Ordo Ad Chao nawet nie ma podjazdu do EW. Gówniany album i tyle. Daemon to nawet nie ma co mówić należy przemilczeć. Esoteric Warfare gdyby się ukazał przed Deklaracją byłby wznoszony na piedestały a tak nie jest choć dla mnie jest równy Deklaracji a momentami nawet lepszy.TheAbhorrent pisze: ↑5 mies. temu Też lubię Esoteric Warfare i nie do końca czaję, czemu album ma taką złą opinię. Blasphemer zrobiłby to pewnie inaczej, ale co z tego? OK, Ordo Ad Chao jest lepsze chyba w każdej kategorii, którą sobie na szybko wymyślam, ale EW nie jest zły. Daemon zresztą też nie.
Sam jesteś gówniany. Ordo, to mrok i urywanie hajaszowej czaszki, w blasku księżyca. EW, to wpierdol po głupim ryju i psychodeliczne wyłupianie oczu takim pizdom. To żart oczywiście, nie zgłaszaj czasem na policje, jak to masz w zwyczaju.Hajasz pisze: ↑5 mies. temuOrdo Ad Chao nawet nie ma podjazdu do EW. Gówniany album i tyle. Daemon to nawet nie ma co mówić należy przemilczeć. Esoteric Warfare gdyby się ukazał przed Deklaracją byłby wznoszony na piedestały a tak nie jest choć dla mnie jest równy Deklaracji a momentami nawet lepszy.TheAbhorrent pisze: ↑5 mies. temu Też lubię Esoteric Warfare i nie do końca czaję, czemu album ma taką złą opinię. Blasphemer zrobiłby to pewnie inaczej, ale co z tego? OK, Ordo Ad Chao jest lepsze chyba w każdej kategorii, którą sobie na szybko wymyślam, ale EW nie jest zły. Daemon zresztą też nie.
Jak słychać i widać tobie urwało kompletnie co innego bo srasz na rzadko.
Tylko niestety ten kawałek jest 20 razy lepszy niż połowa tej płyty. Chyba się zespół zresztą zgadza, bo statystyki granych przez nich kawałków z Chimery z setlist.fm wyglądają tak:
Pierwotnie i brudno to brzmi Deathcrush albo koncert z Lipska. Ordo brzmi po prostu źle, jak mp3 128kbps. Kto ma uszy, to to usłyszy.TheAbhorrent pisze: ↑5 mies. temu No i dalej o brzmieniu, to nie wiem co chcecie od brzmienia Ordo ad Chao. Tak to ma brzmieć, pierwotnie, brudno, po prostu źle. Kto ma uszy i tak słyszy zajebistość podaną w najbardziej adekwatnej formie dźwiękowej.
No z wyróżnionym to oczywiście 100% zgody. Ale ja nie dostrzegam kompletnie tego dobrania brzmienia do muzyki i treści, tzn miks jest spoko, brzmienie konkretnych instrumentów też, ale mastering już spierdolony i odbiera tę moc o której piszesz. I jeżeli dostrzegasz sens tego zabiegu - spoko, zazdroszczę, bo ja nie potrafię.TheAbhorrent pisze: ↑5 mies. temu Co do Ordo jeszcze to wiadomo, że tutaj to jest zabieg celowy, a nie surowizna jak na wymienionych. Jak dla mnie pasuje tu idealnie. Nie, że to ideał brzmienia w sensie ogólnym oczywiście, ale jest idealnie dobrane do tej muzyki i treści. Pamiętam, że miałem jednocześnie bekę i wkurw po zakupie CD na premierę, że co to kurwa jest, że człowiek ciężki pieniądz wydaje, a tu takie coś, ale to jest geniusz totalny. Zresztą pomimo całej zamierzonej hujowości to ono nie brzmi wcale fatalnie, jest dużo mocy w tej muzyce. Jest to też znakomity album pod kątem wokali.
Takiego yoga na forum mi brakowało!yog pisze: ↑5 mies. temu Ta produkcja Ordo brzmi jak jakaś bariera oddzielającą słuchacza od tego chaosu i gdyby jej nie było, to by został zmasakrowany tym evil stawem (of water). Dzięki temu płytka brzmi jak jakiś portal do otchłani, w który jak włożysz rękę, to kto wie, co wyjmiesz. O ile wyjmiesz.
