
Po długim, długim niesłuchaniu wróciło do uszu i borze, ale to jest zajedwabiste. Nie wahałbym się powiedzieć, że to jedna z najlepszych płyt w historii naszego bm. Takiej agresji podrasowanej elektroniką ze świecą szukać. Jeśli miałbym użyć tego wyświechtanego frazesu o "sączącej się z głośników nienawiści do rodzaju ludzkiego", to opisałbym nim właśnie tę płytę - jako jedną z niewielu.
I na złagodzenie:

A potem nostalgiczna podróż do czasów beztroskiego dzieciństwa. Słychać to było z każdego balkonu, w każdym sklepie, w radiu, wszędzie. Tego lata rzucaliśmy się dla zabawy kamieniami i kolega drugiemu rozjebał głowę, krew sikała, a w tle leciało "siabada, siabada, Mydełko Fa". Co ciekawe, piszą, że ta kaseta była satyrą na disco - polo , wówczas jeszcze określaną mianem "muzyki chodnikowej", jak i na całą rzeczywistość rodzącego się polskiego kapitalizmu, ale wtedy nikt tego nie wyłapał, skutkiem czego fani takiej muzyki słuchali czegoś, co było na nich tyrą.
