
To ten cztery way split bo okładka b.podobna. Chcesz ode mnie Cedeka kupić?
Rzeczywiście :/ no ja go mam głównie ze względu na TB... Żeby nie było że strzelałem
Nie przypominam sobie, żebym się śmiał ze "słodkich melodyjek", często się śmieję z głupich melodyjek. Które też lubię zresztą, natomiast ważny jest kontekst. To jak z dżemem, bardzo lubię z chałką czy innymi żydowskimi słodyczami, ale już ze śledziem w occie albo z kaszanką nie za bardzo. Dokładnie tak samo jest z muzyką, radosna i skoczna z gruntu rzeczy muzyka o równie głupich horrorach jest wesoła, więc wesołe zagrywki tu pasują, jest chałka z dżemem. Ale jak srogi black metalowiec zapierdala z "popielnika na Wojtusia" to robi się kaszanka z dżemem. Zresztą z łamaniem nastroju i konwencji jest jak z łamaniem smaków, trzeba mieć smak i wyczucie.TITELITURY pisze: ↑2 lata temu
Jak dla mnie strzał w dziesiątkę. No prawie. Nie rozumiem jak deafwhore może śmiać się ze "słodkich melodyjek" , słuchając jednocześnie takiej muzyki,
Spodziewałeś się czegoś innego?TITELITURY pisze: ↑2 lata temuNastawiłem się na coś fajnego, niestety ci panowie poszli drogą większości kapel nurtu i grają nudną, wtórną muzykę.
Pełna zgoda, ale pozostałe 10 % wciąga nosem 90% kapel z nurtu gównojadów wywołujących duchy w pentagramie. I dlatego:
A jednak się odzywam @dj zakrystian, przypomniałem sobie o totalnie wykręconym artyście.
Kroniki internetowe wspominają o zaśpiewach Terriego u Zappy, ale głównie jest znany jako nietuzinkowy perkusista. Kojarzę go również z Korna, którego wspierał zaraz po odejściu Silverii.deathwhore pisze: ↑2 lata temuZ zaskakującą sympatią pisał o heavy metalu, czemu zresztą zawdzięczamy świetne partie wokalne Terriego Bozzio.
Odnosiłem się tylko i wyłącznie do jego zaśpiewów heavymetalowych No i niczego prócz okolokornowych klimatów nie kojarzę.deathwhore pisze: ↑2 lata temuKojarzenie go z Korna to mniej więcej tak, jakbyś powiedział "Kerry King? Kojarzę z gry w Megadeth"![]()
Tani nie był.. No ale to jedna z niewielu płyt, które z podobną ekscytacją mogę posłuchać z żoną, zatem był wart swojej ceny. I brzmienie ma naprawdę super; miałem kiedyś polskie wydanie z 91, zresztą w tymże 91 kupione, no i tak czystego, wręcz przezroczystego, a jednocześnie głębokiego brzmienia ten album nie miał.