Nightwork to skarb pirackiego symfoniku i triumf parapetów w black metalu. W mojej opinii druga najlepsza płyta z udziałem Blakkheima po debiucie Katatonii i pewnie jedna z trzech najlepszych Swano obok wiadomego Pan.Thy.Monium i
Spectral Sorrows Edge of Sanity.
Byłem od wieku około-gimnazjalnego jeszcze zawsze ogromnym fanem soundtracku do filmu, którego nie było, czyli
Death's Design. Jest to pewnie dalej jeden z klejnotów w koronie awangardowego blacku, ale jednak od długiego czasu nie mogę się pozbyć odczucia, że najlepsze fragmenty tam są podwędzone, np. z
Anvil of Crom Poledourisa z Conanowego soundtracka wzięty motyw w
Not of Flesh, Not of Blood (mogę się mylić co do tytułu, bo lata nie słuchałem, a leci właśnie ścieżka z Conana i nie będę przerywał). Prócz tego jeszcze te zegarki zajebiste (awangardowe tchnienie rodem z chmurek), no i ogólnie melodyjki pływających gitar cudne, jak to u Blakkheima w najlepszej formie, jednak do
Nightwork brakuje.
Dwa pierwsze takie tam, ok, ale bez podjazdu do następnych.
Prawdziwi fani byli oczywiście w kaplicy z okładki, a najprawdziwsi mają na lodówce magnes stamtąd.