Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 2275
Rejestracja: 4 lata temu

Albumy które zmieniły twoje jestestwo, zadziałały na duszę, umysł, serce, wątrobę czy podniosły penisa nie dając mu wsta

kurz miesiąc temu

ć do dzisiaj, czy cokolwiek innego nie mniej spektakularnego.

U mnie to była jedynka zepów, Closer Joy Division, Paranoid Sabbathów i In Rock purpli (dokładnie Child In Time), pierwsze albumy które usłyszawszy zrozumiałem, że muza to nie tylko modern talking, limahl i festiwal piosenki żołnierskiej w kołobrzegu.
Poza tym niezwykle poruszyły mnie Innuendo Pink Floyd, przepraszam Queen, In The Court of The Crimson King.
Z polskich rzeczy Historia Podwodna Janerki, Nowe Sytuacje Republiki, Nocny Patrol Manaamu, dzięki którym poczułem moc polskiej muzy, a ponad 30 lat później zrozumiałem, że lata 80-e to był jej złoty okres.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 16242
Rejestracja: 6 lata temu

yog miesiąc temu

Innuendo najlepszy Queen, wiadomo.

Kiedyś coś podobnego na fejsikowy łańcuszek pisałem, więc przekleję.

Obrazek

1. Godspeed You! Black Emperor - F♯A♯∞ // awangardowo-post-rockowy crescendocore z wiolonczelką
2. Kaliber 44 - Księga Tajemnicza. Prolog // pierdolony hardkor psychorap
3. Tiamat - Wildhoney // ładne melodyjki ćwierć-pinkfloyd metal
4. Arcturus - La Masquerade Infernale // cyrkowo-teatralno-poetycki awangardowy prog black
5. Morbid Angel - Altars of Madness // bluźnierczy oldschool sejtanik/lovecraftian death
6. Mayhem - De Mysteriis Dom Sathanas // oprawiony w ludzką skórę black z Belą Lugosim na wokalu
7. Impaled Nazarene - Ugra-Karma // industrial cyberpunk sadometal
8. Destroyer 666 - Unchain the Wolves // epic black/thrash
9. My Dying Bride - Turn Loose the Swans // udręczony romantik doom/death
10. Bathory - Twilight of the Gods // epic heavy/doom podpierdalający bębny z prog rocka
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 2275
Rejestracja: 4 lata temu

kurz miesiąc temu

Piękna lista. Gratki!
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 4902
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Światowa stolica beztalencia, bagiennej gorączki i nędzy duchowej

Vexatus miesiąc temu

Bardzo ciekawy temat, użyszkodniku @kurz! :) W moim przypadku tych płyt bym musiał chyba wklepać około setki. Jak na razie to zrobiłem sobie tak na szybko listę bez głębszego zastanowienia i już mam kilka pozycji wspólnych z @yogzorem, co jest trochę niepokojące... ;)
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 4855
Rejestracja: 5 lata temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz miesiąc temu

To były wczesne lata 80-te i cios w postaci płyty Fasolek. Kierwa co to było za dzieło. Tam było wszystko. Speed metal na pełnej kiedy wjeżdżał Wujcio Wariatuńcio, black metal pierwszy w kraju w hicie A To Jeż, początki lubieżnego pornogrindu z ultra kultowym wideo do kawałka Mydło Lubi Zabawę. Dla "koneserów" jazzu też się coś znalazło Dżdżownica Jazz. Ktoś krzyczy a gotyckie dźwięki proszę bardzo Moja Fantazja. Po lekturze takiego ciosu wiedziałęm, że będę kochać metal.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2068
Rejestracja: 6 lata temu

dj zakrystian miesiąc temu

Depeche Mode - Black Celebration
Nirvana - Nevermind
Metallica - Black Album
Kat - Oddech Wymarłych Światów
Slayer - Show no Mercy
Iron Maiden - Fear of the Dark
Mniej więcej w takiej kolejności poznane.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4047
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY miesiąc temu

Hajasz generalnie skończył temat, bo fasolki to metal absolutny, ale ja chciałem napisać o mojej osobistej przygodzie z tym gatunkiem. Gdy jeszcze nie wiedziałem, że w ogóle taka muzyka istnieje, szukałem o trzeciej w nocy w niemieckiej telewizji jakichś pornoli żeby zwalić sobie konia i tak klikając pilotem na kolejne programy, trafiłem na MTV. A w MTV leciał teledysk "the loss and curse of reverance" najlepszego norweskiego zespołu 2. fali. Pamiętam, że stałem jak wryty patrząc na tego Ihsahna w zbroi, szczerzącego się do kamery i grającego na gitarze gdzieś w jaskini. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie, chciałbym jeszcze kiedyś w życiu poczuć taki klimat pierwotnego zła i tej obcości, których wówczas doświadczyłem. Coś podobnego miałem co prawda rok temu na Silesii, kiedy zobaczyłem Hajasza w jego czapce, ale jednak dawniej te odczucia były trochę silniejsze. To było takie egzotyczne, takie nowe... Nie mogłem oderwać wzroku. Ten mroczny motyw, gdy na teledysku Samoth unosi w górę swoją czapkę, tfu, miecz - widzicie jak mi się myli? - to na nastoletnim gówniarzu robiło naprawdę wrażenie. Znałem już wtedy teledyski miensona, jakieś inne inch nails i inne tego typu bzdety, ale wydawały mi się kiczowate w swojej estetyce, a tam, to dopiero widziałem faktyczne zlo. Trzeba było 30 lat, żebym znów to poczuł, gdy pamiętnego czerwca Hajasz wyszedł z namiotu się ze mną przywitać, a jego przylizane, przepocone włosy wystawały spod czapki pamiętającej jeszcze bitwę pod Bull Run.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
Zsamot
Moderator globalny
Posty: 3093
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot miesiąc temu

