Napił się piwa u Memcena i odmłodniał?
Gdyby był z Polski to by dostał dożywocie, dawno zdechł w pierdlu i nie popierał nikogo.mork pisze: Tak jakoś mi się wydaje, że jakby Varg był z Polski to by właśnie popierał konfe.
Dlaczego miałby to robić? Varg uznaje siebie za poganina więc Varg i konta to dwie sprzeczne ideologie. Poza tym Konfa jest katolicka, a jej "wywracanie stolika" skończyło się jak poszli razem z pis do wyborów samorządowych.
Chyba nie miało. Wygląda teraz jak Genialny Żółw.
A po więziennie plumkania przybliżają do realu? Muzyka jako taka, odcina nas od rzeczywistości, nawet gdy o niej opowiada - coś jak oglądanie filmów fabularnych.dj zakrystian pisze: ↑miesiąc temuBurzum do kiwania nóżką i tupania główką? No raczej trudno, bo to zupełnie inne klimaty. Filosofem Krzychu określił, jako płytę autystyczną i celne to, bo słuchanie zamyka we własnym świecie. Odcina od realu.
Ja bym z niej jedynie usunął (a może raczej skrócił) ponad dwudziestominutowe plumkanie. No ale ja nie słucham ambientu, więc w nadmiarze mnie nuży. Inna sprawa, że życie to nie koncert życzeń!CzłowiekMłot pisze: ↑miesiąc temu"Filosofem" przesluchalem całe dwa razy i za tym drugim główka się pokiwała. Piszę to, żeby nie było oskarżeń o offtop.
Nigdy w życiu!. To wspaniałe, hipnotyzujące granko-plumkanko jest równie dobre, co dwa pierwsze kawałki. Ostatnimi czasy słuchałem nawet więcej tej drugiej połowy albumu, niż pierwszej. Z winyla można całą noc słuchać jednej strony drugiego LP i nie przekładać.Blind pisze: ↑miesiąc temuJa bym z niej jedynie usunął (a może raczej skrócił) ponad dwudziestominutowe plumkanie.CzłowiekMłot pisze: ↑miesiąc temu"Filosofem" przesluchalem całe dwa razy i za tym drugim główka się pokiwała. Piszę to, żeby nie było oskarżeń o offtop.
Głupotki pan piszesz. Więzienne plumkanie, zawiera sporo motywów z wcześniejszych i późniejszych płyt. Ale to trzeba posiadać jakiś minimalny słuch, by wychwycić. Zazwyczaj krytykują kuce, które jedyne co nagrały, to swoje puszczanie gazów na telefon!Hajasz pisze: ↑miesiąc temuA ja sobie bardzo wyobrażam. I o ile na poprzedniej Tomhet był rewelacyjnym zakończeniem tak tu na Filosofem końcowa mocno siada. Nikt nawet niech nie próbuje wmawiać, że Krzychu potrafił w ambienty (żaden blek metalowiec nie potrafi) a miał nawet u siebie w Norwegii takich co potrafią jak choćby Ildfrost. Wystarczyło posłuchać i się uczyć. Czasem coś mu wyszło z pitu, pitu jednak w dużej mierze to straszna sraka te jego synthy. Albumy zza krat to dla ułomnych i upośledzonych granko. Wielu sobie ostrzyło zęby po powrocie bo jednak pokazał, że dalej potrafi grać bleki ale potem wrócił do tego gównianego plumkania. Efekt taki, że nawet mu się udało totalnie zmasakrować swój hitowy instrumental Tomhet. Tak oto legenda i kult sięgnął dna a teraz nawet próbuje się przebić pod dno.
A może sobie tam być i zakamuflowany wał do dupy skoro jest to chujowe i biedne ale mekasykański patus nie zniża się do słuchania takiego gówna bo takie keyboardowe granko potrafiły lepiej nawet ekipy z Blue Star.dj zakrystian pisze: ↑miesiąc temuTo tam jest np Belus Tod z Belusa. Ale mongoł z brudnym meksykańskim patusem w awku, nie ogarnia.
W Casio. Midi to interfejs.dj zakrystian pisze: ↑miesiąc temuDaudi w Audi, jest realizowane w midi, bo tylko to miał wtedy udostępnione.
Całkiem możliwe. Cytuję tylko Krzycha, a pojęcie o programach itd mam mniejszę, niż on.pit pisze: ↑miesiąc temuW Casio. Midi to interfejs.dj zakrystian pisze: ↑miesiąc temuDaudi w Audi, jest realizowane w midi, bo tylko to miał wtedy udostępnione.
No i to jest głos rozsądku, na tym intelektualnym pustkowiu Brutallandu. Chociaż na 2 pierwszych płytach, Krzychu rzuca ca chwilę dobrymi riffami, tak od 3, zdał sobie sprawę, że technicznie jest średni i postawił na geniusz w prostocie. Filosofem, to opus magnum.
A ja nie znaju, sprawdzę, ale wątpię czy coś jest w stanie przebić oryginał. Sterbend też podjebał ten riff, w numerze pierwszym na jedynej płycie.TITELITURY pisze: ↑miesiąc temuJa lubie To, co było kiedyś w wersji Aborym. Chyba podoba mi się bardziej od oryginału.
Przecież Sterbend to w praktyce był tribute band. Świetny jest ten ich jedyny pełniak.dj zakrystian pisze: ↑miesiąc temuSterbend też podjebał ten riff, w numerze pierwszym na jedynej płycie.
Jeden z najlepszych coverów czegokolwiek, jakie w ogóle powstały.TITELITURY pisze: ↑miesiąc temuJa lubie To, co było kiedyś w wersji Aborym. Chyba podoba mi się bardziej od oryginału.