TheAbhorrent rok temu
Włączyłem dzisiaj "Opus..." po spacerze z moim wilczurem i przy kawce, więc na spokojnie. Cóż, słucham tego już od paru dni dzięki preorderowi i mogę w końcu z przekonaniem napisać, że płyta jest dobra i zyskuje z kolejnymi odsłuchami. Nie ma na niej takich "hitów", które zapewniały łatwe wejście nawet dla osób zdystansowanych od takiej muzyki, jakie znalazły się na dwóch ostatnich. Płyta zaczyna i kończy się nastrojowo (jest nawet pianino!), a pomiędzy tym jest przekrój twórczości Behemoth, który kojarzy mi się raczej ze starszymi rzeczami niż dwie ostatnie. Mam na myśli głównie "Apostazję" i "Demigod". Są oczywiście podniosłe deklamacje, epickie klimaty, mocniejsze pierdolnięcia, jest patos, dramat i przepych. I spoko. Nergal rozwija środki wyrazu i nie tylko drze się, śpiewa i gada, ale też szepcze. Mam wrażenie, że dobrze mu robi doświadczenie z Me And That Man. Najbardziej "przebojowy" jest "Once Upon a Pale Horse", który fajnie nawiązuje tekstem do fot zespołu. Największe wrażenie zrobił na mnie "Versus Christus", który jest zaskakująco, nawet jak na nich, klimatyczny i łagodny (z początku).
Wydanie to mistrzostwo. Dajcie mi przykład zespołu, który lepiej dba o takie detale - nie tylko o grafiki, ale te wszystkie pogrubienia, wcięcia w okładce, wypustki, symbole nadrukowane odblaskiem i widoczne pod światło... Jasne, pełno jest kapel, które do graficznej strony przywiązują dużą wagę, ale Behemoth wyniósł to ma poziom ekstremalny.
Drobna ciekawostka - autorem wszystkich tekstów jest sam Nergal i chyba płycie wyszło to na dobre. Mniej tu klimatów okultystycznych i duchowych, a więcej manifestów i emocji.
Płyta jest zatem jak najbardziej OK, szczególnie jeżeli podejść do niej bez oczekiwań w stylu "Satanista część 2". Mieszanie jej z błotem oczywiście będzie, bo Nergal zdobił kiedyś dramę w uberze, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że gdyby to był zespół z innego kraju, a Nergal nie robił okazjonalnej wiochy na socjalach, to za oferowaną sztukę byłby także tutaj wielbiony. Ale dlaczego, przecież sam napisałem, że płyta jest po prostu "OK". A no dlatego, że jak najbardziej trzyma poziom. Nie jest to ich najlepszy album, ale to wciąż album dobry, solidny, zawierający fajną muzę i wydany w zjawiskowej jakości fizycznej, który nie przynosi im żadnego wstydu, a wręcz odwrotnie - jest umocnieniem ich pozycji i marki jako bandu.