dj zakrystian pisze:
miesiąc temu
Depeche Mode - Black Celebration
Nirvana - Nevermind
Metallica - Black Album
Kat - Oddech Wymarłych Światów
Slayer - Show no Mercy
Iron Maiden - Fear of the Dark
Mniej więcej w takiej kolejności poznane.
Nirvana - Nevermind/ nagrana przez moją siostrę (sknera... ) na Fuji 90, na drugiej stronie: Depeche Mode 101 : w efekcie sam nie wiedziałem, co jest bardziej zajebiste...
Metallica - Black Album
Kat - Bastard
Slayer - Show no Mercy
Iron Maiden - Fear of the Dark -> za klipo koncertowy, a album to Killers i Seventh son...

Ale i tak pewnie mógłbym tu dużo wymieniać.
Allah jest wielki, ale B-52 też jest duży.
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4047
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY miesiąc temu

To już wiem, dlaczego macie taki trywialny gust muzyczny. Zaczynaliście od przaśnego metalu. Dziś Nirvana, jutro Cannibal Corpse.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
kataton88
Posty: 65
Rejestracja: miesiąc temu

kataton88 miesiąc temu

Takie przekumy z tymi Fasolkami, a nikt nie wspomniał o leśno-pogańskim "Zającu poziomce". Toż to nawet metaluchy się za to zabrały i oczywiście jak to w przerabianiu klasyki powstała kupa, bo goście już nie wiedzieli, czy robią sobie bekę czy to jednak na poważnie. Tak jak dzieciaki znad jeziora się chciały z Brithney zabawić, no i kicha. Parę splunięć i perkelowanie nie wystarczy. Oryginał jako znak czasów jest bardziej przerażający i chory niż "Bodom after midnight" z całą otoczką. Chyba tylko raz takie podśmiechujki się udały (może wbrew intencjom) - zamaskowani z Timberlejkiem.

A co do tematu, to każdy tu pisze o swoim jestestwie muzycznym, a nie wiem, czy o to do końca chodzi.

Dla mnie taka zmiana jestestwa to np. koleś z podstawki, który słuchał rzeczonych kanibali, ale ktoś mu zapodał kasetkę honoru, ojebał się na zero i został skinem. Albo małolata, która nasłuchała się, że trzeba choć raz odsłonić twarz i pocałować noc, tylko odsłoniła i pocałowała co innego i stała się przedwcześnie kobietą. Takie sytuacyje życiowe.

No ale dobra. Niewinnym dziecięciem będąc, uczęszczałem jak to dziecięcia niewinne do kosciółka, a koło kościółka był dom towarowy, który był w czasie sum bardzo uczęszczany, a potem inne, starsze dziecięcia wypytywały tych młodszych, co było na kazaniu, bo jak nie wiedziały, to tatuś sprałby im dupę. W każdym razie w tej zastępczej świątyni (otwartej w niedziele, takie paskudne przeobrażeniowe czasy) było stoisko muzyczne i tam sobie kupowałem różne kasetki, patriotycznie, polskie, inspirowany "Clipolami" itd. OK, były też 2 x tańsze. No i po różnych tilawach, Ilużynach, słit nojsach, proletarjatach gdzieś między Kazikami a innymi Irami wygrzebałem kaciorskie "Ballady".
Z pewną taką nutką nieśmiałości włożyłem kasetkę do magnetofonu, poleciały pierwsze dźwięki "Legendy", no i po chwilowej konsternacji, czemu od razu nie napierdalają ostro jak jakaś, nie przymierzając, ira (a co, kurwa? chciałeś "Ballady" to masz ballady), tylko jakieś plumkanie, przyszedł stan, który fachofcy nazywają stupor kat(atonicus). A wieczorem to czarodziejski dom do mnie przemówił jak do Romka, no i nie odmówiłem paciorka.
Tak to mi, Romek, spierdoliłeś jestestwo. A byłbym teraz statecznym, wierzącym i praktykującym obywatelem.
HUMAN
Tormentor
Posty: 1302
Rejestracja: 6 lata temu

