzieś z tyłu ( o ile będzie gdzie, bo pewnie na ten gig zlecą się wszystkie brudy ) i będę sączył słuchając, bo w sumie do tego tylko ta muzyka się nadaje.