Bardzo ładny tekst. Pominąłeś jednak Waszmość absolutnie zajebisty, niemetalowy Songs of Grief and Solitude. Czołówka twórczości, jednym tchem do wymienienia obok najlepszych Autumn Aurora czy Blood in Our Wels.
A, no i Estrangement to jeszcze kontynuacja starego jak dla mnie. Przejściowa płyta to bardziej Microcosmos. Trudna, jedna z najcięższych w odbiorze płyt Drudkh, ale jak się już człowiek z nią ogarnie to jawi się jako wspaniały materiał.
"Estrangment" ma bardzo fajny klimat, taki lekki i niezobowiązujący, ale momentami mam wrażenie, że z lekka niedopracowany ten album jest. Nie ma takiej płynności kompozycyjnej, poza tym brzmienie jest dziwaczne - zwłaszcza ten werbel, jakby wyjęty z jakiejś kapeli brutal dm to dobry album, ale jednak już oczko niżej jak dla mnie. Na plus jest to, że to kolejny materiał Ukraińców, który nie brzmi jak kalka poprzedniego.
Estrangement to jest totalnie zajebisty album z niesamowicie melancholijną atmosferą, a te niedoróbki jak choćby niedoróbki perkusisty na blaście w drugim kawałku tylko nadają temu albumowi swojego charakteru. Poza tym te kawałki przecież płyną i wprowadzają w trans wręcz idealnie, nie rozumiem o czym w ogóle piszesz. Rzekłbym, że takiego transu jaki odjebali na tej płycie nie było od Autumn Aurora.
Werbel- że niby dlaczego jak żywcem wyjęty z brutal dm? xd Taki mieli pod ręką i na takim nagrali płytę. Jeszcze brakuje byśmy rozdzielali gatunki metalu na podstawie kurwa specyfikacji brzmienia werbla. Poważnie, uwielbiam ich muzykę od korzeni ale taka bieda rozkmina nigdy nie przyszła mi na myśl. Polecam się skupić na samej muzyce w kontekście całości a nie jakichś pobocznych wypadkowych bzdurach typu BRZMIENIE WERBLA/BASU/STOPY. Cała reszta jest wręcz perfekcyjnie sklejona, te zardzewiałe gitary wraz z klawiszami i tymi "pukającymi garami" robią wręcz kurwa robotę jak mało co. ;D
Nie rozkładam muzyki na czynniki pierwsze, ale pewne rozwiązania pasują do danej muzyki, inne nie. Wyobraź sobie A Blaze in the Northern Sky z brzmieniem Morrisound. Słabo, nie? Tutaj akurat nie jest zle, ale nie da się ukryć że płyta jest po prostu mniej dopięta na ostatni guzik. Co do samej atmosfery to zgadzam się jak najbardziej z tym co piszesz.
I fakt, lepiej cieszyć się muzyką niż doszukiwać się wpadek, niedoróbek etc. Zwróciłem po prostu uwagę na fakt, że tak jak moim zdaniem poprzednie albumy są bliskie ideału, to tu jednak jest poziom niżej, choć nadal bardzo dobrze.
Zardzewiałe gitary. Pasuje mi to określenie do Estrangement. Pewno grali na zardzewiałych strunach, bieda na Ukrainie to na nowe nie mieli. Werbel ma swój urok, taka brutalna klepa w kontrze do melancholi utworów. Melodie tam są dojebane konkretnie, depresyjno przyrodniczy klimat. Płyta co najmniej świetna.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Ja właśnie kończę odświeżanie Drudkh, został mi już tylko składak "A Few Lines in Archaic Ukrainian". Aktualnie stwierdzam, że esencja Drudkh to przedział od "Forgotten Legends" do "Microcosmos" włącznie. Do tego dorzucam z późniejszych jeszcze "Eternal Turn Of The Wheel", na którym jest jeszcze to "coś". Pozostałe są dobre i tylko dobre, bo czegoś już brakuje. Wydaje mi się, że panowie skupili się bardziej już na melancholii niż na leśnej atmosferze, ale to moje subiektywne odczucie.
"Estrangement" uważam, za bardzo dobry album, odstaje on jakoś od poprzednich pełniaków, ale też nie jest zwrotem ku bardziej współczesnemu klimatowaniu jak na późniejszych. Słychać też bardziej bas, co mnie dodatkowo cieszy. Jest też więcej smutku niż wcześniej, choć zawodzenia ku chwale Stiepana na "Blood In Our Wells" też były dość wyraźnie zaznaczone. "Zardzewiałe struny" to bardzo trafne określenie i również przypadło mi do gustu w odniesieniu do tejże płyty.