HUMAN miesiąc temu

koło 1988 QUEEN , Iron Maiden . Slayer i KAT......od tego sie zaczęło ... 92/93 Paradise Lost MDB ..... 94 Morbid Angel , Death i tak po grób death metal !!!
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 2068
Rejestracja: 6 lata temu

dj zakrystian miesiąc temu

TITELITURY pisze:
miesiąc temu
To już wiem, dlaczego macie taki trywialny gust muzyczny. Zaczynaliście od przaśnego metalu. Dziś Nirvana, jutro Cannibal Corpse.
Ten gust wynika poniekąd z rocznika, koniec lat 70-tych, więc ta Nirvana, Czarna Meta czy Mejdenowy strach przed ciemnością, musiały się pojawić, to było wtedy na początku lat 90-tych w tiwi. @Zsamot do tej listy wypada jeszcze dorzucić Arise Sepy. To był taki wstęp do mocniejszego grania, bo rok później poznawało się Cannibali, Deicide czy Obituary.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
Zsamot
Moderator globalny
Posty: 3093
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Gniezno

Zsamot miesiąc temu

dj zakrystian pisze:
miesiąc temu
TITELITURY pisze:
miesiąc temu
To już wiem, dlaczego macie taki trywialny gust muzyczny. Zaczynaliście od przaśnego metalu. Dziś Nirvana, jutro Cannibal Corpse.
Ten gust wynika poniekąd z rocznika, koniec lat 70-tych, więc ta Nirvana, Czarna Meta czy Mejdenowy strach przed ciemnością, musiały się pojawić, to było wtedy na początku lat 90-tych w tiwi. @Zsamot do tej listy wypada jeszcze dorzucić Arise Sepy. To był taki wstęp do mocniejszego grania, bo rok później poznawało się Cannibali, Deicide czy Obituary.
Arise lub u mnie wcześniej był Beneath... (przekornie, bo wszyscy ją chwalili, więc uparcie kupiłem najpierw B. potem Schozfrenię). Co ciekawe, to Beneath... kupiłem oryginalną z Polskich Nagrań- najarany, że oryginalna, a tam ... zero wkładki, tylko tyle, co w TAKT, tylko twardszy kartonik. Ależ miałem wkurw. No a potem rzeczywiście kumpel mi pożyczył kilka kaset, a tam debiuty Grave, Unleashed, Deicide, Cannnibal Corpse, Morgoth. No i już nic nie było takie samo.
Allah jest wielki, ale B-52 też jest duży.
Awatar użytkownika
brzask
Tormentor
Posty: 1147
Rejestracja: rok temu
Lokalizacja: Kalisz

brzask miesiąc temu

"albumy które zmieniły jestestwo" hm,, dla mnie to te z którymi wiążą się obrazy i ludzie z przeszłości
jakbym miał sięgnąć jak najdalej potrafię i pamiętam - były to najpierw płyty winylowe których słuchał Ojciec - z naszego podwórka na pewno Maanam O!, Mental Cut i Nocny Patrol a z zachodu Pink Floyd przede wszystkim The Dark Side of the Moon..Do tego Roxette,Europe, Queen i Dire Straits - nie wymienię płyt, pamiętam pojedyncze kawałki.
póżniej 6 klasa podstawówy Nirvana epka 'Hormoaning' /strony b singli z Nevermind/, Ugly Kid Joe 'Americas Last Wanted', i Faith No More 'Angel Dust'
co tam dalej ...7-8klasa podstawówy wchodzi trochę thrashu, punka i rac - najbardziej pamiętam SOD 'Speak English or Die', Testament 'New Order', Overkill 'Years of Decay' i 'Under the Influence', Iron Maiden(nie podobał mi się w ogóle, ale miałem kolegę w klasie który już wtedy wiedział o nich absolutnie wszystko..) i Kreator 'Extreme Aggression' (bałem się tego albumu max na początku, całkiem możliwe że to był pierwszy kontakt z takim wokalem..) , z tego okresu pamiętam też i pierwsze potyczki i bójki związane z muzą - był "obóz" w budzie punkowy, metalowy i oczywiście skinheadzi hehe, były kłótnie i jakieś bijatyki ale nikt nikomu nigdy większej krzywdy nie zrobił... za to wszyscy znali te same płyty choć niby niektórych na przekór innym "nie lubili" ( np Legion 'Lata walk ulicznych', Honor 'Urodzony Białym' i 'Stal Zemsty', KSU 'Pod prąd', The Bill 'Początek Końca')
RAC / ale też i hate-core, np Blue Eyed Devils 'murder squad' 'h2000'/, obok metalu, rozwijał się przez całą szkołę średnią- doszły płyty z zagranicy Skrewdriver 'Boots and Braces', 'Blood&Honour', No Remorse 'Under the gods', ....No i nadszedł 1994 - usłyszałem wtedy Samael 'Ceremony Of Opposites', Gorefest 'Erase' i Bolt Thrower 'For Victory' - od nich się zaczął tak na prawdę konkretny wkręt w ciężką muzykę. Kolejne płyty które wiele dla mnie znaczyły i dalej znaczą poznane w tym okresie - PL 'Shades of God', Manowar 'Triumph of Steel', TON 'Bloody Kisses', Tiamat 'Wildhoney' i 'Deeper Kind of Slumber' i In The Woods 'Heart of Ages' ale i pojawił się Kyuss i QOTSA....A, no i zapomniałbym - do roku 1998 kompletnie w dupie miałem tak naprawdę skandynawski i polski black metal - dopiero wtedy kupiłem pierwsze dwa CD - Burzum Filosofem i Sacrilegium 'wicher' Wcześniej nie dojrzałem do tego chyba, taka ma diagnoza...Dokładnie w 1999 poznałem też towarzystwo przy którym nasłuchałem się jeszcze muzy spod znaku The Cure i Joy Division - nie była i nie jest to muzyka powiedzmy mojego życia....ale wiążą się też i z nią wspomnienia - m.in. Cure 'disintegration', Siekiera 'nowa aleksandria', ale i też Totten Hosen 'opel gang' , Daily Terror 'aufrecht'
To tak w skrócie wyglądało właśnie
'napuchną mną drzewa'
'Od dobrych kilku lat...'
'The cult of Heroes our religion, our world is one of strife
Nature our new righteous order, Free and Proud and Wild'
'There's something growing in the trees
I think it's a different me'
kataton88
Posty: 65
Rejestracja: miesiąc temu

