Wróciliśmy... - wielka szkoda że to już ostatni raz..
Niestety.. jestem świadkiem, nawet nie tyle końca kolejnego zespołu towarzyszącego mi tak długo, a właściwie pewnego zjawiska muzycznego... i to w polskim podziemu - bo tam zaczęli i na dobrą sprawę tam kończą.
Ktoś powiedział, że może i dobrze, że to koniec bo najlepsze już dawno za nimi. Nie zgadzam się - ta pożegnalna EPka jest doskonała i słychać że mogliby jeszcze pograć na takim poziomie długo. Po kilku okrążeniach stawiam ją w ich topce czyli tuż obok Światu jest wszystko jedno i Marynistyki suchego lądu. Chłopaki znów jadą na klasycznych instrumentach - i to jak!, od pomysłów się roi (a i gitary oraz klimat w kilku miejscach zamykają twarze wiecznie płaczącym malkontentom o brak blekmetalowej nuty w WTZ).
Okładka? Oczywiście zajebista.