Jechane dalej w oczekiwaniu na winyl. Najlepsza płyta ever. Te konie mnie rozpierdalają. Słucham tej płyty nie wiem, który już raz i wciąż nie mogę się nadziwić. Wrzućcie sobie na repeacie, to zrozumiecie, skąd tło forum
Dla mnie wielki zawód. Nudzi mnie ten krążek przeokrutnie. Pisałem już tutaj, że Ohtar najbardziej mi się podobał, gdy grał agresywny NSBM, a jego szczytowym osiągnięciem jest dla mnie "Human Fuel of Death", ale jeszcze "Eutanazja" dawała bardzo radę. To natomiast, to jest nuda w chuj. Necro chyba nasikał do umywalki, a potem przez pomyłkę się z niej napił.Wędrowycz pisze: ↑3 lata temu
Nie jestem pewien czy Ohtar nie nagrało czasem najlepszego albumu w swojej dotychczasowej karierze. Widziałem zdjęcia Diathyrrona z Farfoclem z Shining i jeżeli miałbym zarzucić jakieś luźne skojarzenia, to właśnie stare Shining z okresu płyt II-IV się tu co raz przebija, ale jednak jest to bardziej szorstkie niż lamentujące granie. Napewno ścieżka, którą obrali od epki "Quotidian Purgatory" mi pasuje i wydaje się nawet ciekawsza muzycznie, niż na wcześniejszych wydawnictwach.
Pełna zgoda. To chyba ich najbardziej eklektyczna płyta i od pierwszego odsłuchu srogo wali po mordzie. Najlepszy album w ich dysko? Chyba tak.