kataton88 miesiąc temu

, z tego okresu pamiętam też i pierwsze potyczki i bójki związane z muzą - był "obóz" w budzie punkowy, metalowy i oczywiście skinheadzi hehe, były kłótnie i jakieś bijatyki ale nikt nikomu nigdy większej krzywdy nie zrobił... za to wszyscy znali te same płyty choć niby niektórych na przekór innym "nie lubili" ( np Legion 'Lata walk ulicznych', Honor 'Urodzony Białym' i 'Stal Zemsty', KSU 'Pod prąd', The Bill 'Początek Końca')
Aż mi się morda śmiechnęła. No tak, takie były te pojebane lata 90. Totalny rozpierdol, bida i te ideowe przenikające się subkultury, tylko z perspektywy czasu nie było ni chuja idei, jak pisał poeta, albo ideą było bliżej nieukierunkowane wkurwienie na rzeczywistość, którą dzisiaj wspomina się z ciepłym sentymentem, gdy świat stał się taki wspaniały, że nie ma już na co się wkurwiać.

U mnie akurat klimaty kibolskie były dominujące, ale pamiętam naczelnego szatanistę w mieście, który postanowił być kibolem i pomykał we fleju na mandarynę. I kumpla skinheada, późniejszego szefa kibolki i gangusa, który postanowił go nawrócić.

Dyski w podstawce, na których leciała K88, pierwsze przytulanki do "Bram" " w imię rasowej jedności" (to ukształtowało moje jestestwo w tym sensie, że nie brandzluję się do mulatek ani nie lecę na dziewczyny, które przegięły z solarką) . Oj, teraz TVN wysmażyłby szokujący reportaż.

Z punkiem nigdy nie było mi po drodze, ale wspomniany "Początek końca" (zwłaszcza 2 pierwsze kawałki) i Deuerodezertera do dziś sobie sporadycznie i sentymentalnie odświeżam.
Awatar użytkownika
brzask
Tormentor
Posty: 1147
Rejestracja: rok temu
Lokalizacja: Kalisz

brzask miesiąc temu

kataton88 pisze:
miesiąc temu
" w imię rasowej jedności"
zapomniałem o tej balladce! nie było szkolnej dyskoteki bez niej - wszystkie dziewczęta z klasy znały K88:)
'napuchną mną drzewa'
'Od dobrych kilku lat...'
'The cult of Heroes our religion, our world is one of strife
Nature our new righteous order, Free and Proud and Wild'
'There's something growing in the trees
I think it's a different me'
Awatar użytkownika
Kozioł
Tormentor
Posty: 1834
Rejestracja: 2 lata temu
Lokalizacja: Forteca trolli.

Kozioł miesiąc temu

4 klasa zaczęła się lubistyka polskiego rocka i mój pierwszy band na poważnie: Guns n Roses. Rock później na zdjęciu klasowym, już długo z tyłu bez wąsa na przedzie i koszulka metal and hell. Zaraził mnie kuzyn, Bastardem i Oddechem, ale pierwszą moją zakupioną była kaseta 38 minet. Kat był #1. Krótko potem rozjebałem się na poważnie #2: Slowly we Rot, Warmaster, Blood Ritual. Szkołę średnią później zrozumiałem Faith no more a na starość, na forum odkryłem stonera, sludge i inną od metalu muzykę.

