Trzeci i ostatni album studyjny grupy z Olsztyna uznawany jest za ich najlepsze dokonanie. No bo i zmajstrował go skład, który mówi sam za siebie. Docent na garach jak zawsze kapitalny. Jacek Hiro ze swoimi sześcioma strunami też. Może Mauser i Novy nie budzą dziś już takich emocji, ale wtedy to byli pierwszoligowi muzycy, których etat w VADER tylko podsycał zainteresowanie wszystkim co nagrają. Masa tu dobrych solówek, poważnej (a przy tym pomysłowej) riffowni i cudnego bicia oraz patentów na blachach. Materiał mimo upływu lat wciąż brzmi mięsiście i mocarnie.
Szkoda, że z oczywistych przyczyn
DIES IRAE odeszło w niebyt i nie ma większych szans na powrót. Ciekawe co jeszcze mogliby zaprezentować...