Trzy pierdziawki chwyciły za gitary i zaczęły grać norweski black metal, co dziwnym nie jest, bo są z Norwegii. I o dziwo są ładne. Ale dziś, wiadomix, jak tylko kobieta chwyci za co innego, niż kutas lub ścierka do naczyń, to zaraz robią z niej feministkę i tak też się stało w przypadku tych trzech szmul, o czym możecie przekonać się wchodząc na Metal Archives i sprawdzając jakie tematy porusza ich muzyka. A gówno prawda, ponieważ żadnego feministycznego trolololo w ich muzyce nie ma i trzeba bardzo chcieć, żeby dopatrywać się w niej głupiej ideologii darmowych podpasek w każdej szkole. Co prawda panie nie są oryginalne w kreowaniu siebie na czarownice ( ach, jakbym chciał, żeby kiedyś powstał zespół, którego członkowie identyfikują się jako turboodrzutowe lokówki do koszenia kaloryferów), ale mimo pójścia w zgrany już temat, znany mi od czasów co najmniej Astarte, robią to z gustem i przekonująco. Być może prywatnie są feministkami, nie przeczę, na szczęście w ich twórczości jest diabeł, nie rozhisteryzowana macica, więc odbiorca odnajdzie tam chtoniczną, mroczną kobiecość Menad pożerających w bakchicznym szale surowe mięso swoich ofiar albo Medeę składającą w środku nocy ofiarę bogini magii Hekate. Także bezpieczny black metal, to to nie jest, co zresztą widać po ich scenicznym imaż:
w kontekście którego nie razi pokazywanie cycków:
ponieważ tutaj ma to sens w kontekście całego show, zamiast być prymitywnym szczuciem cycem, jak jest to w przypadku większości artystek muzyki alternatywnej, którym wydaje się, że 50 lat po rewolucji seksualnej są w stanie jeszcze kogoś szokować swoim nagim ciałem.
Muzycznie też jest bardzo dobrze. Szmulki grają norweski BM, garściami czerpiąc z najlepszych tradycji tego nurtu. Jest w tym może jeszcze jakaś szorstkość, a ze względu na długość niektórych utworów, całość wydawać się może nieco zbyt... pocięta? Ale całokształt wypada bardzo dobrze, muzyka pędzi, jest w niej duża doza szaleństwa, a wisienkę na torcie stanowi na ostatniej płycie kawałek "Mama", gdzie pod gitary śpiewa sobie chórek. Potrafią panie więc stworzyć swój muzyczny świat, a to wyróżnia ich muzykę na tle multum blackmetalowych kapel wpadających jednym i wypadających drugim uchem. Temat założyłem, bo dowiedziałem się o zespole z innego źródła, ale okazał się na tyle ciekawy, że postanowiłem podzielić się nim również z Wami, natomiast to inne źródło poinformowało o istnieniu kapeli na okoliczność powstania pierwszej płyty. Zatem kapela stawia dopiero swoje pierwsze kroki, a już wypada dobrze. Jeśli pójdzie faktycznie w stronę Ukć, to szkoda, ale jeśli wybierze drogę utworu, który wam powyżej wrzuciłem na YouTube, moim zdaniem najlepszego na płycie, to będzie w przyszłości jeszcze czego posłuchać.
Skład:
Victoria F. S. Røising - Bass (2021-present)
Nikoline Spjelkavik - Guitars (2021-present)
Johanna Holt Kleive - Vocals, Drums (2021-present)
Dyskografia:
2022 - Hysteria [single]
2022 - Solace Sisters [single]
2023 - Blod (Rabiat Remix: Roskilde 2023) [single]
2024 - Black Metal is Krig [single]
2024 - Mother [single]
2024 - Fresh Blood, Fresh Pussy [single]
2024 - Witch Club Satan
MA: https://www.metal-archives.com/bands/Wi ... 3540526087
BC: https://witchclubsatan.bandcamp.com/music