trzy najważniejsze zespoły świata: slayer, morbid angel, swans.
Turris Babylonica e stercore facta est.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 2275
Rejestracja: 4 lata temu

kurz miesiąc temu

Dodam tylko, że jakimś tam konkretnym przełomem dla mnie było odkrycie serwisów streamingowych, które przerwało moją długą abstynencję muzyczną. Dało mi to impuls do powrotu do muzy. Paradoksalnie dzięki temu wróciłem do słuchania fizycznych nośników, w zasadzie w 99,9% winyli, których kolekcję zbieraną w latach 80-ch ładnych kilkanaście lat temu oddałem w dobre ręce, razem z całym sprzętem. Zakupiłem gramofon i rozpocząłem odbudowę i rozbudowę kolekcji. Cedeki w ilości pewnie kilkaset sztuk są, ale nie tykam, nie lubię, zepsuły mi odbiór muzyki we wczesnych latach 90-ych. Jestem do nich uprzedzony. Żałuję tylko wyrzuconych kaset, w zasadzie nie wyrzuconych, tylko nie odebranych od byłej żony - co z nimi się stało chuj wie.
Wracając do albumów, bez lizania dupy, dużo mi dało zapisanie się do tego forum, dzięki temu poznałem i poznaję masę nowej, ale głównie starszej muzy, klasyki i nie tylko, której nie dane mi było wcześniej poznać czy odkryć. W dużej części nie jest to metal. Wciąż pojawiają się rzeczy, które otwierają mi nowe szufladki w głowie, co w wieku 50 lat jest nawet dla takiego świra jak ja sporym zaskoczeniem.
Awatar użytkownika
Kozioł
Tormentor
Posty: 1834
Rejestracja: 2 lata temu
Lokalizacja: Forteca trolli.

Kozioł miesiąc temu

haha, ja swój cały sprzęt w jesień corze oddałem. tak więc w tym roku będzie miała miejsce sprzętowa odbudowa. kasety też oddałem wieki temu, a była żona zajumała mi kilka fajnych placków. sporo analogii.
Turris Babylonica e stercore facta est.
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4047
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY miesiąc temu

Fajnie mieliście wy tam wyżej. U mnie w podstawówce tylko eurodance, a kiedy wyszedł "Alboom" Loroya, wszyscy znali go na pamięć. Teraz jadą po nim te hiphopery, ale wtedy to była żywa legenda. Jako jedenastolatek nie wiedziałem wciąż co prawda, czemu twardnieją sutki, ale śpiewanie tego miało w sobie czar przełamywania barier wiekowych. Skinów, ani punków w szkole u mnie nie było, wszyscy nosili dres, a kiedy przyznałem się, że słuchałem zespołu "Hey", który w tamtych czasach grał faktycznie dość ostro, wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę. Potem pojawił się dwa lata starszy kolega i podrzucił mi "smells like teen spirit" tego pajaca wecwfanelowej koszuli, co to się zastrzelił. Potem podrzucił mi metalike, ale id dupy strony, bo "ride the lightning" oraz "majstra od tapet", a dopiero po pewnym czasie sam dowiedziałem się, że jeszcze wcześniej Amerykanie nagrali "Kill'em All", na którym się skończyli. Równolegle eksploatowana do zerwania taśmy była kaseta Prodigy "FAT of the Land", jedyne wydawnictwo tego zespołu, które mi się podoba. Potem zaś był Iron Maiden, o którym przeczytałem w czasopiśmie "Reset". I kiedy w 1997 roku pojechałem na kolonię do miejscowości Ilmenau w Hitlerówku, poszedłem do Kauflandu na zakupy urzeczony ilością płyt dostępnych tam do kupienia. Obok Iron Maiden był Manson, a obok Mansona Marduk, a konkretnie "Fuck me Jezus". Wziąłem te płytę do ręki i patrząc na okładkę, pomyślałem sobie, że takiej muzyki słuchają już tylko zwyrodnialcy seksualne i ćpuny. Dziś sam jej słucham. Zresztą, sprzedawałem już chyba te historie na forum. Ale kupiłem wtedy "Fear of the Dark" oraz "No prayer for the Dying" Irenki Majdaniec, jak również "Antichrist Superstar" wspomnianego Mięsona, jedyną moim zdaniem słuchalną płytę tego przychlasta. Wszystkie trzy były potem namiętnie słuchane w domu. Potem była przerwa, a potem wpadłem na portal "nuta. Pl", gdzie zespół o nazwie Satanos Klaudynos utworem "Roland i Saraceni" przypomniał mi o istnieniu muzyki takiej jak metal. Potem zamieściłem tam jedyny istniejący kawałek mojej kapeli Genocibium pt. "Zaostrzone pale", którego łaskaw był słuchać DeDe. A potem, to już z górki. Jak wielu kuców, zacząłem od Crsndle of Flight, żeby potem odkryć Marduk. I już wtedy chyba skręcałem w stronę BM, bo po zakupie płyty "Sothis" Vader najbardziej podobał mi się na niej cover "Freezing Moon", który jak wówczas sądziłem i do dzisiaj nie zmieniłem zdania, jest lepszy od reszty utworów Vader. Potem był bolth Thrower, o którym myślałem, że tak ciężko brzmi, ponieważ grają go tylko na odpowiednio podrasowanych gitarach basowych, co wynikało z bladego pojęcia o tym jak się te muzykę tworzy. Dzisiaj mnie to niezmiernie bawi, ale wówczas Brytole wydawali mi się grać muzykę tak ciężka, że po prostu nie wierzyłem, że można to robić przy użyciu zwykłego instrumentarium. Ponieważ jako młody, zbuntowany kuc, zgłębiałem wowczas równie namiętnie kino gore, nie mogłem też nie trafić na epke Necrophagii "Cannibal Holocaust", w której zakochałem się od pierwszego odsłuchu i jest to miłość niesłabnącą, ponieważ do dzisiaj uważam Nacrophagie za jeden z niewielu zespołów deathmetalowych, którego warto słuchać i mieć jego dyskografię na półce. Stosunkowo późno poznałem Darkthrone, bo będąc już obcykanym w muzyce Emperor i Burzum. Wydawnictwa Fenriza wydawały mi się wówczas strasznie ubożuchne i nudne i trzeba było wielu lat, żebym to zdanie zmienił, choć nie do końca, bo do dziś fanem Darkthrone nie jestem. Czasem poleci któraś z trzech pierwszych płyt i to wszystko. Może gdybym poznał te zespoły w odwrotnej kolejności, dzisiaj synonimem 2. fali BM byłby dla mnie Darkthrone, a nie Emperor z "Wrath of the Tyrant", ale stało się inaczej. I to by było na tyle jeśli chodzi o romantyczne początki mojej przygody z ciężkimi brzmieniami. Wszystko było wówczas takie nowe, świeże, obrazoburcze, człowiek autentycznie żył tą muzyką, miast tylko jej słuchać. Brakuje mi tego, ale cóż poradzić. Jak powiedział Heraklit, nie są się wejść dwukrotnie do tej samej rzeki.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
kataton88
Posty: 65
Rejestracja: miesiąc temu

