Zdecydowanie nie dla Metali. Sam się niegdyś dziwiłem, jak muzyk/wokalista, który zasłynął w latach 60-70 tych, jako Pop Country-owiec i Nowo Falowy Art Rockowiec odpierdolił tak nieziemską eksperymentalną post-industrialną płytę.
Kto zasypia o 15:00? "Hlidskjalf" jest super, ale te pierwsze więzienne plumkania to straszna kupa - jedyna płyta Burzum, której kompletnie nie mogę słuchać...
Vexatus pisze: 8 lat temu
Kto zasypia o 15:00? "Hlidskjalf" jest super, ale te pierwsze więzienne plumkania to straszna kupa - jedyna płyta Burzum, której kompletnie nie mogę słuchać...
bliżej 12 to było ja tam daudi baldrs podobnie lubię bardzo. kicz, wiadomo, ale zajebisty
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Vexatus8 lat temu
Tormentor
Posty: 7342
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Tam gdzie miałem być kiedy miało mnie nie być...
Dwa kompletnie różne albumy - zupełnie inny klimat, produkcja i środki wyrazu. Dawniej nie lubiłem żadnej z tych płyt, głównie przez to, że po "Daudi Baldrs" strasznie zraziłem się do tego etapu twórczości Louisa - do dzisiaj uważam, że ta płyta to straszna kupa. "Hlidskjalf" to zupełnie co innego.
Uwielbiam Emperor za całokształt, ale to właśnie "Anthems To The Welkin At Dusk" było pierwszym materiałem tej kapeli jaki poznałem i dotąd uważam go za ich szczytowe osiągnięcie. Riffy i aranżacje mnie rozpierdalają totalnie. Jeżeli kiedykolwiek można było się pokusić o użycie hasła techniczny black metal, to właśnie w przypadku tej płyty pasuje to moim zdaniem doskonale.
@up, mnie zawsze gówniane recenzje odstraszały skutecznie od sprawdzania Source Of Tide. Po Twoich słowach dalej nie widzę, żeby mogło mi to podejść. Niby Norwegię łykam w 90%, ale akurat miks Moonspell i Tiamat niezbyt mi pasuje (nie przepadam za Tiamat, a Moonspell to zupełnie nie moja bajka).
Ja tam kiedyś drugiego ich albumu sporo słuchałem, ale to jest taki gorszy Irreligious ;p Jak ktoś lubi melodyjne lekko gotyckie blaki to warto sprawdzić, w innym przypadku - niekoniecznie. Ten album akurat limit do 500, więc jakoś nigdy wcześniej mi się go nie udało znaleźć i z ciekawości obczajam po tych kilkunastu latach ;p
edit: ale ten debiut jest raczej sporo lepszy, bez aż takiego taniego gotyku jak tamto
Bardzo spox ta pierwsza płytka Source of Tide jest jak na granie tego typu, znacznie lepsza niż pozostałe. Zapomniałem w ogóle jeszcze, że ich perkusista i klawiszowiec - Cosmocrator - robił czyste wokale na trzecim i czwartym albumie Windir, a że dawno nie słuchałem to zaczniemy od jednego z najlepszych demosów w historii Norwegii:
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Ryszard pisze: 6 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Debiut Kolumbijczyków z Gutgrinder, to warta polecenia porcja lekko pobrutalizowanego Death Metalu o nowoczesnej produkcji. Co od razu przykuło mą uwagę, mroczna okładka albumu wyraźnie nawiązuje do malowideł Z. Beksinskiego, muza zaś skierowana jest do fanów takich grup jak: Cannibal Corpse, Hate Eternal, czy też Morbid Angel (Domination era). Płytka wyszła jakiś tydzień temu nakładem lokalnej Hateworks Rec. @HUMAN możesz już szukać dystrybutora.
Mi się tego wybornie słucha - to taki heavy metal z ukłonem w stronę Bathory z czasów Twilight of the Gods. Prog rockowe struktury kawałków o lekko doomowym sznycie + lekko tajemnicza, egzystencjalna tematyka podlana mitami i przede wszystkim - totalna uczta riffów. Hit na hicie moim gustem.
edit:
Po kolejnych paru godzinach z Agatusem powrót w głębiny Absu
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Ryszard pisze: 6 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha