Po kilkukrotnym odsłuchu pierwszego długograja jestem zadowolony, że udało mi się na ten projekt natrafić.
Jest ten lo-fi szum, czy jak to powiedzieć, są jakieś organki, dzięki czemu jest dość barwnie i klimatycznie, ale nie jest to cukierkowe granie.
Takie w sam raz, żeby zawsze weszło.
Drugi album puściłem sobie wczoraj na sen, coś tam za szybko perkusja pyrkała momentami, jakby automat... bo czy kartofle mogą się tak szybko sypać na zawołanie? Niemniej, znów było dobrze i na pewno będę zgłębiał. Natrafiłem szukając czegoś podobnego do Paysage d'hiver.
Nothing inside.