kataton88 miesiąc temu

TITELITURY pisze:U mnie w podstawówce tylko eurodance, a kiedy wyszedł "Alboom" Loroya, wszyscy znali go na pamięć.
Ma daj.

Mnie też toto nie ominęło niestety. Wszyscy byli z Kielc. Tylko myśleli, że Kielce leżą nad "Sielicą", a ten potoczek, lewy dopływ Bobrzy, zwie się Silnica jednak.

Ja miałem jeszcze na tej fali kasetkę "Wzgórza", którą zajumał mi kumpel (więc nie muszę wstydliwie chować, gdy ktoś przychodzi). Kumpel, koszykarz i słuchasz rapów wszelakich, wyjechał do Stanów robić karierę w NBA, ale mu nie pykło do końca.

Spotkaliśmy się po latach, powiedział, że po pierwszym ścięciu z Murzynami na parkiecie wyleczył się z hh, a jego ulubionym zespołem jest Type O Negative. Pasi do historii zmieniającej jestestwo.
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4047
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY miesiąc temu

Tyle, że ja lubiłem Liroya. Do dziś lubię go sobie puścić przez sentyment. A koledze nie spodobali się nasi czarni bracia? Uuuuu, niektórzy użytkownicy forum będą oburzeni, wszak wiadomo, że im więcej ciemnego pigmentu w skórze, tym człowiek lepszy. To nazywa się teraz antyrasizm
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
kataton88
Posty: 65
Rejestracja: miesiąc temu

kataton88 miesiąc temu

Kolega pewnie Łelbeka zna.

Nie no, potem mówił, że najlepszego kumpla miał czarnego.

Po prostu na hali wybili mu z głowy marzenia o parytecie w NBA.
Awatar użytkownika
Kozioł
Tormentor
Posty: 1834
Rejestracja: 2 lata temu
Lokalizacja: Forteca trolli.

Kozioł miesiąc temu

a ja tam bym chciał żeby Emanuel Olisadebe został prezydentem białej jak orła cień polski. byłoby tyle śmiechu i uciechy dla postronnego przechodnia. w rytm alboomu zaruchalem po raz pierwszy tzn coś podobnego do ruchanka się odbyło, ale ze na plaży w lato.... to wyszło romantycznie, jak młode wilki w filmie. ognisko w oddali, gumka sie zsunęła...
Turris Babylonica e stercore facta est.
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 4047
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY miesiąc temu

... Baśka miała fajny biust, a Natalia genitalia.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.
Awatar użytkownika
Kozioł
Tormentor
Posty: 1834
Rejestracja: 2 lata temu
Lokalizacja: Forteca trolli.

