Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 3201
Rejestracja: 8 lat temu

dj zakrystian

Ze wstydem przyznam, że Proktologa McGowerna i jego dokonania słabo kojarzę. Długo uważałem, że to kiepsko zrealizowany black metal ze ścianą nieczytelnych gitar i klawiszem. Ale zmieniło mi się po zapoznaniu z Tara. Perka tam młóci jak jajca o dupsko na niemieckich pornolach z lat 80-tych, a gitarzysta nie bzyczy tylko zapodaje nawet sensowne riffy.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem

Tagi:
Speedy Gonzales
Posty: 17
Rejestracja: 3 lata temu

Speedy Gonzales

Ostatnio słuchałem jakieś tam płytki ze Storm w nazwie i myśle sobię, ale gówno ja pierdole. Takie fajne instrumentale zepsuć takim krzykaczem.
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 18095
Rejestracja: 8 lat temu

yog

Te, to nie krzykacz, tylko szczekacz.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
deathwhore
Tormentor
Posty: 4794
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: bojkot kadry moderatorskiej

deathwhore

Jako że roz-gorzała drobna dysputa na shot-boksie, to żeby nie zginęło w odmętach, bo aż się zagotowałem!

Najpierw, niestety, muszę się zgodzić z użytkownikiem @DiabelskiDom, a co gorsze, może bym nie zgadzał się "niestety", gdyby moje odczucia względem płyt wyglądały tak samo, a wyglądają subtelnie inaczej. Innymi słowy - doskonale rozumiem, że dla kogoś Sun of Tiphareth to płyta nieco lepsza. Przecież to arcydzieło barbarzyńskiego, wściekłego metalu, a przy tym jak ekstatycznie natchnionego. Jeżeli ktoś woli muzykę nieco prostszą, a bardziej klimatyczną, może być tą "naj".

Akurat kurwa przy Absu określenie "prostsza" to też takie głupkowate określenie. Może na tamtej proste są czasem riffy. W przypadku bębnów "prostsze" ni chuja nie oznacza "proste". Ale to mniej istotne.

Tara jest dla odmiany skurwysyńsko techniczna i brutalna. Ten album to pierdolone mistrzostwo świata w grze na wszystkich instrumentach. A przy tym jest absolutnie muzyczna, wściekła i metalowe. Skurwysyńsko klimatyczna i natchniona, niczym poprzednik. I mimo, że wcześniej sam przyznałem, że Sun albo The Third są bardziej klimatyczne, to teraz sam się ze sobą, kurwa, nie zgodzę. Tam ten klimat jest nieco bardziej oczywisty, tutaj przykryty napierdolem. Ale nie daj się zwieść, młody adepcie metalu! Intensywność tej płyty nie jest środkiem samym w sobie. To klimat i opowieść na niej zawarta wymogła na muzykach wspięcie się na wyżyny swojego talentu. Jak rzadko daję się porwać tego typu bajkowym klimatom, tak tutaj mam wrażenie, że oni naprawdę uwierzyli, że są jakimiś jebanymi wojownikami, tylko walczą na śmierć i życie za pomocą swoich instrumentów. No ja im wierzę i zrobili to w tak bestialski sposób, że nie myślę, żeby było to śmieszne.

