yog pisze: ↑miesiąc temu
jak to prawie zawsze w przypadku twórczości T. Kaosa, rozmijamy się. Zazdroszczę, jeśli to dla kogoś przezajebiste
Trochę mnie zaskoczyłeś, no ale cóż... Dla mnie to w jaki sposób T.Kaos gra na gitarze - przede wszystkim w
Sodality - to pierdolone mistrzostwo. Nikomu w Polsce dotąd nie udało się w sumie wprawić mnie w taki zajebisty stan
. Te dłuuugie poprzeciągane riffy i smoliste, sączące się tremola zaciskające pętle wokół szyi i tworzące z pozostałymi elementami mroczny i duszny klimat w
Gothic... palce lizać. Zdaję sobie sprawę, że to muzyka nie dla każdego /nie mam tu akurat na myśli Ciebie/. Podobnie jest na
Benediction part I, gdzie trochę częściej przyspieszają - jest tu tyle dłuższych fragmentów przy których wpadam w zachwyt słuchając tego kolesia, że brak słów, to jak współpracuje z wokalistą, jak się przeplatają te motywy, ech.. A gitara która stopniowo buduję napięcie i grająca finalny motyw od 08'44' w
The Nativity aka Heathen Angel to jebany orgazm!
Co do nowego DLM. Mocno jest już osłuchany /pewnie razem z Black Curse najczęściej odpalany w tym roku odkąd wyszły/ i dalej mi się nie nudzi. Dla mnie wyznacznikiem bardzo dobrej płyty jest częste powracanie do niej od jej wydania - szczególnie w tym pierwszym okresie, no ale nie tylko - później też.
Dalej podtrzymuję, że można było jeszcze lepiej bo ja zastąpiłbym te mniej blekmetalowe, traszowe fragmenty po prostu siarą i diabłem
(choćby takimi motywami jak te, które wchodzą w drugiej części
The Killing of Abel), a takiego
Of Mercy and Bloodlust to w ogóle bym na album nie wrzucił bo nie pasi mi to do nich w ogóle stylistycznie i tyle...no ale płyta i tak za dużej konkurencji w Polsce w tym roku nie ma i jest po prostu bardzo dobra.