Kozioł miesiąc temu

a kat kradł riffy tylko nie wiem od kogo :)
Turris Babylonica e stercore facta est.
deathwhore
Tormentor
Posty: 4020
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej

deathwhore miesiąc temu

Elektryczne Gitary - Chałtury
Metallica - Kill'em All
King Crimson - In court of crimson king
Death - Symbolic
Vader - The Darkest Age
Nebiros pisze:
3 lata temu
A w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Awatar użytkownika
Derelict
Tormentor
Posty: 511
Rejestracja: 4 lata temu

Derelict miesiąc temu

Slayer - 1986 - Reign In Blood
Terrorizer - 1989 - World Downfall
Napalm Death - 1992 - Utopia Banished
Trist - 2007 - Hin-fort
Tetragrammacide - 2017 - Primal Incinerators Of Moral Matrix
Discharge - 1982 - Hear Nothing See Nothing Say Nothing
GENOCIDE SS - 1999 - We Are Born Of Hate
Wolfbrigade - 2012 - Damned
Body Count - 1992 - Body Count
Massive Attack - 1998 - Mezzanine
Portishead - 1994 - Dummy
Cypress Hill - 1995 - III - Temples Of Boom
Wu Tang Clan - 1993 - Enter the Wu-Tang (36 Chambers)
Madvillain - 2004 - Madvillainy
Nas - 1994 - Illmatic
Mobb Deep - 1995 - Infamous
Mobb Deep - 1996 - Hell On Earth
Deltron 3030 - 2000 - Deltron 3030
Gang Starr - 1998 - Moment of Truth
Gravediggaz - 1994 - 6 Feet Deep
GZA - 1995 - Liquid Swords
Raekwon - 1995 - Only Built 4 Cuban Linx
Carbon Based Lifeforms - 2006 - World Of Sleepers
Jean-Michel Jarre - 1976 - Oxygene
Dominique Guiot - 1979 - L'Univers de la mer
Astral Projection - 1996 - Trust In Trance
X-102 - 1992 - Discovers the Rings of Saturn
Atmos - 2000 - Headcleaner
Ed Rush & Optical - 1998 - Wormhole
Noisia - 2010 - Split the Atom
Bad Company - 2000 - Digital Nation
Lenny Dee & Radium - 2005 - Noise Brulee
Ophidian – 2005 - Betrayed By Daylight
Pink Floyd - 1975 - Wish You Were Here
Pink Floyd - 1977 - Animals
Earth - 2008 - The Bees Made Honey in the Lion's Skull
Skinny Puppy - 1989 - Rabies
Amon Tobin - 2007 - Foley Room
Kraftwerk - 1975 - Radio-Aktivitat
The Prodigy - 1997 - The Fat of the Land
The Crystal Method - 1997 - Vegas
The Chemical Brothers - 1995 - Exit Planet Dust
Sun Electric - 1996 - Present
Squarepusher - 1997 - Feed Me Weird Things
Ratatat - 2006 - Classics
Hecq - 2008 - Night Falls
Psychic TV - 1994 - Sugarmorphoses
Death Grips - 2016 - Bottomless Pit
Brad Fiedel - 1984 - The Terminator Soundtrack
Elliot Goldenthal - 1992 - Alien 3 Soundtrack
Quantic - 2001 - The 5th Exotic
Noon - 2000 - Bleak Output
Audioslave - 2002 - Audioslave
Klaxons - 2010 - Surfing the Void
My Sleeping Karma - 2012 - Soma
Samsara Blues Experiment - 2010 - Long Distance Trip
Ufomammut - 2008 - Idolum
Yuri Gagarin - 2015 - At The Center Of All Infinity
Electric Wizard - 2007 - Witchcult Today
Awatar użytkownika
TheAbhorrent
Master Of Reality
Posty: 260
Rejestracja: rok temu

TheAbhorrent miesiąc temu

Fajnie czyta się Wasze historie i spisy płyt. Ja aż takich bogatych wspomnień i doświadczeń nie mam. Dość szybko zajarałem się rockiem, bo spodobał mi się wizerunek Guns n'Roses z teledysków, które były niezwykle popularne. Chciałem chodzić w bandamie niczym rudy wokalista więc podpierdoliłem mamie chustę xD , a na walkmanie nie rozstawałem się z "Use Your Illusion" w 3 wersjach kolorystycznych i jeszcze po latach upierałem się że tak ma być,
3 części, a nie dwie! Do teraz z sentymentem myślę o tym zespole, chociaż nie słucham ich prawie wcale, a jak już to "Appetite for Destruction". Stopniowo pojawiały się inne kapele, np. Aerosmith, który też miał zajebiste teledyski. Jak wyszło "Nine Lives" to filmowa ilustracja "Falling in Love (Is Hard on the Knees)" z Tylerem i Perrym śpiewającym do jednego mikrofonu, gitarzystą w wiszącej klatce, pewnym brudem i kiczem powaliła mnie na łopatki. Cały album zresztą jest super i moim zdaniem dobrze się starzeje, czego o późniejszych ich dokonaniach nie powiem.

Ale to tam wszystko nic.

