Dla Ciebie makulatura - dla mnie te flayery, ulotki były tłem całego pokoju wyklejanego do ostatniego centymetra. Ju kurwa nie rób się taki dorosły, ze nie jarał Cię plakat czy naklejka. Ba, powiem, że teraz naklejka i plakat dołączany do konkretnej CD czy winyla to limit.
Zatem chyba nie jest to taka zbędna "makulatura", jak to próbujesz umniejszać. Sama muzyka na fizyczniaku to fetysz, digi, slimy, itp.
Czego niby kurwa nie rozumiałem? Byle debil kumał bazę: Metal Hammer to kapele Metal Mind, Morbid Noizz - baaardzo długo tylko ich, Mystic - sama nazwa.
Kwestia kaset: jakościowo najlepsze - już za pirata robił Takt, po przejściu na jasną stronę robili oni dla Metal Mind, do czasu, aż wychodziły bez śrubek koszmarki, co nie chciały się kręcić. Wkładki niby fajne, ale mocno okrawane, chyba, ze to był Tiamat czy inny flagowiec.
Morbid Noizz/ Loud out - denne pudełka czasem krzywe, taśmy średnie, wkładki baaaardzo zróżnicowane. Voodoo Kinga bosko, Last Chapter Hypocrisy jak pirat... Tłukł im kasety GM, czyli stare dobre MG. Jakość ok. Ale bez szaleństw.
Mystic - nawet najsłabsze kapele wkładki porządne, cieńszy papier, denne pudełka, ale wkładki do nich przycięte. No i oni nie jebali tych hologramów na froncie, tylko na folii.
Oj z Heyem, to lekko falstart. Tam rządy p. Kanclerz zmiażdżył ten band na etapie "?". Hey im fiknął, to i "?" wyszedł tylko na CD, który był wtedy kosmosem. Kasety długo nie było. A całą uwagę pchano w erzac: Big Day. Izabelin to przede wszystkim konglomerat studia plus wytwórnia. A potem szedł Pomaton i skończyły się skrupuły. w 5 sekund. Kasia Kanclerz też się skończyła.
Użytkownika cechuje brak gustu i w ogóle elementarna słabość do tandety muzycznej.