Czasem idzie gładko, czasem jak po grudzie. Czasem jest ulga, czasem boli i piecze. Czasem czuć słabo, czasem dość mocno. Czasem wiele się nie ma, czasem całkiem sporo. Życie jest jak sranie...
Sun o))) & Ulver - Terrestrials, chciałem przeprosić się z tym albumem, chwali się, że czuć tu klimaty Hassella i Morricone, ale niestety jakoś brakuje charakterystycznego im "nerwa"
- oprócz muzyki, doceniam ignorowanie całej tej pentagramowej stylistyki i pójście w aniołki
Mam. To o szkockie Korpse chodziło mi kiedy szukałem kapeli ocierającej się o Autopsy i Voivod, tylko w durnym łbie zlali mi się w jedno z jeszcze jakimś innym zespołem.
Ostatnio edytowany przez pit6 lat temu, edytowany łącznie 1 raz.
Ryszard pisze: ↑6 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
On the sea coast of Tibet
Egyptian Aztecs are arriving from Norway
They've been varnishing the woodwork for forty-three centuries
Here, Nature is naked, her acrobats bathed in blood
There's a beast of prey on the threshold of pleasure
And the giantess, sea priestess, beckons the passers-by
"Do not lose sight of the sea. Do not lose sight to the sea."
Oracle zareklamował, a że okładka rzeczywiście kozacka i w opisie wymienił właściwie wszystko, co lubię muzycznie, to postanowiłem sprawdzić. Rzeczywiście jest zajebiście, tylko przydałaby się lepsza produkcja. Ale i tak prostuje pejsy. Tylko znowu KURWA ten jebany kult kaset. Jakiś pedał z Tampy wydał to w nakładzie dla członka i rodziny, jakby kurwa nie dało się po bożemu na CD. Ja pierdole, jak mnie to wkurwia. Zajebisty materiał, gotów byłbym go nawet sobie sprowadzić z tej Tampy - srampy, ale kurwa robią wszystko, żeby nie było można. W każdym bądź razie polecam tę kozacką muzykę. Jogiemu powinna przypaść do gustu.
Ryszard pisze: ↑6 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
chyba u mnie odkrycie tego roku , kapela z Paragwaju , debiutancki album a wymiata , jeśli lubicie wielkie Mortem powinno podejść , oczywiście jest cd w zbiorach
Verthebral - Regeneration
Titek, Caligari to tylko taśmy wydaje, taki ich pozdziemny urok.
To podziemny chuj im w dupę.
I nagle zapragnąłem uczyć się czeskiego. Ta płyta jest bdb, użyta elektronika np. zapowiada już płyty z "drugiego okresu", a generalnie wszystko siedzi stylistycznie okrakiem pomiędzy "Jelemnickim..." oraz konewkami, ale motyla noga ! Tekst odgrywa tu ważną rolę i kiedy Franiula prawie nuci sobie pijacką piosenkę przy akompaniamencie gitar, czuję ile tracę nie rozumiejąc o czym śpiewa. A google translator jest chujowy. Tworzyli go anglosasi dla własnych potrzeb, więc angielski tłumaczy na inne języki dobrze, ale spróbujcie coś z czeskiego na polski. Niemniej jednak, to i tak świetny krążek, po brzegi wypełniony "czeską duszą".
Belzebóbr pisze:
a ja jak najbardziej słucham muzyki z tidala i spotifaja, o wiele lepsze to i poręczniejsze niż słuchanie z jakichś śmiesznych CDków. Przynajmniej można się do głośnika na bluetooth podłączyć
Ryszard pisze: ↑6 lat temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
@Czit , @HUMAN i inni obadajcie, całkiem solidny podbrutalizowany OS black/deathmetalowy wpierdol z Kolumbii. Dla fanów wczesnego Deicide, Krisiun, Rebaelliun, Vital Remains, Internal Suffering itp. grania.
Niedługo będzie 20 raz, jak leci, a mi się podoba tylko coraz bardziej.
W międzyczasie słucham też innych ich dzieł i wciąż chce się wracać, czyli chyba wiele nie odstaje, o ile. Palce lizać. A te chochole tańce w The Woods of Power i Where the Rainbow Ends - coś fantastycznego.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Przecież tylko @Hajasz napisał, że to "sraka", innym się raczej podoba, tyle że nie aż tak, jak inne ich działa. U mnie ilość odsłuchów również przekroczyła już 20 i z każdym kolejnym coraz bardziej mi się wkręca oraz powoli przyzwyczajam do tego, co lekko mi na niej nie pasowało, lecz to już wiem, że dojdzie co najwyżej do poziomu Coven, Henbane niestety nie przeskoczy, ale i tak jest super, jak większość tego, co wydali.
BTW. odnośnie różnych naleciałości - mnie sie to chwilami, jakoś sam nie wiem czemu, kojarzy z płytą, której bardzo dawno (lata) nie słuchałem, czyli The Young Gods Play Kurt Weill
Belzebóbr pisze:
a ja jak najbardziej słucham muzyki z tidala i spotifaja, o wiele lepsze to i poręczniejsze niż słuchanie z jakichś śmiesznych CDków. Przynajmniej można się do głośnika na bluetooth podłączyć