PS: Wracając do "Blood In Our Wells", to niby się panowie odcinają od politycznych inklinacji, a potem tytułują wałek "Ukrainian Insurgent Army" i we wkładce robią składają hołd Banderze.
Mimo wszystko uważam, że jako całość Drudkh jest jednym z najlepszych reprezentantów leśnego black metalu w ogóle. Poza tym riffy od nich pięknie płyną i wibrują w uszach, a sama linia melodyczna jest naładowana różnymi emocjami, przeważnie tymi niezbyt radosnymi.
Odium Humani Generis
yog4 lata temu
Tormentor
Posty: 18095
Rejestracja:8 lat temu
yog
Jak dla mnie, to oczywistym jest, że to czcze gadanie, że się odcinają od politycznych inklinacji, z drugiej jednak strony samo nazwanie kawałka UPA może być jak najbardziej apolityczne. Dedykowanie płytki "pamjati" Bandery już niezbyt. Z tym, że mnie to też totalnie nie dziwi ani też niezbyt oburza. Black metal, jak to black metal, winien poruszać tematykę trudną, nieprzyjemną i identyfikować się z tym, co większość tzw. normalsów uzna za niewłaściwe.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Słucham sobie właśnie, split z Grift z 2016. Drudkh na tym wydawnictwie jest w najlepszej formie. Mocne, nostalgiczne granie. Przypomnieli mi stare czasy, ale w zacnym produkcyjnym sosie. Przytłoczyli Grift znacznie.
Dla mnie to te późniejsze nagrania, tzn te po Microcosmosie, to kompletnie nie to. To znaczy można tego posłuchać, bo przypału oczywiście nie ma, ale wcześniejsze materiały to dla odmiany kult absolutny, z doskonałym Autumn Aurora na czele. Nawet z miesiąc temu odświeżyłem kilka starych pozycji i dalej kolana.
Temat Ukrainy zastąpił sp Covid. Właśnie sobie leci Handful of Stars i uważam, że to płyta conajmniej dobra a i klimatowania tu mnóstwo. Przede wszystkim, to słychać, że to nadal Drudkh, tylko już dopieszczony brzmieniowo i produkcyjnie. Świetnie tu brzmi perkusja. Gitary nie są już tak maksymalnie przesterowane i dlatego ma to więcej przestrzeni. Wokal jak zwykle na poziomie. Trochę mało świetnych solówek jakie były na Estrangement, ale jednak są. Mocne 7/10. I nie sądzę by z ukraińskich stepów uciekli na tej akurat płycie w metropolie. To nadal stary, dobry Drudkh, podany w trochę innej formie.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
yog2 lata temu
Tormentor
Posty: 18095
Rejestracja:8 lat temu
yog
Nowy kawałek Drudkh:
Album 11 listopada.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Bardzo gitarowe i mocne. Można mieć przeświadczenie, że już kiedyś nagrali taki album. Jednak w swoim rzemiośle nie mają sobie równych. Pięknie to gra. Czysto, mocno i emocjonalnie. Będzie więcej takich albumów, ze wschodniej "juropejskiej" granicy.
Choć dużo bardziej leży mi w ostatnich latach granie Hate Forest niż Drudkh to muszę przyznać, że nowy album im generalnie wyszedł. Nie zachwyciło mnie tu może nic, ale nawet porównując z poprzednim przeciętnym "They Often See Dreams.." jest dużo ciekawiej.
Mimo tego, że kawałki są długie, bo każdy ma około 10minut, to są fajnie zbudowane i dopracowane. Przyjemne granie ze sporą dawką melancholii,żalu itd... Ludzie znający ich dyskografię odnosząc płytę do kilku ostanich materiałów powinni być zadowoleni.., a czy Ukraińcy zyskają nowych fanów? Kij wie
There's something growing in the trees__Through time war prevails____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me_______Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ___Face the consequence alone ___With HONOUR - VALOUR - PRIDE
yog4 mies. temu
Tormentor
Posty: 18095
Rejestracja:8 lat temu
yog
Kolesie z Nokturnal Mortum dziś poinformowali, że w bitwach pod Charkowem zginął w wieku 39 lat Микола "Amorth" Состін, który grał na Autumn Aurora, The Swan Road i Blood in Our Wells Drudkh, a także w wielu innych ukraińskich kapelach.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Vortex4 mies. temu
Tormentor
Posty: 3194
Rejestracja:8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo
Vortex
Poszło dzisiaj "Autumn Aurora", idealny album na tę pogodę, pięknie poczarował.