Miałem już wtedy odpływy w stronę czegoś bardziej pokręconego, mroczniejszego i wiedziałem już, że Nirvana i okolice Seattle mnie nie jarają. Wtedy nagrywając w wieczornej audycji na kasety muzykę z radia - cóż, młodzi nie wiedzą o co chodzi - usłyszałem "Malice Through the Looking Glass" Cradle of Filth i to jest chyba jeden z nielicznych momentów, o których naprawdę mogę powiedzieć, że zmienił moje życie. Muzyka idealnie wpisała się w moje oczekiwania, uważałem ją jednocześnie za majestatyczną, agresywną, tajemniczą, piękną i odpychającą. Gościu na antenie wspomniał, że lada moment premiera nowej płyty i nawet podał tytuł, który w odróżnieniu od nazwy zespołu zapamiętałem. W jednej z lokalnych Nor Music (mieliśmy w mieście 3 takie piękne sklepy) wyjaśniono mi co to za kapela. Na stanie nic nie było, ale nowy album był zamówiony, więc wiedziałem już na co chcę wydać oszczędności. Miałem wcześniej parę kaset, ale pierwszy kupionym albumem na CD zostało właśnie "Cruelty and the Beast". No i co ja mogę powiedzieć? Wpadłem po samą dupę. Wszystko tu było fascynujące, od muzyki, tekstów, okładki, wizerunków muzyków aż do rewersu okładki. Do teraz sesja zdjęciowa z CATB jest moją ulubioną, a album ten wraz z DAHE to moi bezdyskusyjni faworyci.

Cradle weszło mi zresztą bardzo mocno. Był to czas raczkującego internetu, a że jarałem się takimi tematami to w 2001 roku postawiłem na darmowym oczywiście serwerze fan site Cold Mirrors. Może ktoś kojarzy? :D Stronę systematycznie rozwijałem, przekształciła się po paru latach w Cradle Of Filth Poland, a gdy Cradle weszli pod skrzydła Roadrunnera uzyskała status, heh, oficjalnej. Heh, takie to czasy neta, teraz myślę o tym jak o idiotycznej fanaberii, ale robiliśmy z powstałą ekipą np. konkursy z fajnymi nagrodami i autorskie wywiady (także podczas press tour). Z czasem zmieniłem profil na fan klub doprowadzając do, jednego niestety tylko, zlotu fanów. W Polsce popularne były wtedy street teamy, ale w to już się nie bawiłem, wydawało mi się to głupie.

I tak w sumie to Cradle jest ze mną już ćwierć wieku (!). W czasach szczenięcych było niejako drogowskazem, teraz jest naturalną częścią mojego świata, do której nie podchodzę jakoś szczególnie. Ona po prostu jest. Nie wiem jak bardzo mnie ukształtowała, ale jestem pewny, że bez zajarania tekstami Daniego nie mógłbym teraz prowadzić swobodnie wykładów po angielsku. Do ezoteryki ciągnęło mnie już wtedy, więc to raczej nie Cradle. Z pewnością COF wpłynęło na wystrój mojej chaty xD Plakaty Cradle z podpisami muzyków są prawie wszędzie, nawet syn ma komiksową wersję Daniego z autografem jako część wystroju pokoju xD
Daniego spotkałem kilka razy, kilku innych muzyków oczywiście też. Z paroma czasami wymienię jakieś krótkie wiadomości, oczywiście z tymi, którzy wydają się sympatyczni (np. Czesi, Richard, Lindsay, Paul A. - chociaż on się od paru lat nie odzywa), z niektórymi nie, bo po prostu nie wydają mi się mili (pominę xD). Dani, jeżeli ktoś jest ciekawy, to jednak mega sympatyczny gość. Oczywiście nie jest już dla mnie idolem, do którego nie wiem jak się odezwać, a inspirującym kolesiem, którego poznałem, który potrafi cieszyć się życiem i czerpać z niego w piękny sposób. Mamy też czasami kontakt przez neta, wiem co niedługo wydadzą :P

Ach, licho, nie chciałem pisać długo xD Tak mam niestety z COF. Czy na Cradle to już koniec z płytami, które tak bardzo zadziałały na duszę? Nie. Jeszcze parę takich było i w sumie jest do teraz.
- "In The Nightside Eclipse" EmperoR, bezapelacyjnie jedna z najważniejszych dla mnie płyt, która jest doświadczeniem metafizycznym, a nie tylko artystycznym,
- "Irreligious" Moonspell, podobnie, ta płyta bez przeniknięcia tła filozoficzno-religijnego nie jest nawet w części tak dobra,
- "Panzerfaust" Darkthrone,
W trochę mniejszym stopniu:
- "Stormblast" i "Enthrone Darkness Triumphant" Dimmu Borgir,
- Candlemass - EDM,
- King Diamond - płyty do "The Eye",
- Iron Maiden - FoTD,
- Satyricon - "Volcano",
- Type O'Negative OR i BK.

Ale poza Cradle najczęściej słucham Motorhead :P
Nie cierpię pisać postów.

Wróć do „Dyskusje muzyczne”