Root wydało płytę wcześniej

Root wydało płytę wcześniej
Nie deprecjonuję Master's Hammer, ale pragnę gloryfikować Root.
Kto tam psioczy ten psioczy, dla mnie to moja ulubiona scena black metalowa w ogóle. Dlatego robię odświeżanie/sprawdzanie materiałów od 1986 r. do dziś. Obecnie wałkuję 2000 r. i dalej znajduję co raz coś czego nie znałem albo znałem słabo i jest dobre/bardzo dobre. Trzeba szperać i nie pierdolić.
Debiut jako najbardziej klasyczny w formie przypadł mi do gustu chyba najbardziej, choć i reszta też niczego sobie. Ogólnie ciężko się w to wgryźć, gdyż muza obfituje w masę różnego rodzaju chorych dźwięków, a do tego czas nowszych nagrań w tym nie pomaga ("Imperator" to 2h 30m muzy)
Kod: Zaznacz cały
[img][/img]
Uściślij co konkretnie ci się w niej podoba, to coś się znajdzie. Bo dla mnie to NWW które idzie w "industrialne idm", więc naturalnym kandydatem do czegoś podobnego jest powyższy album Coil, albo The New Backwards. NWW ma też kilka innych lżejszych kolażowych albumów które nie odlatują w totalną abstrakcję, np. Who Can I Turn to Stereo, An Awkward Pause, Huffin' Rag Blues. Z "typowego" idmu zawsze warto sprawdzić: debiut Wagon Christ, Supreme Balloon od Matmos, trochę wcześniejsze albumy Chrisa Clarka, DJa Fooda, Tri Repetae i LP5 Autechre.
THX za polecanki. Tylko wybiórczą cześć albumów Coil słyszałem i nie zagłębiłem się w nich twórczość do tej pory za bardzo, bo sporo tego — trzeba w końcu nadrobić zaległości, gdyż to jeden z podstawowych twórców eksperymentów z elektroniką i post-industrialem. Co do NWW, to posiadam te przez ciebie polecone, jak i całkiem sporą część ich dyskografii, tej legalnej oraz bootlegów. Wymienione zaś wyżej albumy Autechre również posiadam, ale już tego Matmos oraz Wagon Christ muszę se sprawdzić, podobnie jak Chrisa Clarka. DJa Fooda kilka płyt kiedyś słyszałem — nawet gdzieś tam pewnie i mam coś w mp3, lecz nie słuchałem już dawno, lecz z tego, co pamiętam, to nie trafiłem na nic na tyle podobnego do R'N'R Station.pit pisze: ↑6 lat temu Uściślij co konkretnie ci się w niej podoba, to coś się znajdzie. Bo dla mnie to NWW które idzie w "industrialne idm", więc naturalnym kandydatem do czegoś podobnego jest powyższy album Coil, albo The New Backwards. NWW ma też kilka innych lżejszych kolażowych albumów które nie odlatują w totalną abstrakcję, np. Who Can I Turn to Stereo, An Awkward Pause, Huffin' Rag Blues. Z "typowego" idmu zawsze warto sprawdzić: debiut Wagon Christ, Supreme Balloon od Matmos, trochę wcześniejsze albumy Chrisa Clarka, DJa Fooda, Tri Repetae i LP5 Autechre.
DJ Fooda wrzuciłem bardziej jako fajną ciekawostkę. "Love's Secret Domain" od "Rock and Roll Station" różni podejście do dźwięku. Ta druga jest minimalistyczna i klinicznie czysta, w przypadku pierwszej zespół od początku do końca trzymał się jednej zasady - miała być psychodeliczna według definicji Johna, czyli niemożliwa do objęcia zmysłem słuchu w całości, przynajmniej przy kilu, kilkunastu pierwszych przesłuchaniach. Mimo to uważam, że klika tracków jak np. Disco Hospital, Dark River, czy Her Friends the Wolves z odrzutów mogłoby pojawić się na albumie Steve'a i nikt by nie mrugnął. Zresztą zdjęcie jego drzwi już zdobi okładkę. The New Backwards jest odrobinę bliższe temu co zrobiło NWW - niewiele ścieżek, dużo preparowania dźwięku.
@yog I jak wrażenia? Nie wydaje Ci się w sporo lepsze od tych "pizdusiowatych" Heavy pioseneczek z późniejszych płyt, czy jednak wolisz to, co grają później?Poleciało 8 razy.
Nie miał być rewelacją, a zajebiście wykonanym klasycznym w formie OS DM-em po szwedzku. Fakt, że "Formulas of Daeth" rozwinęło formułę i poszło o krok dalej, robiąc z tego coś nowego, a przez to atrakcyjnego dla znudzonych klasyczną formą poszukujących odmienności w DM-u, lecz stanowiło też znak, że kapela nie pozostanie przy tym co grała i kolejne płyty będą jeszcze bardziej odchodzić od tradycji w nieznanym kierunku. Co też się stało i otrzymaliśmy gotycką Heavy papkę dla pospólstwa, a nie DM dla zatwardziałych ortodoksów.DiabelskiDom pisze: ↑6 lat temu Właśnie ten pierwszy Tribulation to żadna rewelacja. Najlepsze rzeczy robili na "Formulas of Daeth", to było takie wyważenie między tym ichnim death metalem z debiutu a gotyckimi piosenkami z nowszych.
Ten nowy Grave Upheaval miazga milion!
No może z tym w 100% po szwedzku, to trochę przesadziłem - chodziło bardziej o klasyczne ujęcie pierwotnego OS DM-u, ale te Szwecja sama sie tu ciśnie, nie tylko ze względu na pochodzenie, jak też i kwestie brzmienia. Co prawda i lekko Morbid-owe zagrywki oraz Slayer-owe solówki, czy riffy też tu znajdziemy, lecz pozostawiają one też sporo miejsca na ogólny klasyczny charakter Merciless-o podobnej Death/Tharshowej naparzanki, podlanej duchem Nihilist, do jakiej sporo szwedzkich kapel nas przyzwyczaiło.Ej no, jedynka Tribulation to chyba bliżej kombinacji Morbid Angel z Sarcofago, niż klasycznej Szwecji
Najwyraźniej czas przypomnieć, gdyż to zajebisty materiał w porównaniu z dalszą, jak to ująłeś cepeliadą.Keep of Kelessin nawet już nie pamiętam dema