Wczoraj miał premierę nowy singiel "The Eve", który zapowiada album "Shadow Play". Premiera płyty planowana jest na 21 marca i zostanie wydana pod szyldem Season of Mist Underground Activists.
Wiecie na czym się łapię? Że wszystkie te ostatnie ich albumy są na jedną nutę...i tak naprawdę jeśli do czegoś wracam to odpalam albo ''Autumn Aurora'' albo ''Forgotten Legends'' a pozostałe leżą pokryte grubą warstwą kurzu i nie chce mi się tego w ogóle ruszać. Tu niby też znów jest poprawnie, ale przestaje mnie to powoli jakoś kręcić.
There's something growing in the trees__Through time war prevails____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me_______Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ___Face the consequence alone ___With HONOUR - VALOUR - PRIDE
Mam prawie tak samo co Mr @brzask Dorzucić mogę jeszcze Swan Roads choć najczęściej i tak leci Autumn....
Dobrą płytą jest jeszcze Blood... ale, powiedzmy, że nie mam pewności o czyją krew chodzi w tych ich studniach, to i z założenia nie słucham.
Thorgal pisze: ↑miesiąc temu
Tu muza jest cieplutka prawie jak w Autumn... Druciarzy
No tutaj to żeś się Pan zagalopował. Dla mnie koniec listopada, zwłaszcza w lesie przy zachodzie słońca to pizdziawica jak chuj. A jak jeszcze jest tak, że zima nie nadeszła, ale w mroku zaczyna się sypać delikatny, pierwszy śnieg, to już w ogóle o "cieplutko" można zapomnieć. Co nie zmienia faktu, że taki stan jest jednym z moich ulubionych.
Thorgal pisze: ↑miesiąc temu
Tu muza jest cieplutka prawie jak w Autumn... Druciarzy
No tutaj to żeś się Pan zagalopował. Dla mnie koniec listopada, zwłaszcza w lesie przy zachodzie słońca to pizdziawica jak chuj. A jak jeszcze jest tak, że zima nie nadeszła, ale w mroku zaczyna się sypać delikatny, pierwszy śnieg, to już w ogóle o "cieplutko" można zapomnieć. Co nie zmienia faktu, że taki stan jest jednym z moich ulubionych.
E tam
Jeszcze są liście na drzewach, las oblany złotem. Nocami pierwsze chłody. Za dnia słońce przebijające się przez korony drzew. Jego promienie łapią ptaki ciesząc się ostatnimi ciepłymi dniami przed nadejściem zimy. Czasem słychać ich śpiew. Pierwszy śnieg spada dopiero na koniec płyty.
Mnie jest cieplutko. Może wokół nie, ale mam na sobie grube futro. I słyszę śpiew ptaków, odległy potok, szum drzew...
... i nagle zza jednego z nich wybiega nagi Hajasz w czapce z wojny secesyjnej , który z Wacławem w dłoni zaczyna cię ścigać, krzycząc coś o tym, że powinieneś słuchać hiszpańskiego Cannibal Ferox , a nie jakiegoś Drudkh, bo ukraińska scena nie istnieje.
TITELITURY pisze: ↑miesiąc temu
... i nagle zza jednego z nich wybiega nagi Hajasz w czapce z wojny secesyjnej , który z Wacławem w dłoni zaczyna cię ścigać, krzycząc coś o tym, że powinieneś słuchać hiszpańskiego Cannibal Ferox , a nie jakiegoś Drudkh, bo ukraińska scena nie istnieje.
Może w Twoich wizjach muzycznych gonią Cię z waclawem w dłoni (czy Ty wówczas uciekasz, insza inszość). Zapewniam, że w moich są to cycki (ale inne niż Twoje) i tylko wówczas gdy słucham takich rzeczy jak np. Manowar.
Mam też w dupie czy ukraińska scena istnieje czy nie istnieje. Ukraina to kraina. Czy kraj jeszcze istnieje? Druth istnieje i nagrał kilka bardzo do dobrych atmosferycznych bleczków. Takich właśnie jesiennych, pełnych zadumy, leśnych...