Ty to umiesz napisać. Zapisałem sobie żeby przekazać potomnym.yog pisze: ↑5 mies. temu Ta produkcja Ordo brzmi jak jakaś bariera oddzielającą słuchacza od tego chaosu i gdyby jej nie było, to by został zmasakrowany tym evil stawem (of water). Dzięki temu płytka brzmi jak jakiś portal do otchłani, w który jak włożysz rękę, to kto wie, co wyjmiesz. O ile wyjmiesz.
Totalnie niepotrzebne!
PFA to tylko dla maniaków Mayhem, tak samo jak Live in Leipzig. Ale, że są w czołówce ulubionych kapel, to biorę wszystko, także ten hałas. W końcu Armagedon nie?
Za koncertówkami średnio przepadam. Oczywiście wartość historyczna Live in Leipzig itd.TheAbhorrent pisze: ↑miesiąc temu
Ogólnie doceniam archiwalny wymiar tych wydawnictw, ale nie słucham tego praktycznie. Podobnie jak tych koncertów z Ziezt, Sarpsborga i Jessheim. Jakość koszmarna, w dodatku bez tego ciężaru historii co Lipsk.
dobrochoczy pisze: ↑miesiąc temu W internecie można znaleźć artykuł o życiu Deada, który zawiera dużo ciekawostek i rzadkich zdjęć:
https://andrzejtarnowski.blogspot.com/2 ... -mity.html
Przyjemna i treściwa lektura. Chłopak lekko nie miał.dobrochoczy pisze: ↑miesiąc temu W internecie można znaleźć artykuł o życiu Deada, który zawiera dużo ciekawostek i rzadkich zdjęć:
https://andrzejtarnowski.blogspot.com/2 ... -mity.html
Leipzig pomimo, że to materiał koncertowy, brzmi nieporównywalnie l;epiej.
To propo0nujkę od razu to sobie spraw:Wędrowycz pisze: ↑miesiąc temu Owszem, pozycja dla maniaków. Mnie od pierwszego odsłuchu podeszło mimo iż momentami to mało tu słychaćNie mniej jednak same wałki klasa sama w sobie. Gdyby brzmienie było choć trochę bardziej przystępne, sądzę że ten materiał byłby tak samo doceniany jak wspomniane "Deathcrush".
jwdj zakrystian pisze: ↑miesiąc temuZa koncertówkami średnio przepadam. Oczywiście wartość historyczna Live in Leipzig itd.TheAbhorrent pisze: ↑miesiąc temu
Ogólnie doceniam archiwalny wymiar tych wydawnictw, ale nie słucham tego praktycznie. Podobnie jak tych koncertów z Ziezt, Sarpsborga i Jessheim. Jakość koszmarna, w dodatku bez tego ciężaru historii co Lipsk.
A Out of theDark całkiem przyzwoicie nagrane, raw black metal.
Myślę, że brzmiałby w połowie jak finalny DMDS a w połowie jak "Live in Leipzig". Czyli zajebiście!dj zakrystian pisze: ↑miesiąc temu Szkoda, że nie ma DMDS z Deadem, można się tylko domyślać jakby to brzmiało na podstawie Out from The Dark. Ale to tylko część numerów.
Fajne uzupełnienie. Widziałem sporo materiałów i myślałem, że niczego nowego się nie dowiem a tu proszę. Finalne wrażenie na temat artykułu zepsuła trochę jednostronna postawa redaktora na temat Euronymousa. Nie jestem po żadnej ze stron ale nudzi już ciągłe wieszanie na nim psów. Chyba jedyny raz kiedy widziałem jakiś materiał na jego temat gdzie jest przedstawiony w pozytywnym świetle to niesławny w środowisku "Lords of Chaos". Może faktycznie gościa nie dało się lubić ale nawet jako ciekawostkę przeczytałbym artykuł o nim, który skupia się na jego pozytywnych stronach.dobrochoczy pisze: ↑miesiąc temu W internecie można znaleźć artykuł o życiu Deada, który zawiera dużo ciekawostek i rzadkich zdjęć:
https://andrzejtarnowski.blogspot.com/2 ... -mity.html