Głęboko nie mogę się zgodzić ze zdaniem użytkownika @yog, że Tara ma lepsze i gorsze utwory. Po pierwsze, do nędzy kurwy, czytając takie słowa odnoszę wrażenie, że ich autor nie słuchał tej płyty. A najwyżej słuchał jej pobieżnie, nie zrozumiał i sugeruje się informacjami z bookletu. Otóż, szanowny użytkowniku, to zdanie nie może mieć lepszych i gorszych utworów z dwóch względów:
1. Na tej płycie nie ma utworów. Są kolejne akty opowieści. Kolejne akty przedstawienia, które, chociaż intensywne, krwawe i brutalne, pozbawione jest hollywoodzkiego blichtru i banału. Kolejne akty mają swoje miejsce w tejże opowieści i wszystkie są niezbędne. Zatem: NIE MA LEPSZYCH I GORSZYCH UTWORÓW, BO TU W OGÓLE NIE MA UTWORÓW.
2. Czy akty opowieści mogą być ciekawe bardziej i mniej? No mogą. Ja też przyznam, że co prawda płyta zaczyna się od genialnego Pillars of Mercy a każdy następny jest tylko jeszcze, wprawiając słuchacza w zdumienie mówiące "kurwa, to można jeszcze mocniej?", "kurwa, to można jeszcze lepiej?", "co oni tu odjebali?". Oczywiście, tym samym w części przyznaję @yogowi rację w części, no ale jeżeli to dla niego nie jest argument, że to płyta 10/10 to nie wiem gdzie ma uszy, jak nie słyszy co się dzieje w tych "najgorszych" częściach.
3. Pobieżnie również ten degenerat moralny wspominał, że są fragmenty, w których zespół niby zapierdala, ale stoi w miejscu. No cóż, młody padawan metalu nawet idzie dobrym tropem, ale gubi się po drodze, jak zając w dolinie rozpusty. Tak, są takie momenty, są stosowane zresztą całkiem celowo. Otóż, Tara, mimo bycia płytą w chuj szybką i techniczną, ma mnóstwo fragmentów stricte progresywnych. Pragnę DOŚĆ NIEŚMIAŁO, do chuja pana, zauważyć, że partie perkusji to majstersztyk nie tylko dlatego, że są zagrana nieludzko szybko i precyzyjnie, ale również dlatego, że tam się odbywają niebanalne pomyły. Otóż, Proscriptor McGovern nagminnie do przejebanych blastów gra jednocześnie bardzo często partie, które można śmiało określić rytualnymi, czy wręcz transowymi. Tak, jest to poziom rytualności godny najlepszych doom metalowych. Tylko ten skurwiel gra to w obłąkanych tempach. Przez to jest i trans, ale się nie nudzi.
Ostatnio edytowany przez deathwhore miesiąc temu, edytowany łącznie 1 raz.
Nebiros pisze: 5 lat temuA w dupe lubisz? ja slucham nightwish i Blind Guardian
Awatar użytkownika
Thorgal
Fallen Angel Of Doom
Posty: 340
Rejestracja: 3 mies. temu

Thorgal

Aleś się Waść rozpisał...

Ode mnie krótko: trochę mnie wokal drażni. Ale albumy jak Tara i Third Storm... cenię, choć są zupełnie różne.
Awatar użytkownika
brzask
Tormentor
Posty: 2144
Rejestracja: 3 lata temu
Lokalizacja: Kalisz

brzask

U mnie od dawien dawna na podium ich dwójeczka The Sun Of Tiphareth i tak już pewnie pozostanie bo to najlepsza blekmetalowo ich płyta - jest prostsza, mniej przekombinowana od następnych i najbardziej poczerniała w swym świetnym klimacie. Płynie to wszystko doskonale i nie zmienia tego nawet fakt, że brzmieniowo jeśli chodzi o gitarę mogłoby być coś tam pewnie lepiej.

Na równi w zasadzie z nią stawiam ich zajebisty debiut Barathrum - doskonały, poczerniały death metal, który mocno przypomina mi wręcz Darkthrone z okresu Soulside Journey. Tak, wg. mnie choćby sposób grania na perce Fenriza jest naprawdę bardzo podobny = czytaj doskonały (na następnych sławnych płytach D. już tego kunsztu aż tak nie słychać z wiadomych względów), a i gitary wibrują sobie podobnie.

A najbardziej chwalone Tara czy The Third Storm...? Hm, no ok do posłuchania od święta jak dla mnie,...ale to tyle - nie ciągnie mnie do nich w ogóle i wielkich zachwytów nigdy nie rozumiałem. Za-techniczne jak to trafnie ujął defhor? - pewnie to jedna z przyczyn jeśli o mnie chodzi.
// Edyta. No nie zmieniło się za wiele po dość długim czasie - właśnie sobie odpaliłem Tarę i zdania nie zmieniam. Wyróżniłbym numery z fajnie tremolującymi gitarkami - She Cries The Quiete Lake i Stone Of Destiny. Tyle.
There's something growing in the trees__Through time war prevails____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me
_______Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd..
___Face the consequence alone
___With HONOUR - VALOUR - PRIDE