Wędrowycz pisze:
Czy sejtanas, zakonnice, orale, anale i kutasy
No jeśli tak, to ja mam nawet koszulinę w podobnym klimacie. Ale niestety nikt mi jeszcze nie zwrócił uwagi, że jestem fe i niedobry. Nie działa prowokacyjnie.
Mam też koszulinę Dark Fury z napisem "intolerant black metal since 1997", w której popierdalałem po Londynie licząc na to, że jakiś muzułmanin będzie mnie chcia£ bić, ale gdzie tam. Totalna społeczna znieczulica.
To tak na marginesie okładek. A jeśli wrócić do meritum, to pamiętam jak bardzo "chora" wydawała mi się ta:
Było to w 1998 roku. Pojechałem na kolonię do krainy kartofli i sałatki ziemniaczanej, a tam zakupowy raj. U nas pojawiały się dopiero pierwsze markety i empiki ( przynajmniej w Chmurokukułczynie ), a tam do wyboru, do koloru. Virgin store, Kaufland, chuje móje, gej czarodziej. Co prawda wtedy bardziej interesowały mnie gry komputerowe, niż muzyka, ale dzięki miesięcznikowi "Reset" znałem Iron Maiden oraz Marylin Manson, który był dla mnie wówczas szczytem ekstremy zarówno muzycznie jak i wizualnie. I właśnie w Virgin Store, olśniony bogactwem towaru, całymi regałami zapchanymi płytami od góry po samą ziemię, znalazłem płytę "Antichrist Superstar". Obok zaś, pod literką "M" leżała natomiast ww. epka Nadruk, którego loga wówczas oczywiście nie potrafiłem rozszyfrować. Już wtedy nie byłem specjalnie religijny, ale pomimo tego ogromne, negatywne wrażenie wywarł na mnie biały odwrócony krzyż i laseczka wtykająca sobie krucyfiks w cipę. Do dziś pamiętam, co sobie wówczas pomyślałem. "Takiej muzyki słuchają pewnie tylko zwyrodnialczy i margines społeczny. Jakieś ćpuny i psychole. To już lekka przesada". I oto ironia losu: dziś słucham prawie wyłącznie takiej muzyki, a tę epkę uważam za jedno z lepszych wydawnictw Szwedów.
Taka historyjka związana z tematem.