Ale, że co ? Że pisał o miłości do mężczyzny, z czego mu się dziś zgodnie z modą imputuje homoseksualizm ? To znów tylko interpretacja. Tu nie chodzi o to, że wtedy tworzono sztukę inną, niż religijna. Tego było od cholery. Villon pisał o tym jak mu Malgoska, ktorą wystawiał na rogu, pierdziała w łóżku, Rabelais krytykował scholastykę, Boccacio pisał o wymianie żon przez dwóch przyjaciół, Poussin pokazywał sceny erotyczne, itd. Ale to nie świadczy o wywrotowym, czy tam "postępowym" charakterze tych dzieł, ponieważ żaden z artystów do XVIII w.
nie chciał przy pomocy swojej tworczosci pokazać, że istniejący porządek społeczny oraz dominującą ideologia są z założenia źłe i należy je obalic. W tym leży konserwatyzm. To o czym piszecie świadczy jedynie o różnorodności przeszłych epok, które nie miały problemy z zestawianiem sacrum z profanum, z czym ma problem nasza, jednowymiarowa, gdzie o jednych tematach wypada mówić, a o innych nie, ponieważ spotka się wtedy ze społecznym ostracyzmem. Natomiast pogląd, że to co niskie może towarzyszyć temu, co wzniosłe, ukształtował się w średniowieczu, które nabrało ambiwalentnego podejścia do cielesności za sprawą kultu wzniosłej kobiety Marii i upadłej Ewy ( nie wymyśliłem sobie tego, żeby nie było; to Le Goff

).