Kark-Ass jak najbardziej i trzy ostatnie płyty Deff.dj zakrystian pisze: ↑rok temu Carcass na Heartwork. I na tych powrotnych w sumie też.
Death - Symbolic
Melodic i melodyjny używam zamiennieCzłowiekMłot pisze: ↑rok temu A tak to temat z dupy, bo sam napisałeś "melodic" w treści pierwszego posta, a w tytule tematu "melodyjny".
Pomieszanie z poplątaniem.
Widziałem na Brudstocku jak Kremator grał, ale potem Owsiak skroił mnie z portfela i bluzy The Exploited, chodził po namiotach i kroił najebanych kucy. Wyobrażacie sobie takie coś? Słuchanie tego metalu, to jest ciężki chleb, albo wpierdol od dresów, albo krojenie z fantów.CzłowiekMłot pisze: ↑rok temuKark-Ass jak najbardziej i trzy ostatnie płyty Deff.dj zakrystian pisze: ↑rok temu Carcass na Heartwork. I na tych powrotnych w sumie też.
Death - Symbolic
Melodyjne Kreatury brzmią znacznie lepiej na żywo. Byłem, widziałem, zgadzam się z @@yogiem!
Melodeath to skrócony zapis melodic death metal.
Jest to pierdolenie. Każdy wiedzący o czym mówi nazwie Arghoslent melodeathem, niezależnie od zaciskających piąstki chłopiąt lubiących naginać rzeczywistość pod swoje ukochane płytki
Tak, At The Gates, Hypocrisy, Arghoslent, stare In Flames to ten sam styl muzyczny, jedynie jedne z tych kapel grają chujowo, a inne dobrze. Jak to w każdym stylu.
Chyba na Twojej ulubionej płycie, bo ona jest dla miękkouchych.
To, że istnieje nurt melodic black metal, które nie oznacza nic ponad to, że to black metal oparty o melodie, a melodeath to już często nie death metal.
A, to w takim razie nie ma takiego który potwierdza tezę z nagłówka.brzask pisze: ↑rok temu Nie słucham, poza paroma wyjątkami, melodyjnego dm...ale wtrącę się bo Unleashed z okresu Warrior i Victory (druga połówka 90tych didżeja wyżej) kompletnie tu nie pasuje (zresztą z żadnego okresu).., tak samo jeśli chodzi o wspomniane Hypocrisy i Sentenced - początki tych dwóch za chuja NIE!
ugh!!
Sentenced na debiucie, to klasyczny def. Ale Unleashed, ten późniejszy, niekoniecznie od Victory np, ale takie As Yggdrasil Trembled, to przecież brzmi jak Amon Amarth w paru momentach. Numer otwierający to wręcz wzorcowy melodeath.
No i Intestine Baalism to jest właśnie przykład, że nazywanie czegoś takiego melodeathem to istne kuriozum.